Chociaż wiem, że hitowe i szałowe są poradniki gdzie wydać w Londynie pieniądze, na myśl o pisaniu tego typu tekstów jest mi słabo. Wolałabym zmywać naczynia albo chodzić w nowiutkich butach po błocie. Zapraszam Was zatem dzisiaj na wpis o jednym z najfajniejszych miejsc do chodzenia w nowiutkich butach po błocie. Czyli na cmentarz.
Abney Park pojawił się już na blogu kilka lat temu. To jedno z tych miejsc na mapie Londynu, gdzie mogłabym wciąż powracać. Jego wielką zaletą jest oddalenie od centrum na tyle, żeby przeciętnemu turyście nie chciało się tam jechać. Zwłaszcza, że z butami w takim stanie nie poszalejemy już w miejscach do wydawania pieniędzy…
Co można robić na cmentarzu? Przeżywać swój weltchmerz, spacerować z psem, napawać się wonią mchu i wilgoci, grzebać patykiem w błocie…No wszystko można. Osobiście uwielbiam czytać informacje na nagrobkach. Te epitafia możnych i zasłużonych, które pozwalają po wiekach wyobrazić sobie ukochaną żonę i matkę, szanowanego kupca, dzielnego podróżnika czy żołnierza, czcigodnego wielebnego. Można wyobrażać sobie relacje między osobami pochowanymi w majestatycznych rodzinnych grobach, a czasem nadziwić się kim była ta osoba nieprzystająca nazwiskiem do reszty. To straszna szkoda, że obecnie, kiedy właściwie każdy z nas może liczyć na godny pochówek i konkretne miejsce na cmentarzu, informacje na grobach ograniczają się do imienia, nazwiska i dwóch dat wyrytych na tym okropnym świecącym marmurze. Uroczyście oświadczam, że jeśli ktokolwiek pochowa mnie pod błyszczącym marmurem w nagrobku o stylówie mydelniczki, jak w banku ma nawiedzenia złośliwego poltergeista do końca świata i o jeden dzień dłużej.
Abney Park jest jednym z 'Siedmiu Wspaniałych’ londyńskich cmentarzy stworzonych w XIX wieku, żeby walczyć z natłokiem zwłok chowanych na cmentarzach przyparafialnych. Nie miałam jeszcze okazji odwiedzić pozostałych, ale gdy mi się to uda z pewnością podzielę się z Wami wrażeniami.
PS Jeśli jesteście fanami Amy Winehouse może Was zainteresować, że teledysk do ’Back to Black’ kręcony był właśnie w Abney Park. Niektóre lokacje widoczne w wideoklipie widoczne są na moich zdjęciach.
27 thoughts on “Psychopatyczne atrakcje turystyczne – Abney Park”
Mój obuw ma 5 minut sławy </3 a teraz nastawiam się na Highgate 🙂
oo, wielki powrót koszuli w robale! <3 piękny abney park, stare cmentarze mają niesamowity klimat, szkoda, że u nas jest ich dość mało. ja poza epitafiami uwielbiam jeszcze miniatury na nagrobkach z XIX/XX wieku!
Moje klimaty, na pewno odwiedzę to miejsce 🙂
Piękny! Uwielbiam tego typu cmentarze i też namiętnie czytam epitafia i oglądam stare zdjęcia, często dorabiając sobie jakieś historie do ludzi, których na swych nekrospacerach napotykam. W Krakowie głównie po Rakowickim się szlajam.
Uwielbiam cmentarze! Naprawdę nie mogę zliczyć znajomych, którzy śmiali się/śmieją/będą śmiać z tego mojego dziwactwa, ale gdziekolwiek nie jestem (za granicą, a nawet w innym mieście) to muszę zobaczyć cmentarz 😉 To kawał ludzkiej historii i ta cisza i atmosfera.
Jeśli będę kiedyś w Londynie to na pewno Abney Park i siedem wspaniałych zostaną odwiedzone 😉
Po pierwszych kadrach pomyślałem, że wpis będzie o „Księdze Cmentarnej” Gaimana.
