Nie znoszę fryzjerów.
Niezależnie od tego czy jest tani, drogi, polski, brytyjski, osiedlowy czy wielkomiejski, w najlepszym wypadku i przy dużej dozie szczęścia wyglądam prawie tak samo jak przed wizytą. Zazwyczaj jednak wyglądam jakbym właśnie wróciła wehikułem czasu z lat osiemdziesiątych i postanowiła przy okazji obskoczyć imieniny cioci. Dochodzę do siebie dopiero po wytarzaniu się w poduszkach lub porządnym wyszorowaniu łepetyny.
Tym razem jednak fryzjerka przeszła samą siebie. Zapobiegawczo poprosiłam o zwykłe wysuszenie bez modelowania (naprawdę wybierałam się na imprezę i nie chciałam prezentować Powrotu do Przeszłości), ale efekt był piorunujący. Jakby trzepnął mnie piorun, a na dodatek jeszcze zepsuł się prysznic. Z turpistyczną przyjemnością przedstawiam Wam najgorszą fryzurę (mojego) świata i uroczyście postanawiam po raz kolejny zmienić fryzjera.
Głęboko wierzę w to, że gdzieś żyje fryzjer, który zdobędzie kiedyś moje zaufanie i uczyni mnie szczęśliwą kobietą. Ale wierzę też w UFO i że światem rządzą z podziemia inteligentne zwierzęta…
Photos by Ell and me
50 thoughts on “Fryzjer twój wróg”
Też kiedyś myślałam, ze dobry fryzjer jest niemożliwością, dopóki nie spotkałam swojej Sylwii. Kocham miłością bezgraniczną i ufam bardziej, niż przyszłemu mężowi.
O czyli mamy te same problemy fryzjerskie choć u Cibie nie wygląda to tak źle jak u mnie 😛 No ale cóż człowiek może zrobić jak długie włosy zaczynają go już denerwować ?
p.s. buty są boskie (i sukienka też [ z resztą jak wszystko zawsze :]) ! <3
Ja to Ci w zasadzie powiem, że świetnie wyglądasz. Nie wiem, na co narzekasz! 🙂
Rzeczywiście mogłam mieć pół głowy ogolonej zamiast ogólnego nieładu 😉
też nie cierpię fryzjerów! Najbardziej denerwuje mnie to, że nie potrafią słuchać, tylko dają się ponieść własnej fantazji.
czepiasz się! 😉
ale buty masz zajebiaszcze!:)
Dokładnie! 🙂
Ja już dawno straciłam nadzieję, fryzjerów omijam szerokim łukiem od lat. Grzywka super Ci się układa 😀
Nie widzę różnicy. Obyś tylko takie dramy miała w swoim życiu dziewczynko.
Na pewno są blogi traktujące o tym jak radzić sobie ze śmiercią najbliższych albo rakiem. To nie ten blog, sorasy.
jeśli będziesz kiedyś przejazdem w stolicy mogę Ci polecić pewnego cudotwórcę który SŁUCHA tego, co klient do niego mówi. wszystkie koleżanki już do niego chodzą, jest świetny 🙂
A ja właśnie chciałabym mieć taką fryzurę. Cóż za niesprawiedliwość! 😉
No co Ty!
Nie wiem, co jest nie tak z fryzjerami. Ja już od ładnych parunastu lat sama robię wszystko na swojej głowie – podcinam końcówki, farbę – teraz hennę- nakładam, czeszę i inne takie. Przynajmniej mam na głowie to co chcę. A jak spartolę, to mam pretensje do siebie, laika fryzjerskiego. Zawsze to lepsze, niż fryzjer wyszkolony, który nie rozumie, że podcięcie włosów o 5 cm, to 5 cm, a nie 15.
o, wow, to trafiłaś na miszczynię fachu:)
Ja uwielbiam takie napuszone włosy (:
Ej ty, przecież jest dobrze!
Tak, ja również uwielbiam fantazję miejskich/wiejskich fryzjerów, którzy robią na głowie hełm z tapiru i lakieru.
Mnie przypominasz trochę młodą Laurę Dern w „Dzikości serca”. Trzeba zawsze widzieć dobre strony 🙂
Moja najgorsza wizyta u fryzjera – miałam wtedy krótkie i chciałam jeszcze krótszą zadziorna chłopczycę a la Selma Blair. Skończyło się tapirem, wyskubaną grzywką i toną lakieru a la Krysia z Klanu. Nie wiem, jak do tego dopuściłam, chyba w połowie działalności fryzjera musiałam zemdleć ze zgrozy. To mnie wyleczyło z fryzjerów na długo, a z fryzur a la ktoś tam na zawsze.
o mamo, znam ten ból. mam długie kręcone włosy, i jedyne co od lat potrafią mi zaproponować w salonie fryzjerskim to suszenie na prostownicy. nie ważne czy polsza czy zagranica.
