Moje ulubione miejsce w Londynie jest bardzo malutkie i w ogóle nie jest cool, glamour, vibrant, trendy ani w ogóle nic z tych rzeczy. Jest gęsto zarośnięte i warto uważać, żeby nie wejść w ptasią kupę. Właściwie po raz pierwszy udało mi się przekroczyć płotek odgradzający moje ulubione miejsce od świata. Zwykle płotek jest zamknięty, a po miejscu panoszą się kaczki.
Totalnie rozumiem Marię Antoninę, która bawiła się w pastereczkę, plotła dworzanom wianki i jedwabną chusteczką czyściła jajeczka. Też chcę. No bo spójrzcie kaczce w oczy, czy nie wyczyścilibyście jej jajeczek* i nie narzucili wianka na łepek?
*takich kaczych jajeczek w skorupce, bez skojarzeń!
Photos by Mum and me
10 thoughts on “Moje ulubione miejsce w Londynie – Duck Island Cottage”
Bycie pastereczką to życie, jakiego pragnę. I nikt mi nie wierzy, kiedy tak mówię.
(jakbyś miała na podorędziu więcej zarośniętych chatynek, to wrzucaj bez oporów :3)
Moje też. Pasłabym owce. Wypasłabym je na amen.
to teraz się mówi vibrant? 😛 hehe
na zdjęciu jest gęś, a nie kaczka 🙂 niestety nie wiem jaki to gatunek.
pozdrawiam
Ania
Masz rację. Ale gęsi też bym czyściła jajeczka.
Łoł. Nie miałam pojęcia, że tam w ogóle można wejść
so sweet 😉
Zdecydowanie mogłabym być Marią Antoniną…..no albo choć jakimś rentierem. 🙂 Choć z drugiej strony no ile można mieć butów ?? 😀 Miejsce przecudne!!
Bawić się w pastereczkę mogłabym, zwłaszcza w takim uroczym miejscu… Ale tak na co dzień to jednak wolę być sobą, zwierzakiem miejskim 😉
Ja tam wierzę, że jestem wróżką 😉