Najczęściej farbuję się sama. Nie mam nic przeciwko farbowaniu u fryzjera, kilka razy miałam okazję skorzystać z usługi, ale przy brytyjskich cenach wybór między wydaniem około stu funtów w dobrym salonie, a około czterech funtów na farbę w sklepie jest dla mnie dość oczywisty. Poza tym nie za każdym razem różnica w efekcie jest oszałamiająca.

Do moich absolutnie ulubionych farb należy jedna z najtańszych opcji na rynku – Joanna Naturia, odcień Płomienna Iskra. Jest to kolor, którym najczęściej zachwycają się fryzjerki pytając, czy jest naturalny. Oczywiście mogą kłamać, żeby przypodobać się klientce, ale zdarza się to prawie przy każdej wizycie więc będę wierzyć, że w ich zachwycie jest chociaż ziarnko prawdy 🙂
Lubię Płomienną Iskrę nie tylko ze względu na stosunek jakości do ceny, ale przede wszystkim za odcień. Pozwala uniknąć przykrego efektu żarówiastej czerwieni i właściwie zaraz po farbowaniu wygląda dość naturalnie. Jak wygląda kolor zaraz po zrobieniu można było zobaczyć podczas spaceru po Gdańsku.

Moim osobistym odkryciem jest ‘podróbka’ powyższej farby w wydaniu z Superdruga czyli Superdrug Vibrance Mango Copper Burst. Efekt żarówki jest o wiele słabszy, a odcień przyjemny. Rotacja moich farb jest tak częsta, że nie potrafię sobie teraz przypomnieć, kiedy ostatnio jej używałam, ale kiedy skończy mi się Płomienna Iskra to będzie mój następny zakup.
Jeśli możecie polecić inne farby, jestem ciekawa Waszych propozycji.
23 thoughts on “Najlepsze rude farby do włosów”
a nie masz wrażenia, że joanna jest zbyt delikatna? choć może z taką ognistą barwą jest lepiej niż brązami…
Sublime Mousse 7.40 (Flaming Copper) daję radę, choć zwykle zostawiam we włosach z 10 minut dłużej niż podaje ulotka, inaczej odrosty są zawsze jaśniejsze. Kolor się w miarę długo trzyma i nie bije po oczach na świeżo. I pachnie, jak na farbę, przyjemnie.
Z Feria próbowałam też Paprika Power, efekt od razu po farbowaniu podobnie „intensywny”, ale wypłukuje się szybko do ładnego rudego. Zapachem zabija.
Z kolei *nigdy* więcej Garnier Nutrisse Ultra Color 7.64 Intense Copper. Po wysuszeniu były łzy w oczach, a w lustrze włosy czerwone i mam na myśli czerwone. Wyprały się do znośnego koloru dopiero po jakiś 3 tygodniach codziennego mycia.
Zgadzam się w 100%. Płomienna miedź w piance genialna spłukuje się do idealnego odcienia, a ta z Nutrisse koszmarna. U mnie wyszedł spłukany burgundowo czerwony odcień, na szczęście po kilku myciach stary kolor zaczął przebijać i było już coraz lepiej. Na następne farbowanie zaopatrzyłam się właśnie w Mango, no zobaczymy.
U mnie obie farby (te dwie pierwsze) okropnie wpływały na stan włosów i skóry głowy. TRA-GE-DIA. Nigdy więcej. Teraz robię tylko henną- kolor może nie jest bardzo intensywny (i trzeba ciemne włosy rozjaśnić przed), ale za to nie niszczy włosów, pielęgnuje je i kolor utrzymuje się… nie wiem ile, bo wcześniej zabijają mnie odrosty 😉
Ja uwielbiam ziołowy balsam koloryzujący Venita w kolorze „henna” lub „paprika”. Dość szybko wypłukuje się z włosów, ale nie zawiera amoniaku i utlaniaczy, więc można go częściej używać i jest bardzo tania ok. 7 zł za opakowanie.
