







Photos by me and Lindsay
Wbrew obiegowej opinii (i mojej wygiętej w grymasie mordzie przedstawianej na blogu raczej solo) mam kilkoro przyjaciół i innych znajomych. Czasami nawet wychodzą na dwór i możemy się razem bawić, strzelać focie nad Tamizą i jeździć na karuzeli. Niektórzy moi znajomi, na przykład Lindsay, są tacy fajni, że wychodzą się pobawić pomimo wstrząśnienia mózgu dwa dni wcześniej.
Świąteczny Londyn da się nawet lubić. A może po prostu zaczyna mi się lekko podobać.
Proszę zauważyć, że w związku z zakończeniem kiziakowego odwyku zamieszczam nie jeden, ale dwa Kiziaki. Kiziakowa inwazja!
English: Though it may not seem like this looking at my blog (where I usually post a photos of me alone with pretentious face) I do have some friends. Sometimes we even go out and do fun stuff, like taking pictures on the South Bank or carouseling (an activity which I am a bit obsessed with). Some of my friends are so cool they meet me for a play date just two days after having suffered from a concussion. This is how Lindsay rolls.
London is much nicer during the Christmas time. Or maybe I am just starting to like it altogether.
9 thoughts on “London by Night”
Ej ,ej jak ja do Ciebie przyjadę to strzelimy sobie focie na karuzeli? prosze, prosze, proszę:D I też będzie post z dwiema nami – kiziakami:P
Powrót KIZIKA!! 🙂 i dobrze 🙂 pasuje do Ciebie!
Aww, przypomniało mi się jak sama stałam nad Tamizą, będąc szczylem jeszcze, i jak Londyn strasznie mi się nie podobał.
Może gdybym teraz tam pojechała to większe wrażenie by na mnie zrobił, ale z dotychczasowych doświadczeń mogę powiedzieć, że nie ma się czym ekscytować.
A poza tym to jesteś piękna, a na tych zdjęciach to przypominasz mi elfkę z Lothlorien, taka hipnotajzing jesteś, o!
FAJNE KLIMATYCZNE FOTY I FAJNE KLIMATYCZNE KOBITKI;-)))
uwielbiam Twoje zdjęcia!
piękny świąteczny Londyn i Ty rudzielcu <3
jak obiecałam wstawiam linka do setu o Tobie 😉
http://ed-like-me.blogspot.com/2011/12/blogger-inspired-look-riennahera.html
hope you like that! 🙂
Rozświetlony ten przedświąteczny Londyn:)
Podpisuje się pod zdaniem, że kiziaki bardzo do Ciebie pasują.. i luźna wełniana czapa też:)
przepraszam, że dopiero odpisuję, ale ciągle się głowiłam jak nazywa się projektantka…pytałam nawet koleżanki i też nie pamięta…a najśmieszniejsze jest to, że obie wpatrywałyśmy się w metki tych bąbelkowych sweterków! Szkoda, że nie wzięłam wizytówki… i teraz mam nauczkę;-//
Pozdrawiam;-)