

Jeśli jakimś cudem ktoś jeszcze nie był świadkiem mojego lamentu na blipie i fejsbóku, to gratulacje. Bo płakania, narzekania i innego marudzenia było co niemiara. Otóż wydarzył się dość poważny wypadek, wskutek którego moje włosy wyglądają jak na zdjęciu nr 1. Nie wiem jak to się stało, używałam wcześniej tej farby i efekt był inny. Niemniej fakt jest faktem, słowo stało się ciałem, a kobyłka u płota. Nie jestem ruda. Przynajmniej przez następne dwa tygodnie, bo farba tym razem jest zmywalna i czekam tylko aż nieco wyblaknie. Na pocieszenie Grzegorz Biermański zrobił mi uroczy fotomontaż, jak mogłabym wyglądać, gdybym kupiła tą samą farbę co zwykle. Niech to będzie nauczką.
Nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że moja pierwsza reakcja była niemal identyczna do reakcji Howla w Howl’s Moving Castle.
English: So this month I bought different hair dye than usually. So I was taught a lesson to never ever do it again. No ginger hair for me this month or at least as long as it takes to wash off a semi permanent colour. I will not exaggerate if I say that my first reaction was very similar to Howl’s in Howl’s Moving Castle. And God fo I feel unattractive. To lift up my spirit Grzegorz Biermanski did a little Photoshop magic to show me how I could look if I was wiser. I could look damn good eh.
33 thoughts on “Raport z tragedii”
nie jest tak tragicznie jak się wydaje 🙂
Pozdrawiam!
Kurcze.. a jakbyś kupiła tą co zwykle, to jeszcze byś miała takiego jednorożca… Ale powiem szczerze, że te włosy nie wyglądają źle, ładnie Ci:)
Eee nie gadaj myślałam, że jest gorzej:) Paool mnie tu przez ramię krzyczy że wyglądasz bardzo ładnie (a męska opinia to wiesz:P). Serio, nie ma tragedii:)
Btw. coś Ty tak schudła (tzn. nie żebyś była grubsza ale coś mi tu Ciebie brakuje:>)
Naprawi się, nie smuć się!
No i co to za mina? Przecież się spierze. Wiem co mówię, zaliczyłam już kiedyś fazę Morticii Addams. Also, I love your tattoo 😀
oj tam nie jest tak źle. a tatuażysko jest super!
>madeleine: To jest jakiś argument.
>Panna Lemoniada: Ograniczyłam ilość mięsa, jem je w ilościach, w jakich niby jedzono je w XIX wieku czyli dwa razy w tygodniu (gdzieśtam przeczytałam i mi się pomysł spodobał, chociaż niższe warstwy społeczne jadły raz w tygodniu, a arystokracja pewnie częściej, ale nie dajmy wiedzy historycznej zakłócić przekazu prasy kobiecej). Co było dobre w czasach 'Dumy i Uprzedzenia’ musi być dobre i dla mnie 😉 Kilogram zginął sam z siebie.
ale mina …
ruchomy zamek hauru ! świetny film. Kiedyś ktoś mi powiedział, że nie ważne co wyszło nie tak, ważniejszy jest sposób w jaki sobie z tym poradzimy. Wyśmiałam ją bo jej nie lubię, ale potem stwierdziłam, że miała racje. Więc głowa do góry jest ładnie!
Oj tam, ładnie Ci. I świetna fryzura. I kucyk. I uroczo wyglądasz, taka zasmucona :>
nie płacz, jaka jesteś słodka, oblana czekoladą (jak mówił mój ukochany z rupert everett w „mój chłopak się żeni” 😀 )
I w pierwszej i drugiej wersji świetnie wyglądasz. Głowa do góry 🙂
Buzię masz tak smutną,że aż samej mi się na płacz zbiera,chociaż wyglądasz godnie!
La Donna et mobile, chwilowa zmiana koloru dobrze zrobi głowie,ot co 🙂
Minę masz rzeczywiście niezwykle smutną.. Ale jak miną te dwa tygodnie to musi się udać 🙂 Musi, bo chcę nadal oglądać zdjęcia w stylu: poganka w lesie, a poganka w lesie musi być ruda! 🙂
ha, a nie mówiłam, że to mięso wszystkiemu winne 😉
Dada
Ładny jet ten kolor , ale w rudym jednak ci ładniej 🙂
Tak też ślicznie wyglądasz. Ale i tak, z takim tatuażem to podobałabyś mi się najbardziej 😀
Przeczytałam co napisałaś do Panny Lemoniady i jest mi strasznie smutno, bo bardzo lubię jeść mięsko, może dlatego ostatnio tylko tyję i tyję 🙁
>Keisi: A poganki w irlandzkich poematach heroicznych są raczej kruczoczarne 😉
>Dada: Nie wszystkiemu, ale wystarczająco winne 😉
>Rykoszetka: Nie trzeba rezygnować zupełnie, tylko ograniczyć. Dalej jem szynkę, czasem zdarzy się stek. Nie jem mielonej wieprzowiny i kurczaka (ale głównie dlatego,że mi się znudził). Ale też bez przesady, jak jestem strasznie głodna to i McDonalds się zdarza. No i zawsze są ryby i inne krewetki 🙂 Po jakimś czasie niejedzenia człowiek się odzwyczaja, tak samo jak od słodyczy.
