Luty to dokładnie ten okres w roku, w którym mam ochotę uciec do lasu. Ogólnie wizja fizycznej pracy, która wytwarza namacalny produkt jest dla mnie na tym etapie życia wizją romantyczną i idealną – jestem głupia jak Levin w ’Annie Kareninie’. Albo jeszcze lepiej, OBSERWOWANIE fizycznej pracy, która wytwarza namacalny produkt. Mogłabym tak siedzieć, obserwować i myśleć o niej, pisać o niej poezję i opowiadania, wzdychać i się zachwycać. Albo jak Maria Antonina mieć w ogrodach Wersalu wiejską chatkę i z namaszczeniem wycierać jedwabną chusteczką jajeczka z małego kurniczka, w którym kury, kaczki i gęsi mają najbardziej wyczesane kuperki w całym królestwie. Bo nie oszukujmy się, łącznie przepracowałam w życiu fizycznie mniej niż tydzień, a już po trzech godzinach bolą mnie plecki.
Obecnie jeśli chodzi o wygląd inspirują mnie drwale, farmerzy, rybacy, marynarze, wiewiórki. Dzisiaj zestaw na romantycznego drwala.
// vintage kożuch od Styledigger, sukienka Stradivarius, czapka Primark, buty River Island, torba Topshop //
17 thoughts on “sielankowy drwal”
tak bym sobie wyobrażała modern-Anię Z Zielonego Wzgórza 😀
Cudne kożuszysko. Z przyjemnością zaadoptuję, gdy Ci się znudzi. Dla mnie luty to ostatki szydzenia z chłodnej beznadziei przez okno. Chce mi się dużo robić, planuję a potem zmęczona organizacją pracy, padam.
Myszaku, Ty się z Kartoflem razem zmieścisz.
Nie mogę sobie do tej pory wybaczyć, że nie kupiłam razem z Tobą tej sukienki:( Nic, poczekam, aż Ci się kiedyś znudzi i niecnie ją odbiorę:D Cudnie<3
Głupi ten co głupio robi! Jak utyję tak, że brzuch się sam wyleje, to sobie weź. Już niedługo :>
Cudowna jesteś! Zakochałam sie w tej stylizacji! Mega
Lubię Cię, uważam Twojego bloga za jednego z lepszych i wartościowszych w blogosferze. 🙂
Jednak czytając tekst dzisiejszego posta jedyna myśl jaka przyszła mi do głowy, to „co ona pier*oli?” 😀
P.S. Prześliczne włosy i kolorystyka zdjęć.
jaki miły włóczykij 🙂
Pięknie Ci w brązach!
A zakolanówki mistrzowskie 😉
Kontemplować pracę fizyczną niczym Lady Chatterley 😉
Dada
O rety, rety, rety! TAK! Francuską ekranizację oglądałam z wypiekami na twarzy :>
aż nie wiem co powiedzieć <3 uwielbiam ten zestaw, szablon bloga, za Anną Kareniną szaleję, tak jak za Marią Antoniną <3 oj rany rany 🙂
kurtka jest extra, uwielbiam twoje sesje, mają niesamowity klimat 😀
Ja mam tak caly rok, moj drogi drwalu.
Tylko ze ja zamiast pracy fizycznej siedzialabym przed kominkiem rysujac sarenki i inne wielblady.
Dzioku, przypomniało mi się jeszcze jedno. Jako były pracownik Stoczni Gdańskiej powiadam Ci, że mało palca nie straciłam w trakcie obróbki skrawaniem na frezarce. A panowie stolarze, z którymi miałam do czynienia, to żydów (albo Żydó-nigdy nie sprecyzowali), pedałów i menedżerów by 'zajebali’. Paczaj więc sobie na ich pracę śmiało, ale z własnym soundtrackiem. Joł.
Pięknie! Sukienka cudna:)
świetna kurtka i buty!
super zdjęcia 😉
obserwuję! ;D