urodziny bloga
Riennahera

Riennahera

Osiem myśli na ósme urodziny bloga

Tego dnia osiem lat temu siedziałam sobie pewnie na łóżku w moim glaswegiańskim mieszkaniu na Dudley Drive i kleciłam pierwszy wpis. A może siedziałam przy biurku, w otoczeniu nieumytych kubków i talerzy z resztkami mrożonej pizzy. Teraz siedzę w Londynie nad kawałkiem tortu, który sobie sprezentowałam z okazji ósmych urodzin bloga. W wełnianych skarpetkach i wielkim swetrze. Trochę rzeczy się zmieniło, trochę się nie zmieniło. Jest dobrze. Jest tort.

Ale ponieważ to MÓJ blog ma ósme urodziny, mam prawo powymądrzać się i wszyscy muszą udawać, że ich to obchodzi, żeby nie zrobić mi przykrości. Dlatego powymądrzam się na temat rzeczy, które blog dla mnie zrobił i które mi dał. Bo to fajne rzeczy, warto było dla nich męczyć się przez te lata. Warto było czasem nawet przyjąć na klatę trochę hejtu.

Blogerzy

95% najlepszych osób w moim życiu poznałam dzięki temu, że osiem lat temu zaczęłam umieszczać na blogu swoje zdjęcia w głupich ciuchach. Pierwszym prezentem, który dostałam od bloga była nowa rodzina, nowa sieć powiązań, nowy klan. W momentach wątpliwości, które przychodzą średnio raz w miesiącu, myślę sobie, że niekoniecznie mam ochotę nie znać tych osób, nie spotykać się z nimi na różnego rodzaju zlotach, forach i konwentach i nawet jeśli nigdy nic w życiu nie osiągnę, to mam kogoś, do kogo mogę o pierwszej w nocy pisać o elfach albo kto doceni mój monolog o wyższości dworu burgundzkiego nad resztą europejskich dworów. Już nie wspominając o osobach, które wspierały mnie w okresach depresji lub po prostu piły ze mną alkohol. Blogerzy to wspaniały sort człowieka.

Lepsza ja

Byłam kiedyś zazdrosną i zakompleksioną osobą, która zawistnie patrzyła na sukcesy innych. Phi, wcale nie są tacy fajni. Phi, mieli farta, bogatych rodziców, przespali się z całym światem, dlatego im wychodzi. Poznając tych ludzi, widząc ile pracy wkładają w swoje blogi, jak są mili i jak wspierają innych, którzy też tak chcą, nie da się pozostać zawistnym gburem. Ja nie umiałam. Też chciałam być miła, pomocna i szczęśliwa. I nagle odkrywasz, że przy odpowiednim nastawieniu, nic nie motywuje tak jak sukcesy znajomych. Przebywając z nimi przekonujesz się, że to osoby jak inne, którym po prostu się chce. I nie ma wymówki, że nie możesz. Poza tym to jest naprawdę cudowne uczucie, kiedy zamiast zazdrościć komuś czegoś fajnego, szczerze się z tego cieszysz. Polecam.

Propozycja wydania książki

Nic z niej koniec końców nie wyszło, bo ja chcę napisać to co chcę napisać i nie będę negocjować gatunku. Przynajmniej dopóki nie skończę tego, co skończyć muszę. Sam fakt, że ktoś w odzewie na moje opublikowane na blogu zdanie “marzę, żeby napisać książkę” napisał “interesuje nas to” jest jak pocałunek tęczowego jednorożca. I nigdy nie miałby miejsca, gdybym nie publikowała zdjęć dziwnych ubrań oraz długich paragrafów życiowych mądrości. Głęboko wierzę, że nie była to ostatnia propozycja i że blog może mi tylko pomóc w spełnieniu tego marzenia. Albo raczej planu.

Nowe społeczności

Właśnie wróciłam z wyjścia na naleśniki z koleżanką. Zaraz idę do kina z innymi koleżankami. W niedzielę nie wyszła mi kawa z D, bo w jej mieszkaniu spadł karnisz (przepraszam, musiałam, to najpiękniejsza wymówka świata). Dwa tygodnie temu byłam na imprezie chłopaka bliskiej koleżanki. Wszystkie te osoby poznałam dzięki prowadzeniu bloga. Wszyscy, z którymi znam się w Londynie spoza pracy, są związani z blogiem. Być może bez niego byłabym smutną osobą bez przyjaciół. Na pewno byłabym osobą bez TYCH przyjaciół. Czasem ci nowi znajomi spotykają się sami z sobą, między sobą. I to jest jeszcze fajniejsze. To prawie jakby mieć jakiś paryski salon dla Wielkiej Emigracji. W mojej głowie tak to wygląda, nawet jeśli zwykle jemy czipsy prosto z paczki.

urodziny bloga

Mnóstwo ładnych zdjęć

Przez wiele lat potrzebowałam wciąż nowych i nowych zdjęć na bloga. Szafiarstwo to nie przelewki. Wszyscy znajomi fotografowie byli przeze mnie męczeni. Czasem męczyli mnie, wyciągając na zdjęcia nawet jak nie spałam przez trzy dni z powodu bólu zęba. Czasem kazali pozować mi w dziwnych miejscach, strojach i okolicznościach. Spędziliśmy razem mnóstwo świetnych chwil. I jak będę już pomarszczoną starowinką, będę mogła popatrzeć sobie na czasy, kiedy byłam szaloną rudą francą i opowiadać wnukom wymyślone historie o każdym zdjęciu.
Na szczęście już nie muszę pozować w śniegu z bólem zęba. Cieszę się, że te czasy minęły.

Zaproszenia

Pisałam już o tym, że dzięki blogowaniu mogę brać udział w pewnych wydarzeniach. W tym roku dzięki blogowaniu byłam panelistką na Serialkonie. Robiono ze mną wywiady do telewizji (nie mam pojęcia czy je wyemitowano, nie mam telewizora i nie oglądam polskich programów w internecie, poza tym wolę nie wiedzieć jak wyszłam). Moje zdanie kogokolwiek obchodzi. Ludzie przychodzą go posłuchać. Zrobiłam im nawet zdjęcia, żeby pokazać babci, jaka jestem ważna. Po takim evencie wracam sobie spokojnie do domku, do biura, znowu jestem ciamajdką w wełnianych skarpetkach. Ale co nałykałam się chwały i adrenaliny, to moje.

Rzeczy za darmoszkę

Niespecjalnie mi na nich zależy i nie zbiegam o nie, ale jak dostanie się coś naprawdę fajnego, to jest fajnie. Zdecydowanie jednym z najlepszych prezentów było pudło samoprzylepnych karteczek, którymi marketingowcy poratowali mnie, gdy na facebooku oznajmiłam, że w biurze się skończyły i w związku z tym nie mogę pracować. Nie narzekam też na zestawy cienkopisów Stabilo. Uwielbiam artykuły papiernicze. Tak, to jest sugestia.

Poczucie, że nie zmarnowałam ostatnich ośmiu lat

Może nie robiłam samych mądrych rzeczy. Ale przynajmniej COŚ zrobiłam. I mam na to dowód. Tysiąc dwieście tekstów. Setki zdjęć. Nawet jeśli to nie jest dobre, to przynajmniej jest. Zawsze lepiej zrobić coś, niż nie robić niczego.

To na co jeszcze czekasz? Gdzie Twój blog?

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top