lubić dzieci
Picture of Riennahera

Riennahera

Jak nauczyłam się lubić dzieci?

Przez wiele lat uważałam, że nie lubię dzieci.
No i co za problem, nie lubić dzieci? Mnóstwo osób to ma, nie? Nie, nie napiszę, że każdy ma do tego prawo, bo uważam, że mówienie bez kozery, że nie lubi się dzieci, kobiet, starców czy kogokolwiek jest tak samo słabe jak „nielubienie” Żydów czy czarnoskórych.
Mamy prawo nie mieć podejścia do dzieci, nie czuć się z nimi komfortowo lub nie czerpać radości z kontaktu z nimi (ja na przykład nie czerpię radości z kontaktu ze zorganizowaną grupą kibiców sportowych), ale “nie lubię dzieci” nie jest neutralnym wyrażeniem.

I nie, nie uważam, że każdy ma się przemóc w swoich trudnościach i uczyć się szczerze lubić dzieci. Piszę o własnym doświadczeniu.

Uważam, że jest to ważne, ponieważ nagonki na różne grupy, w tym dzieci właśnie, klikają się świetnie i świetnie dzielą. Uważam też, między innymi na podstawie własnych studiów historycznych, że dzielenie ludzi jest narzędziem sprawowania władzy. Może nielubienie dzieci wydaje się błahostką, ale spędzając czas na narzekaniu na nie, nie narzekasz na przykład na aparat władzy. Zostawiam do przemyślenia.

Byłam jedynym dzieckiem w najbliższej rodzinie.

Kiedy urodził się mój kuzyn, miałam 12 lat i wychodziłam z wieku, kiedy dzieci interesują inne dzieci, a wchodziłam w wiek nastolatki, której nie interesuje nikt.
Mama zresztą nie goniła mnie do opieki, bo sama miała doświadczenie parentyfikacji z domu. Kuzyna widywałam zatem okazjonalnie. A kiedy przechodził trudną fazę toddlera, byłam dokładnie w tym wieku, kiedy nienawidziłam całego świata. Nie bardzo się zgraliśmy.

Jako studentka miałam momenty, że uważałam dzieci za ostatnie czego chciałabym w życiu. Nie roztkliwiały mnie bobasy. Instynkt macierzyński nie dopadał mnie. Znów, dzieci w okolicy nie było. Dzieci nie chodzą do pubów studenckich ani na wykłady.

Po studiach, też mnie ominęło. W mojej bańce znajomych walczyliśmy o przeżycie w Londynie, karierę, która by nas satysfakcjonowała, w przerwie od pracy wyjeżdżając na city breaks albo spełniając się w innych mniej lub bardziej artystycznych zajęciach. Obecnie w Wielkiej Brytanii średni wiek, kiedy rodzi się pierwsze dziecko, to 30.9 lat. Pokrywa się to z moim doświadczeniem, przy czym znakomita większość znajomych, z którymi trzymam się od czasów sprzed dzieci, sama nie ma dzieci.

Kiedy urodziłam własne dziecko, byłam przerażona. Nic dziwnego, to było przecież coś zupełnie nieznanego. Nie zalała mnie też fala miłości. Raczej przerażenie, że wszystko robię źle i jak to możliwe, że moje dziecko nie przesypia jeszcze nocy (bo wg amerykańskich książek powinno), a ja nie zakładam właśnie firmy (uważam, że dyskurs koniecznego sukcesu zawodowego na urlopie macierzyńskim jest obrzydliwy). Dopadły mnie stany depresyjne i inne trudności okołoniemowlęce. Z jednym i drugim uporałam się, dzięki wsparciu w domu i poza domem.

Sześć lat później…

Uważam, że ogarniamy. Uważam, że mamy kochającą się i szczęśliwą rodzinę, w której wszyscy lubią siebie nawzajem. Oczywiście, dopóki się nie zmęczą, nie zrobią się głodni albo śpiący. Kiedy widzę słodkie niemowlę, marzę o trzecim dziecku. Kiedy kładę własne dzieci do łóżek, marzę o byciu bezdzietną.

Widok bobasków wywołuje u mnie skręt jajników i swędzenie macicy. Uważam je za mega słodkie. Nie denerwują mnie płaczące dzieci w samolocie – żal mi ich. Miałabym ochotę je przytulić. Ale nie muszę, nie są moje…W takich chwilach czuję się bardziej luksusowo niż w spa.

Lubię dzieci, odkąd je poznałam.

Z małym dzieckiem mogłam wybrać siedzenie w domu i pogrążanie się w depresji albo wyjście do ludzi. Miałam na tyle siły, żeby wybrać to drugie (choć nie bez trudności, ale leczenie depresji to innych temat). Dzięki temu byłam wystawiona na kontakt z dziesiątkami niemowlaków, a w miarę dorastania moich dziewczyn – coraz starszych dzieciaków. Przez samą ekspozycję na nie, oswoiłam się i obecnie bywa, że łatwiej mi się odnaleźć w zabawie z dziećmi niż rozmowie z ich rodzicami.

Są dzieci, które bardzo lubię. Na przykład koleżanka mojej córki, Romcia, znana ze scen rodzinnych.
Są dzieci, które lubią mnie i fajnie się dogadujemy.
Są dzieci, których nie lubię, ze względu na ich zachowanie (wcale niekoniecznie “złe”, po prostu nie takie jak lubię), albo które są mi obojętne.

Bo dzieci to ludzie. Tylko malutcy. Mają swoje osobowości, poczucie humoru. Trzeba im wiele wybaczyć, ale można też wyciągnąć z relacji z nimi miłe przeżycia.
Uwielbiam żarciki Romci. Doceniam rezolutność tej czy innej koleżanki córki. Wiem, że jedna kocha pandy, zawsze kiedy się widzimy, chce ode mnie rysunków pand. Jej siostra woli leniwce. Wiem, jak nazywa się ulubiona lalka dziewczynki, z którą córka chodzi do klasy, a znają się od przedszkola.
O innych wiem niewiele. Jak to z ludźmi – klika albo nie. Ale żeby kliknęło (lub nie), to trzeba do nich podejść.

Niezależnie od wieku. Jeśli wybaczamy starszym osobom w rodzinie słabe poglądy, zupełnie niezgodne z naszymi, bo pochodzą z innych czasów i już się nie zmienią, możemy wybaczyć dzieciom ich słabości. Tym bardziej, że dzieci się zmienią. Ich piski, wrzaski i brudzenie ścian sosem pomidorowym to tylko etap. W porównaniu do długości życia człowieka – krótki. A od naszych reakcji na nie, jak będziemy kształtować ich środowisko, zależy kim się staną.

W naszym interesie jest, żeby kiedyś nie stwierdziły, że „nie lubią starców”…

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Przewijanie do góry