Zgodnie z moim noworocznym postanowieniem, zamierzam zmniejszyć moją szafę i ilość kupowanych ubrań o 50%. Wciąż zabieram się za wpis wyjaśniający dlaczego, bo częściowo chodzi o dążenie do minimalizmu, a częściowo o coś zupełnie innego. To trudne tematy i chcę napisać o tym dobrze. Kiedy koleżanka z pracy wpadła na pomysł wystawienia starych rzeczy na sprzedaż na car boot sale i szukała towarzystwa, wiedziałam, że muszę to zrobić. Zdecydowałyśmy się na Capital Car Boot Sale w Pimlico. Dzielnica słynie z dobrych charity shopów (brytyjski odpowiednik sklepów z tanią odzieżą) oraz z martwych szpiegów, których zwłoki znajdowane są w walizkach. True story, wygooglajcie 'szpieg w walizce’.
Dlaczego umieszczam wpis w kategorii Psychopatycznych Atrakcji? Bo to taki trochę ukryty Londyn dla wtajemniczonych. Bagażnikowe wyprzedaże nie znajdują się często w błyszczących przewodnikach, nie przyciągają takich tłumów jak Camden, Portobello czy Brick Lane, za wejście trzeba też czasem płacić. Na miejscu natomiast mamy do czynienia z tłumem egzotycznych indywidualności, na przykład z panem z gadającą papugą, nieokreślonej narodowości mężczyznami kupującymi damskie obuwie oraz całą gromadą ludzi, którzy będą dążyć do stargowania ceny z pięciu funtów do pięćdziesięciu pensów. W przeciwieństwie do wspomnianych wcześniej modnych marketów, na car boot sale naprawdę znaleźć można niesamowite perełki i okazje w bardzo atrakcyjnej cenie.
W ciągu kilku godzin zarobiłyśmy z Kate łącznie ponad dwieście funtów, przy opłacie trzydziestu czterech funtów za podwójny stół i dwa wieszaki. I to będąc całkowitymi nowicjuszkami wyprzedającymi losowe ubrania z szafy. Po dzisiejszym dniu wiemy, jakie rzeczy cieszą się największym powodzeniem i o co pytają kupujący, za dwa tygodnie uzbrojone w tę wiedzę ruszamy do Pimlico ponownie. Z nowym asortymentem, na obcasach i z odjazdowym makijażem. Nasze stoisko cieszyło się zainteresowaniem szczególnie panów, którzy przychodzili pogadać, określali nas najatrakcyjniejszym stoiskiem dnia i nawet stawiali herbatę. A dzięki tłumowi, który tworzyli, interesowali się nami kolejni klienci i biznes kwitł. Seks i uśmiechy się sprzedają!
Jeśli interesuje Was więcej informacji o Car Boot Sale na Pimlico, znajdziecie je na ich stronie (łącznie z mapką z dojazdem i ceną za wejście). Po unikatowe i designerskie rzeczy najlepiej przyjść zaraz po otwarciu, najlepsze ceny natomiast daje się utargować jakieś półtorej godziny przed zamknięciem.
20 thoughts on “Psychopatyczne atrakcje turystyczne: Car Boot Sale”
Gratuluję utargu. Na moim lokalnym car boot sale wszystko chcą kupić po funcie 🙁 a cena 5 funtów jest praktycznie nieosiągalna za sprzedanie łaszków.
Niektorzy chca kupic nawet za 50 pensow. Sprzedalam za tyle kilka starych koszulek, ktore i tak poszlyby do charity shopu. Ale dobre rzeczy na poczatku dnia szly spokojnie za 5 funtow. Jesli ma sie na sprzedaz rewelacyjne rzeczy to mozna sprzedac je za duzo wiecej.
Kurczę, szkoda że jakoś nie wzięłam pod uwagę tej opcji jak wyprowadzałam się z Londynu i dałam cztery worki ciuchów do Oxfamu 😉 Świetna sprawa!