Szkoda Amy ;/ też lubię czytać napisy na starych nagrobkach
Lubię cmentarze. Jak dobrze, że turyści od nich stronią. Miejscowi również.
piękne zdjęcia. jeśli kiedykolwiek będę w Londynie (a liczę, że jednak będę:p) na pewno będę chciała tam zajrzeć.
przepiękne miejsce, też uwielbiam cmentarze..
miejsce musi być piękne 🙂 też lubię takie miejscówy, miałam swoją foto-fazę cmentarną, po tym, jak znalazłam czaszkę (makabra) na cmentarzu w Druskiennikach, o, tu mam zdjęcie: http://anna-photographer.tumblr.com/post/6352252338/this-i-found-this-skull-i-think-its-woman-it . Jest coś takiego w cmentarzach, że się czuje tam ducha czasu…
I co z nią zrobiłaś?
popielniczkę?
cmentarz czad, młodzeniec z patykiem, widać wie, w jakim obuwiu chadzać na cmentarz
zostawiliśmy ją o tak: http://anna-photographer.tumblr.com/post/74760886997/old-one-thats-may-2011-i-found-a-skull-on-the z nadzieją, że nikt nie zbezcześci. Nie mieliśmy nawet komu tam o tym powiedzieć, obcy kraj. Niezapomniany wyjazd…
Podobny klimat reprezentuje stary cmentarz żydowski we Wrocławiu 🙂 W pierwszym momencie pomyślałam, że właśnie tam robiłaś zdjęcia
Uwielbiam cmentarze! W Londynie udało mi się odwiedzić tylko jeden, Bunhill Fields, gdzie leży sobie m.in. William Blake. Powinna zainteresować Cię ta książka: http://www.amazon.com/31-London-Cemeteries-Visit-Before/dp/1908779039 😉
Dzięki, książka wygląda ciekawie. A Williamia Blake’a uwielbiam, z pewnością się wybiorę.
Jakkolwiek to brzmi, ale uwielbiam takie miejsca – klimatyczne, zdominowane przez dziką roślinność, zapuszczone i nieco zapomniane. Piękno starych nagrobków jest dla mnie niepodważalne – zwłaszcza w porównaniu z współczesnymi „trendami”.
Polecam zdjęcia Starego Cmentarza w Łodzi: http://www.starycmentarz.org/?page_id=34
Cudowny!
Jaki cudowny cmentarz! Z chęcią bym na takim spoczęła, dokooptowana do jakiegoś starego, zmurszałego i porośniętego mchem nagrobka. Marmurom i Chrystusom z metalu mówię stanowcze „nie”!
Piękny saluki i piękny cmentarz. Co do napisów na nagrobkach…. Można wiele z nich wyczytać, kiedy nie są tylko datami. Na małym cmentarzyku w Pevensey stare napisy mówią o żalu, stracie, tragediach. Ale też o pewnym dystansie do zmarłych. Np. tekst na grobie pewnego pana, który przeżył z 80 lat, leży w grobie z żoną, dziećmi. Lakoniczne: „Kochał tylko swoje krzewy i kwiaty” daje do myślenia 🙂
To jest właśnie super. Prawdziwe uczucia i żal bliskich, nawet jeśli żal do nieboszczyka, a nie po nim.
Klimatyczne miejsce. Sadze, ze wazniejsze jest to, zeby ludzie zapamietali nas jako przedmioty, ktore lublismy i dzwiek naszego smiechu, niz jako date, gdy umarlismy.
http://vintagelilabelle.blogspot.com/
piękne zdjęcia, niesamowity klimat… i skojarzyło mi się… https://www.youtube.com/watch?v=O6uD3NPJqJE
Gdy byłam w Pradze w wakacje za poleceniem mojego hosta z CS z którym sie idealnie dogadaliśmy także odnośnie gustu i podróżowania poszłam na kilkugodzinny spacer na cmentarz na Zizkov zamiast na zwiedzanie. Warto bylo – polecam.
No i właśnie się zastanawiam, co mnie bardziej przygnębiło: jasne buty w błocku, czy stary cmentarz… Wywlokłaś ze mnie wspomnienia, kiedy to spędzałam godziny na cmentarzu u moich dziadków… piękny, stary cmentarz porośnięty wielkimi drzewami i bluszczem. W środku miasta, a jak się na niego wchodziło, to świat zostawał za płotem. Tu można było spokojnie pomyśleć, hałas metropolii dziwnym zrządzeniem tu nie docierał… A jak jeszcze było wiosennie i ciepło to (może dziwnie to zabrzmi) było po prostu miło.
Teraz człowiek wyrósł, czas mu się skurczył, cmentarz mu zmalał i zaczął przejmować się jasnymi butami w błocku…
Uwielbiam takie miejsca 🙂 i uwielbiam Twoje włoski 🙂