![](http://www.riennahera.com/wp-content/uploads/2011/10/sat3.jpg)
![](http://www.riennahera.com/wp-content/uploads/2011/10/sat1.jpg)
![](http://www.riennahera.com/wp-content/uploads/2011/10/sat4.jpg)
![](http://www.riennahera.com/wp-content/uploads/2011/10/sat2.jpg)
![](http://www.riennahera.com/wp-content/uploads/2011/10/sat5.jpg)
Topshop hat, Primark skirt and flats, thrifted top
Photos by Ell and me
Podobno to lato było w UK najzimniejszym od 18 lat. Mieszkam chyba w jakimś równoległym wymiarze, bo w tym roku mocno spaliłam się na słońcu (i to w mroźnej i ulewnej Szkocji!), jeździłam na plażę częściej niż we wszystkich poprzednich latach razem wziętych i ogólnie pamiętam długie tygodnie w Glasgow bez kropli deszczu. Nie wspominając już o Woking, w którym od dwóch miesięcy padało może trzy razy. Co więcej, po moim chyba wyimaginowanym lecie dekady nadeszła jesień dekady. Mamy połowę października, a moja czapka w dzisiejszym poście i tak jest lekką ekstrawagancją, na którą pozwoliłam sobie z powodu delikatnego chłodniejszego wiatru. Podobno od wtorku będzie zimno. Ja tam nie wiem 😉