Nie jest najgorzej, a poza tym to tylko 2 tyg. jakoś wytrzymasz : )
Nie jest źle. Może zdarzył Ci się taki wypadek, jak mnie kiedyś- co prawda opakowanie było to samo, co zawsze, ale zawartość inna :/ Zorientowałam się w trakcie farbowania, kiedy papka na głowie zmieniała się inaczej, niż zwykle.
hahaha! a już myślałam, że będą zdjęcia z rozrób w Londynie;) a to „tylko” włosowe sprawy;)
Ale smutna mina! Całkiem niepotrzebnie, bo kolor jest twarzowy. A co do farby – niestety tak się zdarza. Ja ostatnio farbowałam włosy Feerią w odcieniu Mango, który zazwyczaj dawał efekt intensywnej rudości, a tym razem wyszedł kolor kasztanowy…
Na początku nie zrozumiałam o co tyle hałasu. Bo wyglądasz pięknie moim zdaniem. Kolor wpada trochę w pomarańcz, ale w takim seksownym sensie. Twój kolor (np.w poprzednim poście) był trochę w stylu wypłowiałej Peggy Bundy, zwolenniczki lakieru do włosów i siedzenia na kanapie. A teraz z Ciebie trochę taka walkiria, posłanka Odyna. Taki kolor sobie u nich zawsze wyobrażałam (intensywnie rude włosy powiewające na wietrze nad zakrwawionym polem bitewnym pełnym martwych wikingów).
Reasumując: nie jęcz, bo jest bosko!
Jak przeczytałam tytuł posta, myślałam, że napisałaś raport z zamieszek w Londynie. Pamiętaj o dwóch rzeczach: po pierwsze, farba się zmywa, po drugie, nie warto się stresować, bo to szarpie nerwy i w niczym nie pomaga. Rozumiem, gdyby włosy wyszły zielone jak u Ani Shirley. Skoro są mniej rude, może wystarczy szamponetka, taka najmniej trwała farba.
i tak jesteś piękna. i masz cudne dłonie, wcześniej tego nie zauważyłam. o tkim koniku na szyi prawdziwym nie myślałaś kiedyś?:)
Nie martw się 🙂 Ja wyszłam z płaczem od fryzjera jak wybrałam sobie złą farbę i miałam żółtawy odcień blondu. Mama zapytała czemu pofarbowałam się na rudo… Na szczęście mam już odpowiedni kolor. Ciesz się, że to farba zmywalna bo ja nie miałam tyle szczęścia…
To znowu ja. Anonymous od walkirii. Chciałam tylko nadmienić, że już wiem o co chodziło z tym zamieszaniem o kolor włosów. Poprzednio załadowało mi się tylko jedno zdjęcie; to z ognistym rudym i koniko-jednorożcem. A teraz mam dwa zdjęcia… I rozumiem Twój ból, ujmując to w skrócie. Myślałam, ze narzekasz na te płomienne włosy, które są takie boskie, a teraz już wiem, ze to photoshop i takie kudełki były w zamiarze, a wyszedł noszony przez siedem ósmych społeczeństwa odcień brązu. Noooo…taaa… Zejdzie, o tym warto pomyśleć. A do tego czasu będzie zwyczajnie, ale ładnie. A potem już będziesz ognistowłosą walkirią!
W tym kolorze też dobrze wyglądasz, chociaż wiadomo rudy jest bardzo ciekawy 🙂
>ŻuŻu: No wiesz, 'tylko’?! :>
>Anonim od walkirii: No właśnie tak myślałam, że coś jest na rzeczy. Po przeczytaniu pierwszego komentarza nie do końca rozumiałam, o co chodzi.
>panna marta: E tam cudne, zwykłe. Jeśli chodzi o tatuaż to raczej nie wchodzi w grę. Mam wciąż przed oczami starsze otyłe kobiety przychodzące w kiczowatych sukienkach z tafty na wyścigi konne z rozlazłymi wyblakłymi tatuażami. Jeśli kiedykolwiek będę starszą otyłą kobietą to wolę nią być bez tatuażu. Chociaż czasem bywają przepiękne.
no w oczach widzę prawdziwą otchłań rozpaczy. Ale tam! Włosy do góry! 2 tygodnie to w końcu nie całe życie, nawet nie miesiąc!
To tragedia sprzed lat. Teraz zastanawiam się nad jej powtórzeniem 🙂
Nie jest źle, no i jak mówisz, zmyje się. A jeśli można zapytać, jaką farbę używasz zazwyczaj? Zbliżam się do farbowania następnego, i jak do tej pory nie znalazłam jeszcze Tego Właśnie Koloru, którego poszukuję, a Twój jest dość do niego zbliżony…
To L’Oreal Casting w kolorze 645-Amber.