Uczciwie przyznaję się, że poniosłam w odwyku małą porażkę. Byłam w bardzo złym nastroju, nie potrafiłam wymyślić żadnego lepszego sposobu na poprawienie go (słodycze nie są lepszym sposobem) i poszłam na zakupy. Te spodnie nie wołały do mnie z wieszaka. One śpiewały miłosne arie słyszalne na wszystkich poziomach centrum handlowego. Piżamowe klimaty nie są na blogu nowością, to jeden z trendów, które bardzo mi się podobają, może dlatego, że na pewno przeraziłyby moją babcię i w tym konkretnym wydaniu są jednocześnie ekscentryczne i dość eleganckie. Lubię dysonanse. Piżama i szpilki to w tym momencie mój strój idealny. Piżama party w wersji glamour. Oczywiście, kiedy temperatura pozwoli.
Zakup nowych spodni to ciekawy zwrot akcji. Bo przecież nie lubię spodni. Pozostałe rzeczy, które spędzają mi sen z powiem to jednak sukienki, czarna, która mogłaby być tą czarną wersją sukienki serialowej, której szukam, oraz biała boho do pląsania po plażach i łąkach. Z wiankiem na głowie, z bosymi stópkami…Na szczęście jest luty, więc zakup jest wykluczony.
W związku z porażką postanawiam przedłużyć odwyk do końca kwietnia. Chociaż ograniczenie zakupów do jednej rzeczy w ciągu ośmiu tygodni to i tak mały powód do radości. A to, że spodnie sprawiają, że moja pupa wygląda na jędrną to już niemały sukces.
// ramoneska New Look, spodnie i T-shirt H&M, kowbojki Zara //
26 thoughts on “Raport z odwyku #2 czyli moje nowe spodnie piżamowe”
spodnie spodniami, ale ramoneskę masz boską 🙁 obiecuję sobie, ze w końcu tej wiosny taką kupię!
Piżama 2: Przedwiośnie
nie lubię piżamowych klimatów nigdzie poza łóżkiem, ale te spodnie są świetne 😀 nie dziwię się, że dla nich złamałaś odwyk!
aż mi się oczy rozgwieździły. wspaniałe gacie i pięknie skomponowane.
Spodnie miażdzą ! 😀 Jest mega 😀 Obserwuje i zycze dobrej nocy, Klaudia 🙂
Ej, rzeczywiscie masz tu fajny tyleczek! Pod tymi sukienkami nigdy nie bylo widac. Fajnie polaczylas te spodnie. Nie sa takie uslodzone, upuchacone i ulukrowane z czym kojarzy sie zwykle piżama (podobno pisze się pidżama ale brzmi to strasznie. Tak samo jak grejPFrut brrr) Naprawde znalazlas jakas modową niszę i swietnie ją zapelnilas. Niby stylowo kazda rzecz z innej beczki a razem dają efekt WOW.
Warto było zgrzeszyć 😉 i przerwać odwyk, spodnie są czadowe !!
Ty jesteś taka trochę Florence 🙂 eklektyczna i prawdziwa.
Ktoś mi niedawno napisał, że mam na zdjęciu twarz jak facet, to ta Florence by się zgadzała, bo czasem też ma 😀
eeeej, bynajmniej nie chodziło mi o tę stronę jej urody 😉
Są genialne!
Fajne, naprawdę fajne gacie. Howgh.
To nie do wiary, ale naprawdę takie zakupy mogą poprawić nieraz humor, choćby nie wiem jak nierozsądne nam się wydawały (bo np. w portfelu ostatni papierowy banknot). Spodnie w połączeniu z butami – rewelacja;) Ja górę wybrałabym chyba bardziej dopasowaną jednak.
Pozdrawiam, Donna
Też jestem osobą, która generalnie chodzi w sukienkach i spódnicach, ale właśnie patrząc na Twoje zdjęcia zdałam sobie sprawę, dlaczego spodnie są bardzo kobiece (taką tezę przedstawił mi małżonek i byłam swego czasu bardzo zdziwiona). Bo podkreślają kształt nóg, ud, tyłek (jako się rzekło wcześniej). I to widać tym bardziej, jeśli człowiek zwykle ubiera się inaczej. Tak że woow.
Zapadasz się pod tą czapą 🙂 ramoneska, tak, tak!
Ot taki mały grzeszek odwykowy, co by na odwyku nie było tak źle 😉
Nieeeeeeeee!!!
piżamką skradłaś moje serce 🙂
wg mnie całość wygląda okropnie, a spodnie… fajne, jako pidżama-pidżama do spania. nie chodzi o to, że to nie mój styl, bo to jest kwestia jak najbardziej indywidualna… ale naprawdę „szmaciano” to wygląda, ta góra jakoś przeciąża całość.
ale gratulacje odwyku 😉
Ja mam pytanie niezwiązane z postem. Za niedługo przeprowadzam się do Glasgow, kompletnie zielona jak tam jest. Na forach roi się od informacji typu: Glasgow niebezpieczne, bez gazu pieprzowego nie wychodzić, nożownik czai się na każdej ulicy. Jako, że mieszkałaś w Glasgow przez trochę, proszę odpowiedz – czy mam się dalej irytować tego typu informacjami, czy może doświadczyłaś naprawdę czegoś niebezpiecznego w tym mieście?
Pozdrawiam,
Roma
Muszę przyznać, że strasznie się zirytowałam czytając Twój komentarz. Zapewne podchodzę do Glasgow zbyt emocjonalnie.
Zadziwiające jest jednak jak ludzie lubią obwiniać wszystko dookoła za własne wybory życiowe.
Tak, są w Glasgow dzielnice, do których bałabym się iść w biały dzień. Tyle, że w Gdańsku też są. Ja mieszkałam w dzielnicy, w której nie bałam się wracać sama do domu po północy. Mogę brzmieć jak snob, trudno, ale jeśli ktoś dobrowolnie wprowadza się do niebezpiecznych (czyli najtańszych) dzielnic miasta, to narzekanie jest trochę dziwne. Albo jak twierdzi, że Glasgow jest brzydkie, a jak pytam, czy był na West Endzie to odpowiada, że raz, na chwilę.
Nie warto zawracać sobie głowy takim marudzeniem. Myślę, że są duże szanse, że będziesz żyć :>
Dzięki za odpowiedź, trochę mnie to podbudowało, zważając na fakt, że na forach wypowiada się wiele ludzi, którzy zapewne przyjechali do Glasgow w celach czysto zarobkowych i osiedlili się na tanich, a co się z tym wiąże – niebezpiecznych 'dzielniach’. A Twoim subiektywnym zdaniem, jakie dzielnice są niebezpieczne, a jakie najlepsze i względnie komfortowe do mieszkania(chodzi o spokój i bezpieczeństwo:)?
Roma
Zależy czego się oczekuje po okolicy. To dłuższy temat. Jakby co zapraszam na maila 🙂
Ja też uwielbiam piżamowe rzeczy, spodnie w szczególności. Przede wszystkim są wygodne i w przeciwieństwie do uciskających leginsów lub jeansów i gniotących się cygaretek, można zapomnieć, że ma się je na sobie.
spodnie są mega!
ja najbardziej preferuję te z męskiego działu H&M:)
Prawie cały czas swojej pracy w pracy poświęciłam na czytanie Twoich kolejnych wpisów 🙂 I nasuwa mi się jeden przymiotnik „rozkoszna” 🙂 Dzięki za mile spędzony czwartek. Pzdr