I zepsułaś – miałaś być naturalna w moich wyobrażeniach 😛
No to ja się mogę się wpisać w rubrykę osób zadowolonych z L’Oreal Feria Mango Intense Copper 7.4. albo też Pure Paprika, zależy którego koloru nie zmiotło z półek w trakcie promocji 😉
Od 13 lat farbuję na rudo, i na mojej głowie było już niemal wszystko chyba, co w przemyśle farbiarskim daje rudy kolor na włosach. Zaczynałam od farb drogeryjnych, była kiedyś taka Marion, koloru nie pamiętam. Moja pierwsza. Schwarzkopf się u mnie kompletnie nie przyjął – raz zrobiłam jakimś rudym odcieniem Palette, i wyszedł mi brąz. Fu. Potem przerzuciłam się na L’oreal, była taka seria z modelkami, brązy i czerwienie, ja robiłam te czerwienie. A po jakimś czasie przerzuciłam się na farby fryzjerskie. W tubkach. I to była rewelacja. Nie są dostępne w drogeriach, kupuje się w sklepach z art. fryzjerskimi tubki z kolorami i butlę wody utlenionej. I mieszałam sama. Wybierałam głównie kolory majirel i majirouge z l’oreala, mieszałam róznorako, i nigdy nie wiedziałam, co wyjdzie – czy mnie, czy bardziej czerwone. Jesli ktoś nie lubi niespodzianek, warto zapisać kolor, i robić cały czas tę samą tubkę. Plusem farb fryzjerskich jest cena (przy długich włosach bardziej opłaca się mieszać samemu, niż kupować drogeryjne) i jakość włosów po farbowaniu. W moim odczuciu te fryzjerskie mniej mi niszczyły włosy, niż te drogeryjne, i na dłuższą metę to właśnie te, które mieszają fryzjerzy bym polecała. Teraz przeszłam na hennę.Naturalną . I jestem wniebowzięta 😀
ja farbuję na brąz zazwyczaj i niestety zawsze wychodza nieal czarne ..;/
zapraszam!
Hmm dałaś mi do myślenia, ja tam się boję o moje włochary, a uwielbiam je mieć mocno rude 😀 ale chyba zaryzykuje, w końcu włosy to nei zęby – odrastaja 😛
Riennahero, czy Twój nick czyta się tak jak się pisze?
Tak 🙂
Dzięki 🙂
Pozdrawiam!
Anonim 😛
Hmm, może nie rudy ale za to mogę polecić opcję miedzianą ; )
Wellaton 87.4 ” Miedziana czekolada ” . Od ponad roku tylko ta farba i włosy wyszły dokładnie jak na opakowaniu. Jestem baardzo zadowolona : )
Ja też używam zazwyczaj Joanny. Wcześniej używałam tylko Lorealów, Mango albo Pure Paprika, ale że najbardziej też podoba mi się odcień Joanny, stosuję już praktycznie tylko ją.
Pozdrawiam!
Ja na rudo farbuje sie juz 6 lat i tez mialam rozne wariacje w tym temacie. Moja mama jest fryzjerka, wiec przez dlugi czas uzywalam farby z Artego, niestety kolor sie bardzo krotko trzyma na wlosach… myjac je codziennie juz po 2 tyg kwalifikowaly sie do farbowania, a moje wlosy musza jednak troche odpoczac od farby po farbowaniu.. jakis czas temu znalazlam idealna dla mnie pod kazdym wzgledem – L’oreal Mango. Idealny kolor, dlugo trzyma kolor. I juz nie zdradze jej z zadna inna ;p
CO?! to nie jest naturalne?!?!?!??!/
trafilam na Twojego bloga po wpisaniuy „rude wlosy farba” w googlu;)
ta Iskra faktycznie fajny kolor, ale szczerze moiwiuac, w zyciuy bym nie powiedziala ze to naturalny kolor. widac ze farba, ale jest i tak bardzo przyjemny:)
jesli chodzi o naturaln ie wygladajacy rudy kolor, czyli zloty(wpadajacy w blond) a nie czerwony, to swietna byla farba belle color garniera. w polsce nie ma jej od paruy lat, moze w uk jest? nie pamietam nazwy odcienia ale byl wlasnie rudo-zloty.
podobny oddzien ma tez ta farba excellence loreala:
http://www.lorealparis.pl/_pl/_pl/products/product-sheet-2011.aspx?id=HCo14_24
Excellence Crème 7.43 Blond Miedziano-Złocisty
To był nr 75 z Belle Color. Pracowałam w perfumerii 8 lat. Ten kolor i 112,złocisty blond zamawiałyśmy na tony.
Płomienna Lawa z syoss. wygląda jak naturakny, nie jest taki pomarańczowy wiec nie trzeba czekac aż się zmyje do pożądanego efektu. Farbowałam nią włosy dawno temu i wróciłam później do naturalneg brązu ale czytając Twoejgo Bloga coraz bardziej chodzi mo po głowie rudy.
Nikt chyba nie wspomnial o Miedzianym Blondzie z Garnier Color Naturals. Żaden to blond. Wychodzą pieknie rude! Uzywam go na zmianę z Płomienną Iskrą Joanny wiec przypuszczam, ze chodzi nam obu o podobny efekt. W przeciwienstwie do Joanny nie wpada w żółte tony zmywajac się i jest jednak sporo trwalszy. Joanna po dwoch tygodniach codziennego mycia juz tak nie promienieje na glowie. A ten Garnier trzyma dluzej fason.
Tak! Miedziany Blond z Garniera jest boski! <3
No i znów trafiłam na Twojego bloga, będąc wierną czytelniczką od dwóch lat 🙂