Wczoraj podstępem zmusiłam mojego mężczyznę do obejrzenia ekranizacji Emmy Jane Austen. Nie mojej ulubionej z Gwyneth Paltrow, ale Kate Beckinsale też da się oglądać. Zgodnie stwierdziliśmy, że Pan Knigthley jest dziwnie agresywny i na wszystkich się wydziera oraz że jego związek z Emmą oscyluje na granicy dobrego smaku, delikatnie mówiąc (’trzymałem cię na rękach jak miałaś trzy tygodnie’ to nie jest dobry tekst na wyryw, niestety). Ellowi przeszkadzało natomiast, że bohaterowie spędzają czas głównie na piknikach, herbatkach, przechadzkach i ciętych ripostach, zamiast zająć się pożyteczną pracą.
Osobiście uważam, że na świecie jest mnóstwo prac, które są ważne i pożyteczne. Wśród nich przodują profesje lekarzy, pilotów, pisarzy, żołnierzy, polityków, farmerów, projektantów mody, dozorców w zoo, producentów cukierków, kapitanów okrętów, reżyserów moich ulubionych filmów i jeszcze kilka innych. Jednak z moim półtorarocznym doświadczeniem w byciu pospolitą biurwą nie wahałabym się ani chwili, gdyby okazało się, że mogę być bezrobotną panią na włościach niczym Emma. Niezaprzeczalnie świat potrzebuje biurw, ale nie czuję niczym Levin z Anny Kareniny fetyszu orania pola własnymi siłami. Oczywiście jak już nabędę fabrykę cukierków, własną flotę do ich dystrybucji i armię do obrony, pewnie mi się zmieni.
Najlepiej nie pracuje się natomiast w białej zwiewnej sukience. W pracy zawsze boję się, że wyleję na nią kawę/herbatę/smar samochodowy.
Photos by Magda and me
18 thoughts on “pani na włościach”
Lubię przeokropnie <3
I producenci czekolady 😀
Cudowna sukienka, idealna an spacer po parku czy letni piknik. Pasowałaby mi też do takiej przesadzonej retro stylizacji z taim rowerem vintage. Stylizacja piękna, bardzo zmysłowa i kobieca!
Genialna kieca!
kfiatki! <3
jak bajkowo (+(
Prześliczne zdjecia, wyglądasz jak taka prawdziwa Pani na włościach, romantycznie 🙂
Nie ma o parówkach:< Parówki płaczom!
Zgadzam się, w propagandzie PRL-u panie na włościach etc. były określane jako „klasa próżniacza”. Teoretycznie prawda, choć polskie szlachcianki/arystokratki często były bardzo zajęte – zarządzanie majątkiem, prowadzenie szkół dla włościan, czy, moje ulubione, robótki ręczne.
Również odczuwam pewien pociąg do stylu życia jak u Jane Austen – zapewne z przyczyn genetycznych.
O rany, ale piękne kiecka! Tak samo kapelusz! Uwielbiam taki styl.
a ja sie nie przylacze do zachwytow sukienka, bo patrzac na dwa z tych zdjec (pierwsze i czwarte)zastanawialam sie czy przytylas czy moze w ciazy jestes? jesli nie przytylas i nie jestes, to hmmm
kapelusz cudny
a co do szlachcianek i arystokratek, to ja tez chce! ja jestem z (przedwojennie) gornego pietra Dowton Abbey a powojennie zdecydowanie dolne i moje geny krzycza i placza, ze nie tak powinno byc :p
nienawidze z calego serca faktu, ze musze zarabiac na swoje utrzymanie, ze nie mam kogos, kto by mi sprzatal i gotowal (w wiekszosci rodzin, to sie zona/mama nazywa, hehehe), ze nie moge oddac sie sztuce, kulturze, patronowaniu itp.
a swoj ukochany zawod wykonywalabym i tak! tylko bez presji i z czysta przyjemnoscia…
ale coz, rodina wszystko stracila w powstaniach i wojnach, majatki przepadly a ja jakos musze sobie radzic, wzdech…
Wyglądasz uroczo – świetne fotki!
U mnie falbany w wersji minimalistycznej – zapraszam w wolnej chwili!
Obserwuję!
Piękna sukienka!
świetne!
Wow! kapitalny look, jestem tu pierwszy raz i chyba zostanę na dłużej 🙂
Kapelusz, kiecka i botki – super!
Pozdrawiam
Cudna ta sukienka i zdjęcia zachwycające!
Mam tak co drugi tydzień. Ale pracy na wsi jest dużo ( na włościach znaczy).
Biała sukienka nie sprawdza się i botki na obcasach też nie.Pod nogami plącze się kot, komary żrą gdzie popadnie. Tylko czas płynie inaczej i oczywiście są całe łąki roślin. Ale ja bym chciała prztstrzyżony trawniczek ze stokrotkami. A to trzeba dopiero zrobić.
Kiedyś chyba pisałam, że jesteś moją ulubioną Panią Jesienią. Ale w wersji letnio-wiosennej też jest pięknie! 🙂
„Emmy” z Kate Beckinsale nie oglądałam, ale ostatnio miałam okazję zobaczyć miniserial (w każdym razie 4-odcinkowy film) z Ramolą Garai – też całkiem spoko. Chyba lubię wszystkie ekranizacje powieści J. Austen. Takie skrzywienie 😀