Oto mijają dwa tygodnie w nowym mieszkaniu. Mieszkanie jest białe i bardzo instagramowalne, przynajmniej w kluczowych pomieszczeniach. I tak nie jestem gotowa psychicznie na sesję w wannie, no nie? W momencie wynajmowania zawierało również jedynie najbardziej podstawowe meble w postaci łóżka i stołu z krzesłami, przez co po raz pierwszy od bardzo dawna nie wzdrygam się z obrzydzenia na widok stolarskich koszmarków. Powiedzmy, że 90% nowej przestrzeni jest niczym z sennych marzeń. Niczym z katalogu Ikei.
I siedzę sobie na nowej sofie Solsta, popijając z białego kubka kawę zrobioną w zaparzaczu Le Creuset. Odstawiam kubek obok mojego iPhone’a i zanurzam stopy w owczej skórze Ludde, która wspaniale komponuje się z wełnianym kocem w kratę. Na tych kilku metrach kwadratowych żyję jak w pinterestowej bajce. I tylko jeden element sprawia, że to wszystko nie trzyma się kupy, a dookoła rosną chmury, kłęby, dymy, grzyby, obłoki rzeczy. Prania, nierozpakowanych pudełek, toreb, książek, czasopism i tego najgorszego ze wszystkich typów przedmiotów – małych, zupełnie niepotrzebnych rzeczy, których jednak szkoda wyrzucić. Tym elementem jestem ja. Nie czuję się ani o godzinę starsza niż kiedy tonęłam w takich samych stosach pięć, dziesięć czy piętnaście lat temu. Nie wystarczy kupić wystroju jak z katalogu, trzeba się nauczyć myśleć, zachowywać, żyć jak katalog.
The world changes, we do not, there lies the irony that finally kills us. Świat się zmienia. My nie. W tym tkwi ironia, która w końcu nas zabija.
To będzie wyjątkowo ciężka jesień.

9 thoughts on “Świat się zmienia, my nie”
Nie dalej jak wczoraj miałam podobne rozkminy, tyle że punktem wyjścia wtedy była konstatacja wynikająca z tego, że ze statusów znajomych emanują coraz to kolejni zaobrączkowani czy dzieciaci (standard), a dla mnie to cały czas jakaś kompletna abstrakcja. Mid-twenties nie wiadomo kiedy ewaluowało do late-twenties – jak zdaję sobie z tego sprawę, ogarnia mnie jakieś dziwne uczucie, jakbym myślała o kimś innym…
I jeszcze „widzimy kontury rzeczy, kolorów boki” 🙂 Wytrwałości na jesień!
Przybij piątkę, siostro! Miło wiedzieć, że nie jestem w tym sama 🙂
Na pytanie czy ludzie się zmieniają próbuję sobie odpowiedzieć od lat i za każdym razem jak do niego wracam udzielam innej odpowiedzi. Wydaje się, że zawsze można odkryć jeszcze jedno dno, zejść poziom niżej. Wszystkie duże pytania są nieodpowiadywalne. Trzeba jednak próbować.
Ech, znam to… Ciężko mi się utrzymuje katalog w domu…
Pinterest wpędza w kompleksy :>
”Nie wystarczy kupić wystroju jak z katalogu, trzeba się nauczyć myśleć, zachowywać, żyć jak katalog.” Nic dodać, nic ująć.
jakież chude ramionka 🙂
Jeśli mogę zapytać – co dokładnie rozumiesz przez wyrażenie „myśleć, zachowywać, żyć jak katalog”? Czy „katalogiem” jest dla Ciebie jakiś model życia, który sama sobie wymarzyłaś i dążysz do niego? I czy naprawdę chcesz go osiągnąć, czy tylko czujesz, że powinnaś?
Katalogowcem trzeba się urodzić 🙂 i tyle. Uwielbiam piękne, instagramowalne wnętrza, jednak porządku w nich także nie potrafię utrzymać 😛