Kiedy włączyłam po raz pierwszy odcinek Downton Abbey, wpadłam jak śliwka w kompot. Jak wielu z nas. Świetna obsada, estetyczne wnętrza, kostiumy, wydumane problemy wyższych sfer i wiernie ich wspierający służący – czego tu nie lubić? Teraz sama jestem babcią, jak Lady Violet, i cóż…nie mogę powiedzieć, żeby mnie wciąż jarał. Bo sęk w tym, że o ile sprzedawano Downton Abbey jako estetyczny bajkowy eskapizm, to nie jest niewinna bajka.