![]() | ![]() |
Mam zamiar udawać, że nic się nie stało. Co i Wam radzę.*
To miłe uczucie, gdy w H&Mie zaczyna na mnie pasować rozmiar 8.
To niemiłe uczucie, gdy jedna z ulubionych spódnic ze mnie spada.
To miłe uczucie wiedzieć, że wkrótce będzie się mieszkało w dużym i miłym mieszkaniu z dużym i miłym facetem.
To niemiłe uczucie wiedzieć, że będzie się prawie cały czas siedziało w tym mieszkaniu, bo nie znam nikogo w promieniu kilkuset mil (ktoś z Londynu i okolic nie chce się może zaprzyjaźnić?).
To miło, że w nowej lokacji nie będzie codziennie padać.
To niemiłe, że nowa lokacja nie jest w Szkocji.
Ach, te dysonanse 🙂
*Nie żeby to była groźba, ale…
English: I will pretend nothing happened. I advise you do the same (it’s not a threat…yet).
It feels really nice when I can fit in size 8 in H&M these days.
It does not feel nice when one of my favourite skirts is was to big for me now.
It feels marvellous to know in two weeks I move in into a spacious flat with my man and it is not going to rain everyday.
It feels quite horrible to know I will spend most of my time in that flat since it is not in Scotland and all my friends and even mere acquaintances are in Scotland.
I am not sure whether to be happy or sad.
19 thoughts on “I’m only happy when it’s complicated”
Świetnie się prezentuje spódnica połączona z tym sweterekiem:)
Fajne połączenie spódnicy ze swetrem. Mieszczenie się w rozmiar 8 w H&M jest faktycznie bardzo satysfakcjonujące, nie mówiąc o dużym mieszkaniu i miłym facecie.
Czy 50 km do Londynu to dużo? 😉
cudowny masz ten sweter, świetne połączenie!
Great colors in that jumper, I love the print too and it goes perfectly with that skirt!! 😀
jestem zakochana w sweterku!! to nowa kolekcja? :))
>Fuchsia: Gdzie dokładnie? 🙂
>oliwka: Ech, tak, nowa. Teraz go kupisz i będzie 50 razy ładniejsza niż ja 🙁
trzeba było się przeprowadzić do Manchester 😛 zobaczyłabyś mojego dzidziusia 🙂
Nie wiedziałam, na którym blogu Ci odpowiedzieć 😀 Tutaj pisałam o pomarańczowej pomadce : http://alcyna.blogspot.com/2011/08/ust-oranze.html
W ostatnim wpisie Cię pocieszałam z kolorem włosów- ja w sobotę zaliczyłam identyczną wpadkę 😀 Zamiast jasnego bursztynowego brązu mam jakąś ciemną kupę na głowie…
A tak poza tym, to zakochałam się w Twojej spódnicy i dodaję do obserwowanych (boga,nie spódnicę 😉 ).
>BiG Momma: To chyba dobrze,że jednak Surrey, bo bardzo nie lubię dzieci 😉
>Alcyna: Odpowiedź u Ciebie 🙂
Jak szukałam, to nigdzie, kompletnie nigdzie nie było nic pomarańczowego. Ale dzięki za informację, jak wpadnie mi przypadkiem w rękę, to przetestuję z chęcią, chociaż z tego swojego miksu jestem wyjątkowo zadowolona. A z tymi farbami, to wymiękłam. Przegrzebałam kosz na śmieci i okazało się, że drugi raz w życiu ten sam numer- w opakowaniu toner o innym numerze…
Znam to uczucie, od miesiąca mieszkam w obcym mieście (ale bardzo blisko Miłego), absolutnie wszyscy znajomi (moi, nie jego) są na odległość. Da się przeżyć, zwłaszcza, jeśli się jest samotnikiem, ale życzę Ci szybkiego znalezienia dobrych i fajnych ludzi.
Druga i w sumie ważniejsza rzecz. Nie wiem, jak napisać, by było niewazeliniarsko i niebanalnie, ale dobra: lubię Twój blog (banaaał), Twoje podejście i totalnie nielansiarski sposób pisania o tym, jak się ubierasz i w ogóle pisania… Jakby to całe szafiarstwo było tylko od niechcenia. Od niechcenia wybrane ubrania, od niechcenia poczynione zdjęcia. Ujmujące to jest. I w sumie – rzekłabym – unikatowe.
Szacun.
Przynajmniej zakończyłam nieszablonowo 😉
Pozdrawiam z Bielska-Białej,
Meg.
Też bym się chciała mieścić w rozmiar 8, ale to się raczej nie przytrafi.
Szkoda, że nie mieszkam już w Londynie, o UK nie wspominając…
Riennahera – Cambridge, niecała godzina drogi pociągiem na King’s Cross
A od przyszłego roku pewnie Surrey!
Boho, że ho ho! Lubię ten look!
playwithfashion.blogspot.com
nothing tastes as good as skinny feels w koncu 😛
pamietaj: spodnice zawsze mozna zwezyc, skrocic, z pogrubianiem bylby wiekszy problem. 🙂
Sweterek jest genialny !
lubię Cię.