anne with an e
Riennahera

Riennahera

Anne with an E – hit czy kit?

Powiedzmy sobie na wstępie szczerze, wbrew temu, co można o mnie sądzić, nie jestem wielką fanką “Ani z Zielonego Wzgórza”. Oczywiście, jak każda dziewczynka, przeczytałam ją w wieku wczesnoszkolnym. Była całkiem w porządku na tle wielu lektur, które w porządku nie były. Z tego co pamiętam, podsunęła mi ją mama, która podsunęła mi też wiele innych zachwycających książek. Opowieść o dziewczynce w niewesołej sytuacji, która radzi sobie dzięki sile charakteru i wyobraźni? Nic, czego nie znałabym już z “Małej Księżniczki”. Tak więc “Ania” była w porządku, ale szału brak.

Nie mam zatem dla tej opowieści żadnej nabożnej czci. Nie miałam też specjalnych oczekiwań wobec ekranizacji. Właściwie nie sądziłam, że ją obejrzę. Spędzając jednak całe dnie pod kocem na zwolnieniu lekarskim, obejrzawszy wszystkie dostępne odcinki seriali z Jamesem Nortonem, stwierdziłam, że co mi tam. Niech leci Ania. Zleciało bardzo szybko.

anne

Podoba mi się pokazanie Ani jako dziecka dotkniętego poważną traumą. Ania, którą pamiętam z książki, jest dziarskim zuchem, który pokonuje przeciwności losu. Ania, którą widzimy na ekranie, jest niczym małe zaszczute zwierzątko, które mimo wszystko zachowuje ufność i miłość do ludzi, chociaż raz po raz od nich obrywa. Bohaterka jest przy tym, nie bójmy się tego powiedzieć, irytująca. Nieokrzesana. Dzika. Nie panuje nad emocjami. Kiedy matki w Avonlea twierdzą, że jest złym towarzystwem dla ich córek, to ja im wierzę. Kiedy Ania martwi się, że jest brzydka, to ją rozumiem, bo rzeczywiście na tle pucułowatych koleżanek o puszystych loczkach wyróżnia się dosyć mocno. Żeby nie było, nie twierdzę, że aktorka jest brzydka, bo jest ciekawa i z pewnością wyrośnie na charakterną kobietę, ale rozumiem, dlaczego grana przez nią postać martwi się wyglądem. Paradoksalnie, tej pełnej wad Ani kibicuję o wiele bardziej niż literackiemu pierwowzorowi.

anne with an e

Podoba mi się ukazanie świata, w którym żyje Ania, jako miejsca okrutnego, pełnego zachowań na pokaz i tłumionych żalów. Świata, który chociaż miejscami stylizowany jest współczesny, co wytyka serialowi Zwierz Popkulturalny, to chwilami ma jednak nieco inną od naszej mentalność. Pełen jest ludzi nieszczęśliwych, z wyboru i poczucia obowiązku. Pełen ludzi, którzy wcale niekoniecznie są źli, a robią rzeczy małostkowe, paskudne, wredne. A potem żyją dalej, będąc dobrymi sąsiadami i szanowanymi członkami społeczności. Wracając do tekstu Zwierza, w gruncie rzeczy zgadzam się z jej wnioskami, że uwspółcześnianie historii jest niepotrzebne, ale w przypadku tego serialu niespecjalnie mi przeszkadza, bo wydaje mi się przepisaniem tej opowieści na potrzeby obecnych młodych nastolatek. Nie do końca uważam się za target. Choć w sumie przy tej ilości mroku ten target jest dość ciężki do zdefiniowania. 

Nie do końca kupuję wszystkie dramaty i każde egzaltowane wybiegnięcie z pokoju. Ostatni odcinek sezonu był też jego najsłabszym fabularnie punktem, kiedy wchodzimy w jakieś niepotrzebne kryminalne rejony. Jak dla mnie jedzie zbyt mocno po bandzie z nagromadzeniem nieszczęść i trwogi, ale rozumiem, że twórcy musieli sobie jakoś skonstruować cliffhanger. Nie wyszedł im majstersztyk, robi się wręcz lekko kuriozalnie. Mimo wszystko mam jednak ochotę na następny sezon.

anne with an e

W całym tym mroku i odarciu ze spokojnej pogodności książkowego oryginału, “Anne with an E” wciąż pozostaje wizualnie piękne. Jednocześnie podoba mi się, że jest to piękno naturalne, a nie idealizowana wizja. Kobiety nie mają ostrego makijażu, domy są skromne, ubrania oszczędne, przyroda jest przyrodą.

Nowa Ania wyszła przyzwoicie. Nie nudzi mnie. Obejrzałam szybko, gładko, bez bólu i bez marudzenia. Sprawiła mi pewną przyjemność. Jest tylko jedno małe ale. Jakbym jej nie obejrzała, nic by się nie stało. Może po prostu tak mam z całą tą historią. Jest “w porządku”.  Może zawsze pozostanie dla mnie tylko w porządku. 

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top