Picture of Riennahera

Riennahera

Ubrania sentymentalne

Co jakiś czas, w regularnych interwałach czasowych, wchodzę do szafy, żeby ją posprzątać. Posprzątać to znaczy głównie poprzerzucać ubrania z kąta w kąt, spróbować je upchnąć na wieszakach. Uwalnia to zwykle przestrzeń podłogową, ale nie ogarnia mi życia. Moja szafa jest obecnie większa niż łazienka w mieszkaniu, w którym się wychowywałam. Nie, to nie jest moja jedyna szafa, mam jeszcze szafę na płaszcze. Nie jestem pewna czy mogę szczerze powiedzieć, że się mieszczę. 

Kiedy wchodzę do szafy i po raz kolejny jak zwykle widzę bałagan, spowodowane jest to plątaniną czynników. Oczywiście, kupuję za dużo. Nie układam rzeczy porządnie. Być może szuflady nie są optymalnie skonstruowane. Trzymam rzeczy, których nie noszę. 

Trzymam rzeczy, których nie noszę. Tu leży pies pogrzebany. Z jednej strony, duża część z nich to jeansy, które niespecjalnie mi się podobają, do których nie mam sentymentu, ale MOŻE SIĘ JESZCZE PRZYDADZĄ. Chociaż pewnie nie. W tym przypadku – mea culpa, trzymam je z mieszaniny lenistwa i naiwności. Tak jak te wszystkie koszulki “po domu” i pogubione skarpetki, których wiadomo, że nigdy nie odnajdę. Mam też dużo ubrań na siłownię, które spełniały swoją funkcję przez krótki okres mojego życia, kiedy chodziłam na siłownię regularnie co dwa-trzy dni. To był piękny okres i bardzo za nim tęsknię. Prawdopodobnie nie powtórzy się, dopóki moje dziecko nie pójdzie do szkoły średniej. 

Największym problemem są jednak ubrania sentymentalne. Znasz ten typ rzeczy? Nie noszę ich i niespecjalnie dobrze się w nich czuję. Ale tę sukienkę miałam na sobie podczas podróży poślubnej. Ten płaszcz, w ogóle nie mam ochoty w nim chodzić, ale jest przecież bardzo ładny. W tym swetrze zrobiłam kiedyś piękne zdjęcia. Ta sukienka widnieje na moim ostatnim zdjęciu z wujkiem. W tamtej po raz pierwszy całowałam się z chłopakiem, za którego wyszłam. To bluzka mojej mamy z liceum. Te skarpetki sprezentowała mi moja koleżanka. Ten sweter jest od babci, która nie żyje. O, pamiętam, tę spódnicę kupiłyśmy w 2004 w Kościerzynie, a potem babcia denerwowała się, że jej nie noszę. Nie nosiłam, bo była trochę za dobra. Potem nie nosiłam, bo już nie czułam, że do mnie pasuje. Teraz jak o niej myślę, chce mi się płakać. 

Te wszystkie rzeczy – może już ich nie noszę, ale kiedyś je kochałam. Coś znaczyły. Coś znaczą. Nie mogę ich wyrzucić. 

I w ten sposób co jakiś czas, w regularnych interwałach czasowych, wchodzę do szafy, żeby ją posprzątać. I wiem, że nigdy mi się nie uda.

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top