Marta Dziok-Kaczyńska

Co chciałabym zrobić inaczej w 2025 roku?

Picture of Marta Dziok-Kaczyńska

Marta Dziok-Kaczyńska

Za chwilę zewsząd zaleją nas postanowienia noworoczne. Sama też je spiszę, jak co roku, od kilkunastu lat.

Chciałabym jednak spojrzeć wstecz na ten rok, który był…dziwny. Wiele osób, które obserwuję, określa go jako jeden z najgorszych. Sama miałam sporo szczęścia. Dla mnie był dość łaskawy, ba, nawet hojny.

W lutym odwiedziłam z rodziną zimową Norwegię – wyjazd marzeń. W marcu wyszła moja druga książka i odwiedziłam Targi Książki w Poznaniu. W kwietniu podróżowałam po Polsce ze spotkaniami autorskimi. Oglądałam występ dziecka na scenie teatralnej. Skończyłam pisać drugą książkę w czerwcu. W lipcu bawiłam się na ślubie we Włoszech. Dostałam propozycję kolejnej książki. A nawet dwóch. W sierpniu – kolejny ślub, tym razem w rodzinie.
Zaliczyłam sporo spotkań autorskich, w tym w Londynie i Szkocji.
Byłam na wymarzonym spotkaniu z Andrzejem Sapkowskim.
Zawodowo odwiedziłam mnóstwo ciekawych wystaw, zaliczyłam kilka koncertów, odwiedziłam Parlament i rozmawiałam z Radosławem Sikorskim. Zapraszano mnie na eleganckie rocznice ważnych instytucji.

Nie mogę powiedzieć, że to był rok zły. Wręcz przeciwnie. Rozwinęłam się jak jeszcze nigdy. Doświadczyłam więcej niż w minionych latach.

Ale…no właśnie, było trochę tych “ale”.

Straciłam bardzo ważną dla mnie osobę. I po raz kolejny nie zdążyłam się pożegnać. Bo w lutym, gdy pojechaliśmy do Norwegii, Katla przyjechała do naszego pustego mieszkania w Londynie, bo kochała odwiedzać Londyn. Nie spotkałyśmy się, bo zakładałam, że będziemy wymęczeni powrotem, dzieci będą marudzić i nie będzie to dobry nastrój na przyjacielskie pogaduszki. Zresztą, miałyśmy spotkać się kilka tygodni później w Warszawie. Tyle, że nie wyszło. Dostałam wiadomość, że czuje się słabo i nie da rady wpaść na moje spotkanie autorskie. Napisałam, że nie ma sprawy, to nic. To była ostatnia wiadomość, jaką dostałam.
Katla zmarła trochę ponad miesiąc później.

Do dzisiaj nie do końca się z tego otrząsnęłam i nie do końca potrafię o tym rozmawiać. Mam przygotowany tekst, ale nie jestem na niego gotowa. Żałuję, że nie zobaczyłyśmy się w lutym. Żałuję, że nie wzięłam taksówki ze spotkania autorskiego i nie przywiozłam jej czekolady. Żałuję, ale to przecież “tylko koleżanka”, chociaż przez lata rozmawiałyśmy prawie codziennie. Nie jestem nawet bliską osobą, nawet jeśli nikt nie wiedział o mnie niektórych rzecz, które wiedziała Katla.

Będę żałować tego do końca życia. Tak jak żałuję, że nie zadzwoniłam do babci w dzień, gdy umarła.

Druga sprawa, która mi ciąży, to dwie książki wydane w jednym roku. Myślę, że to było nieco za dużo, chociaż fajnie było poczuć się rozchwytywaną. Przez kilka miesięcy towarzyszyło mi jednak, wciąż towarzyszy, poczucie winy. Mówiąc o jednej książce, zawsze czułam się winna, że nie promuję drugiej. Nie mam pojęcia czy miało to realny wpływ na cokolwiek, ale miało na mój własny spokój i samopoczucie. Myślę, że milej byłoby poświęcić jeden rok jednej książce. Obdarzyć ją całą dostępną miłością.

Ale może się mylę? Wolałabym nie powtarzać tej sytuacji, ale jeśli nadarzyłaby się taka okazja…nie umiem powiedzieć na pewno, że bym ją odrzuciła. Jestem wewnętrznie skonfliktowana. A nie lubię być. Zwłaszcza w sprawie, która była od zawsze moim marzeniem i pasją.

Po drodze był jeszcze powracający przeciek w mieszkaniu, który spędzał nam sen z powiek. Tutaj jednak nie ma mojej winy, więc muszę po prostu przyjąć go z pokorą.

No i tyle.

Podoba Ci się? Udostępnij ten post

Riennahera

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska

Riennahera​

Prowadzę blog, podcast „Korespondencja z Londynu” oraz aktywnie działam w mediach społecznościowych. W Wielkiej Brytanii mieszkam od 2006 roku. Studiowałam historię i filmoznawstwo na Uniwersytecie w Glasgow. Przez wiele lat pracowałam w brytyjskiej prasie, obecnie jestem dziennikarką portalu polonijnego. Wydałam książki fantasy „Elfy Londynu” i „Podróżniczka” oraz non-fiction „Anglia. Czas na Herbatę” i e-book „Londyn z Riennaherą”. Mieszkam w Londynie z mężem i córkami.