Drogi Sąsiedzie,

Na co dzień nie rozmawiamy, ale znamy się z widzenia. Nazywasz się James, Doris, Terence albo Martin. Moje DNA znajduje się czasem na Twoich listach, które podnoszę z podłogi i wkładam do przegródki z numerem Twojego mieszkania. Taka nasza intymność. Jedyne słowa, które do siebie mówimy to sporadyczne “hi”, ale to wcale nie znaczy, że nie zajmujesz specjalnego miejsca w moim sercu. Tak wiele dla mnie robisz.

Dziękuję za wspólne oglądanie seriali na Netflixie. Szczególnie Orange Is The New Black. Kiedy Piper przeżywająca ekstazę na moim ekranie synchronizuje się z orgazmicznymi dźwiękami z Twojego kina domowego, czuję, że wszechświat jest jednością. Przy czym to trochę nieładne, kiedy oglądasz beze mnie. Właśnie słyszę z Twojego piętra seks między parą heteroseksualną. Spoilery nie są fajne. Ale przynajmniej motywujesz mnie do nadrabiania sezonu.

Dziękuję Ci za remont. Dzięki niemu w sobotnie poranki mogę poznać egzotykę bułgarskiego radia. Rozwijam się językowo, ucząc się różnych piosenek słyszalnych na pół ulicy, a także przekleństw z ust robotników. Kiedy wiercenie staje się nie do wytrzymania, motywujesz mnie do ruszenia się z domu już około dziesiątej i zapoznania się z kulinarną ofertą okolicy. Bardzo polecam Gallipolli, ich tureckie śniadanko jest przepyszne, palce lizać.

Uczysz mnie dokładności. Zwłaszcza w zawiązywaniu worków na śmieci. Po tym razie, kiedy narzeczony doniósł mi wracając przed północą z biegania, że kręcisz się przy odpadkach wystawionych do odbioru następnego poranka, dokładam wszelkich starań, żeby nijak nie dało się do nich zajrzeć. Z pewnością robisz to z dbałości o okoliczne zwierzęta, żeby przypadkiem nie zatruły się czymś paskudnym. Masz takie dobre serce.

Chcesz, żebym miała wszystko co najlepsze. Podczas mojego urlopu dzwonisz do agencji, że w moim mieszkaniu puka rura. I robisz mi taką niespodziankę, kiedy wracam, a w moim mieszkaniu jest nowiutki, śliczniutki zamek, bo agencja wyłamała stary. I tylko zimna woda. Tak zdrowo! Taka niespodzianka! Ale Ty to zawsze umiesz mnie zaskoczyć.

W końcu najbardziej dziękuję Ci za te nieokreślone dźwięki, które przypominają ubijanie cielaka. Te wszystkie ŁUBUDU, jak gdyby przewróciły Ci się wszystkie szafy, te grzechoczące i posuwiste odgłosy, jak gdyby cielak jeździł na wrotkach. A potem tłuczenie, jak gdyby walczył o ostatnie chwile swego życia, jak gdyby próbował uczepić się go z całej siły małymi kopytkami. A potem piłowanie go na kawałki. Nie mam pojęcia co robisz tam na górze, ale opowieści o tym co przypominają te odgłosy stanowią popularne anegdoty w pracy i podczas wyjść ze znajomymi. Dbasz o moje powodzenie w towarzystwie i jestem Ci za to bardzo wdzięczna.

Sąsiedzie, kocham Cię. Tak dobrze, że jesteś.

Twoja na zawsze,
Marta

| zdjęcie: Katarzyna Terek |

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top