Mam tak samo, tyle rzeczy oddalam za darmo podczas przeprowadzki…Duzo z nich sprzedaloby sie za niezle pieniadze.
This inomoratifn is off the hizool!
gratulacje 🙂
fajny sposób na pozbycie się zbędnych rzeczy 🙂
i.. owieczka 😉
Czy ktoś kupił od Ciebie tę fajną spódnicę w kwiatki??
Jesli chodzi o te lezaca na stole z biala koronka, to tym razem sie nie sprzedala.
Bo bardzo podobały mi się Twoje zdjęcia w niej, ale rozumiem, że z pewnych, nawet ulubionych ubrań się wyrasta. Psychicznie 🙂
Jeszcze jest szansa, że mi się odmieni 😉
ogromne dzięki za ten wpis – nie miałam pojęcia o istnieniu Car Boot Sale, teraz na pewno się wybiorę 🙂 Możesz zdradzić, za ile mniej więcej udało Ci się opchnąć pojedyncze ubrania (5-10-15f)? Znajomi się napalili i chcieliby posprzedawać rzeczy, ale nie wiedzą, czego się mogą spodziewać 🙂
Na poczatku dnia ceny sa najwyzsze, sprzedawalam rzeczy za 4-5 funtow od sztuki. Pod koniec dnia chcialam sie pozbyc resztek, stare koszulki szly za 50 pensow, jakies wieksze rzeczy za 2 funty. Z tym, ze sprzedawalam zwykle rzeczy, sporo tez z Primarka. Topshop sprzedaje sie lepiej, jest duzy popyt na Zare. Rzeczy skorzane, vintage czy designerskie mozna sprzedac za duzo wiecej.
Gratuluję sukcesu! Szkoda, że w Polsce takie rzeczy nie są popularne 😉
A wiesz może gdzie można takie rzeczy sprzedać w Glasgow oprócz The Barras? Ostatni semestr na studiach dobiega końca, trzeba trochę szafę opustoszyc a fajnie by było przy tym parę funtów zarobić.
Co do minimalizmu i odświeżenia szafy fantastyczne są swapy, ale póki co nie chcę Ci tego proponowac bo jeszcze powymieniasz najlepsze cacka zanim zdarze opanowac Pimlica, Notting Hille i inne Camdeny na jesień i tyle tyle mi przyjdzie z podsuwania pomysłu blogerkom. A na Twoje skarby chętnie bym się połasiła:)
Niestety nie wiem, w Glasgow nie miałam okazji brać w czymś takim udziału, a szkoda. Mnóstwo ubrań poszło za darmo w niepamięć.
Kurcze, az jeszcze bardziej chce sie mieszkac w UK! x
i mnóstwo ubrań poszło w ramiona łaszącego się na nie iza ;> wiedz, że zapamiętale je noszę :* 😀
EwaOd dwudziestu oc59bmi lat mam no-stop siplare,wymieniam co 5 lat i jeszcze nigdy mi sie nic nie stac582o.Jezeli spirala wypada,to musi byc487 zle zac582oc5bcona nie ma innej opcji!
ach jak wspaniale żyć w UK. Zazdroszczę Tobie możliwości wzięcia udziału w takiej wyprzedaży w tak klimatycznym miejscu, pełnym indywidualności <3
KatharinaMam juz 2 dzieci i 2 spirlae ktc3b3ra zalozylam 3 lata temu kiedy cc3b3rka miala 8 m-cy, jestem w 100% zadowolona tylko mam jeden problem i dlatego weszlam na ta strone: mieszkam w Niemczech i mc3b3j ginekolog twierdzi ze nie ma 5 letnich spiral i moja trzeba juz wyjac ale ja pamietam doskonale ze lekarz w Polsce zakladal mi ja na 5 lat a ten w tutaj chce poprostu zarobic ..Ogc3b3lnie spirlae sa SUPER.1007