Marta Dziok-Kaczyńska

4 stycznia, 2011

Powiedzmy sobie szczerze – czwarty dzień roku dopiero, a mój kryzys szafiarski już galopuje niczym Dziki Gon. Wspomaga go jeszcze przyjazd do domu (bo niewiele zostało mi tu ubrań i niewiele ze sobą przywiozłam, a także śnieg i marne wyprzedaże. Człowiek myślałby, że wyprzedaże w stolicy mody (no,jednej z) są lepsze niż wyprzedaże w małym,...