Dada
Znam tylko jedną laskę, która z pełnym przekonaniem powiedziała, że kocha swojego fryzjera i poleca. Pozostałe 99 % społeczeństwa ma post-fryzjerską traumę i nienawidzi przedstawicieli tego fachu. Ty tak masz, ja tak mam… Co więcej, poszłam do tego polecanego fryzjera. I jego też nienawidzę. Głównie za to, że mimo umówienia się na konkretną godzinę czekałam półtorej i nie zanosiło się, aby kiedykolwiek miała przyjść moja kolej. Żadnego dzień dobry, żadnej kurwa nawet filiżanki herbaty. Poszłam sobie i nadal tnę się u osiedlowej pani, której czasem coś wyjdzie, ale częściej jednak nie. A najdziwniejsze jest to, że kiedy rozpaczam po wizycie, nikt nie widzi poblemu/różnicy. Co więcej: ja u Ciebie też nie widzę :))) Ale wiadomo o co chodzi 😉
E, nie jest źle. Trochę punkrockowo wyszło 🙂 Ze mną i fryzjerami jest zawsze zabawa.
Ja: Wie pani, te włosy się nie układają, trzeba je kręcić na mokro, dodawać masę specyfików do układania, bo inaczej zostaną proste tak jak teraz widać. Od czubka aż po końce. P
ani Fryzjerka: Nieee, na pewno się uda.
Mija jakiś czas.
Pani Fryzjerka: Ojej, one się nawet nie podwijają!
Ja: A nie mówiłam?
I tak za każdym razem. Raz trafiłam na dobrego fryzjera, być może to nie przypadek, że facet. Niestety nie spytałam o nazwisko, potem zamknęli ten zakład, no i niestety. W efekcie włosy ostatnio podcina mi Tomi. Wyglądają fatalnie, ale do wiązania w kucyk wystarczy 😉
Wcale nie jest tak źle, z moimi włosami bywało o wiele gorzej;) Fryzjerzy chyba często nie bardzo wiedzą co począć z falowanymi włosami średniej długości i nie umieją podciąć włosów o centymetr tylko od razu ze cztery na dobry początek.
Z fryzjerami bywa różnie, przeważnie źle, ale uważam, że w tym konkretnym przypadku źle nie jest (: Mnie by się podobały takie fale spienione na głowie ^^
Na szczęście znalazłam fryzjerkę, która rozumie co to znaczy „zapuszczam włosy i chcę je tylko odświeżyć, proszę podciąć najwyżej 2cm”. To skarb jest.
nie jest tak źle…wyglądasz trochę jakbyś się nie uczesała:P ja od jakiś 10 lat nie byłam u fryzjera. od czasu pamiętnego dnia, gdy postanowiłam obciąć długie wówczas (do pasa) włosy żeby mieć bardziej młodzieżową i nowoczesną, cool fryzurkę. skończyło się tak, że przez całe wakacje (bo NA SZCZĘŚCIE to były wakacje, a więc mogłam ograniczać kontakty z ludźmi wg upodobań) chodziłam w czapce z daszkiem… od tego czasu włosy podcina mi zawsze jakaś znajoma/znajomy którzy amatorsko bawią się we fryzjerów. raz, raz jeden, przed jakimś weseliskiem, postanowiłam że pójdę, niech mi fryzjerka pierdzielnie fajną fryzurę. nie to żebym zostawiła jej wolną rękę (aż tak odważna nie jestem). przyniosłam wycinek z gazety mówiąc ” takie coś chcę !”… po 2h miałam na głowie bliżej nieokreślone coś…jakiś stożek…nie to nie był stożek…kopuła? nora w której pewnie mieszkało Twoje UFO… wyglądałam KOSZMARNIE. wracając do domu ryczałam, nawet moja mama, która, jak to mama miała w zwyczaju pocieszać w różnych sytuacjach i mówić „nie jest tak źle”, tym razem się poddała. cóż miałam począć – głowa pod kran, 3 krotne mycie zeby zmyć wszystkie „utwardzacze” i poszłam z prawie mokrymi włosami na wesele.
i chyba już nie wierzę, że gdzieś jest fryzjer, który mnie uszczęśliwi.
Ostatni raz byłam u fryzjera 8 lat temu, później płakałam przez tydzień i obiecałam sobie, że już nigdy do żadnego nie pójdę. Włosy farbuję sama, końcówki podcinają znajome.
