Marta Dziok-Kaczyńska

16 lipca, 2014

Pierwszy lipcowy weekend niczym rodowita Brytyjka spędziłam na imprezowaniu w Krakowie. O czym wkrótce napiszę, bo pogoda była upalna, towarzystwo zacne, miejscówki wyborne, a driny w porównaniu z londyńskimi tak tanie, że kiedy teraz idę do pubu chce mi się płakać. Przy czym starocie na targu staroci były przynajmniej tak drogie jak na najsłynniejszych londyńkich...