Ja mam szczęście, bo moją mamą jest fryzjerka 🙂 więc zawsze mogę do niej wpaść, wszystko jej dokładnie wytknąć, jak coś mi się nie podoba i w efekcie zawsze jestem zadowolona 🙂 ale byłam raz u kogoś innego i też przeżyłam masakrę z tym związaną 😛
ale masz cyce! łohoho
To jesli pójdziemy tokiem, że ten blog ma modowe zakusy, to pozwolę sobie na komentarz na temat:). Jesteś ładną, zgrabną kobietą, ale takim fasonem kiecki robisz sobie straszna krzywdę(w sumie troche wiem jak to jest, kto nie miewa słabości do ubrań, w których obiektywnie jest w stanie stwierdzić, że nie wygląda dobrze). Mniej na górze więcej na fole i moim zdaniem będzie pieknie 🙂
Kurde, a mi się podoba :D.
Ja uwielbiam mego fryzjera- chodzę już do Niego 8 lat i na pewno nie zmienię:D My jak stare dobre małżeństwo:P Jak on mi wyprostuje włosy, to szok:) Ale grzywkę i tak wolę układać sama:D
Hej 🙂 Przepraszam, że anonimowo, nie jestem nigdzie zalogowana, ale nie chcę, żeby to wyglądało na jakiś złośliwy atak, bo nie to jest moją intencją… Nie publikuj nawet tego komentarza – chciałam tylko coś zasugerować, bo strasznie Cię lubię i czytać, i oglądać 🙂 W ostatnich kilku postach – i w dzisiejszym, na trzecim zdjęciu od góry zwłaszcza, widać, że masz źle dobrany stanik (odważnie powiedziałabym nawet, że to pewnie z tego powodu trochę się garbisz). Może w wolnej chwili zerknij w net, pełno jest informacji – bo to taki modny ostatnio temat – o prawidłowym doborze biustonosza. Naprawdę, zmiana jest powalająca (sama skorzystałam). Nie wiem, jak w Londynie stoją z brafittingiem, ale w Polsce jest coraz więcej sklepów sprzedających nie takie drogie, a porządne staniki z dużym wyborem miseczek. Uszanowania przesyłam 🙂
Przepraszam, że jednak publikuję, ale w tym wpisie nie mam w ogóle stanika 😉
:))) W każdym razie ponowię swoja sugestię – masz duży, ładny biust, trzeba sprezentować mu pasujący stanik (uważam, że na zdjęciach, na których wyraźnie masz biustonosz, nie jest on dobrany najlepiej, biust trochę… „zwisa” i nie ma ładnego kształtu). Wybacz, że tak truję – obiecuję, już więcej nie będę! – ale serio… warto 🙂
Jak mogą stać źle, jeśli to w Londynie jest Bravissimo? (Margaret St). Polecają też Johna Lewisa i Debenhamsa na Oxford Street.
Nie rozumiem. Chciałaś suszenie bez modelowania, dostałaś. Więc w czym problem? Czego się spodziewałaś skoro nie dałaś sobie wymodelować włosów? Same się rzadko dobrze układają… Nie rozumiem kobiet…
Spodziewałam się, że nie będę wyglądać gorzej niż po trzech dniach w łóżku w grypą, kiedy nie jestem w stanie doczołgać się do łazienki.
chciałabym tak lubić samą siebie, żeby pozować do ładnych zdjęć będąc w nastroju „wyglądam-gorzej-niż-po-trzech-dniach-w-łóżku-z-grypą”. piszę serio, bez ironii. za to z podziwem i lekkim ukłuciem zazdrości;)
nie no to chyba telepatia
właśnie wróciłam od fryzjera.. komentować tego nie będę.
przypadek? nię sądzę
to ja polecę Sebastiana z http://www.aguavida.co.uk/, tylko musiałabyś do Brighton skoczyć :), ale to jedyny fryzjer do którego chodziłam bez palpitacji serca przed, i wychodziłam z tym, o co mi chodziło po zabiegu. Powodzenia & łączę się w bólu, bo już od 2 lat na nowo szukam kogoś sensownego… ps generalnie u Ciebie wyszło pancursko 🙂 i przychylam się do komentarzy, że wcale nie jest źle
A ja kocham fryzjerów 😀 Do mojej chodzę od dobrych kilku lat i zazwyczaj nie mam zielonego pojęcia czego chcę, więc kombinuję na podstawie katalogów. Nawet jak coś wymyślę, to Pani Ela to modyfikuje po swojemu, ale… zawsze jestem zadowolona. Ale ja nie przywiązuję zbyt dużej wagi do fryzury – w sensie, często eksperymentuję, lubię odważne i dziwne cięcia, podgolenia, asymetrie itd. A moja fryzjerka lubi się w takie rzeczy bawić 😉
A Ty moim zdaniem wyglądasz super 😉
Kusi mnie bardzo podgolenie, ale zawsze myślę wtedy sobie, że celtyckie księżniczki i elfie królowe się nie podgalają i ze smutkiem rezygnuję, bo przecież chcę wyglądać jak celtycka księżniczka czy elfia królowa. A potem żałuję i znowy rezygnuję i tak w kółko.
Wyglądasz rewelacyjnie, po prostu przepięknie!
U mnie poszukiwania fryzjera trwają już… całe życie;)
Pozdrawiam:)
ja sie nie wypowiadam bo codziennie mam taka „fryzure” generalnie czyli siano i radosny piorun na srodek i na boki coby za nudno nie bylo. Dodajac dot ego fakt, ze jedna strona kreci mi sie bardziej od drugiej to jest juz calkiem radosnie. Wiec w zasadzie pacze na ciebie i widze siebie 😉 Ze sobie tak ladnie poslodze bo rzadko kiedy wygladam tak swietnie jak Ty.
Jakkolwiek doskonale rozumiem frustracje fryzjerska bo ja czekalam 29 lat na to by znalezc fryzjera ktoremu mowie chce tak i wychodze dokladnie z takim czyms na glowie jakie pokazalam na zdjeciach.
ja uwielbiam moją fryzjerkę!! <3 jest najlepsza z najlepszych i zawsze wie jak ciąć i układać i nawet jak pozwalam sobie realizować jakieś tam innowacyjne sugestie to i tak zawsze wychodzi bosko. A poza tym jest przemiła i w ogóle ochy i achy. Jak przyjedziesz to wjesz, mogę dać Ci cynk ;>
Jakie ja mam szczęście, że znalazłam tę jedyną fryzjerkę. Jest absolutnie przewspaniała. Dwie osoby, którym ją poleciłam podzieliły moją opinię. Tyle razy się przejechałam, że nie oddam moich włosów w inne ręce i już ponad dwa m-ce czekam z utęsknieniem, aż będę mogła dać się podciąć. Dzieli nas na razie prawie 700km, a jeszcze prawie miesiąc do powrotu został. Przy krótkiej, asymetrycznej fryzurce to zdecydowanie za długo 🙁 Ale czekam z niecierpliwością, bo dobry fryzjer to skarb, a tu nie dość, że nie ufam, że jakość usług marna, że ceny kosmiczne, to jeszcze może się okazać, że w tym barbarzyńskim kraju trafię na fryzjera, który nie mówi w ludzkim języku (albo mówi słabo, a będzie mu się wydawało, że rozumie) i się nie dogadamy. I wtedy dopiero będzie katastrofa.
W każdym razie mam nadzieję, że kiedyś znajdziesz tego jedynego wspaniałego fryzjera. A jak znajdziesz to trzymaj się go. Bierz prywatne namiary, bo jeszcze przyjdzie mu do głowy zmienić salon i się zdziwisz.
Łączę się w bólu rozczarowującej fryzury 🙁
a ja codziennie ciężko pracuję, żeby osiągnąć taki efekt!
Zawsze mohło być gorzej 🙂
Ładnie się prezentujesz a Ty narzekasz…
Kiedy byłam mała, włosy podcinała mi Mama. później Przez lata chodziłam do fryzjerów, którzy byli jak Dosia: nie widać różnicy, to po co przepłacać? Wszystko przez to, że mam na głowie ciężkie druty, z których wszyscy z uporem maniaka próbowali wymodelować fryzurę a la Rachel z „Przyjaciół”, a w każdym salonie słyszałam na koniec wizyty: „będzie sobie musiała pani podkręcać na szczotce”.
Nie jestem ośmiornicą i nie mam oczu na szypułkach, za to mam dużo włosów. Podkręcanie na szczotce zazwyczaj zaczynało się od ambitnego „suszarka w jednej ręce, szczotka w drugiej, kosmyk włosów w trzeciej, dodatkowe lustro w czwartej”, a kończyło na „a, chędożyć te włosy, zepnę w kucyk” oraz fryzurze a la topielica, przez życzliwych zwaną „na Jane Birkin”.
Wydaje mi się, że dobór fryzjera jest dlatego trudny, że najpierw bardzo ciężko zaakceptować fakt, że nasze włosy są jakie są, a następnie znaleźć osobę, która ma podobne podejście i dodatkowo widzi, co takiego mamy na tym łbie.