Mówi się, że jak Bóg chce kogoś ukarać to spełnia jego marzenia. Bywa też czasem tak, że tylko na chwilę pokazuje, jakby to spełnione marzenie wyglądało. Żeby człowiekiem potrząsnąć lub żeby się z niego pośmiać.

Osobiście marzę o pracy z domu. Kojarzy mi się z dochodzącym zza okna ptasim trelem, wbijającymi się do mieszkania promieniami słońca i wielką, czystą przestrzenią w stylu skandynawskim. Z gorącą kawą w idealnej porcelanowej filiżance. Może jeszcze kochanym psem, śpiącym przy moim krześle. Nie muszę się rano spieszyć, nie zaśpię, nikt nie suszy mi głowy, kiedy się spóźniam. Spokojnie odpisuję na maile, załatwiam WAŻNE SPRAWY, dzielę i rządzę. Ideał, prawda? O tym właśnie marzę. To znaczy marzyłam do momentu, kiedy nie zepsuła mi się pralka.

Wiecie jak to jest z pralką. W każdej kulturze świata są rządzący i rządzeni. Do rządzących zaliczamy polityków, prezesów, księgowych i wszelkiego rodzaju majstrów. I nie ma, że za naprawę pralki/prysznica/rury/zamka/czegokolwiek się płaci. Oni przyjdą, kiedy przyjdą i kiedy im pasuje. Nie znacie dnia ani godziny. Tacy mesjasze codzienności. I oto siedzisz z laptopem na kanapie i pracujesz z domu. Tyle, że ten dom to nie skandynawsko białe przestrzenie, tylko to samo mieszkanie, w którym nie poodkurzałam, z malowniczo rozwieszonym praniem. Nie ma psa, bo landlord wymyślił sobie beżową wykładzinę (zgadnijcie jak ładnie wygląda, jak się jej nie odkurzy), a zamiast z idealnej porcelany kawę popijam z kubka z krową, która mówi „Muu”. Za oknem kracze wrona. Nie zapominajmy też o rozbebeszonej pralce.

pracazdomu

To wszystko jeszcze dałoby się znieść, gdyby nie porażająca cisza przerywana tylko przez wronę i majstra. Przeraźliwa nuda. Dla porównania, tylko dzisiaj w biurze szef podczas indywidualnego spotkania pyta „he he, ile razy miałaś ochotę dać mi teraz w mordę?”, a ja się pytam, czy mnie nagrywa czy mam mówić serio. K. chodzi wściekła jak osa, bo S. jest…członkiem, ale chowa się pod stołem kiedy do pomieszczenia wlatuje prawdziwa osa. Nagle znikąd pojawia się na stole tort czekoladowy. T. podchodzi do każdego i wciska marchewki i serek topiony. Nagrywamy jak kręcimy się na krześle do muzyki z „Parku Jurajskiego”. A na koniec dnia włączamy 'sex music’. I to był nudny dzień. Te ciekawsze wyglądają czasem żywcem jak z „The Office”. Praca wykonuje się jakoś tak sama, nie wiadomo kiedy. Nie zamieniłabym tego na pranie i wronę.

Bądźmy szczerzy, nie marzę wcale o pracy z domu. Marzę o nienormowanym czasie pracy, z możliwością przyjścia do biura kiedy się wyśpię i wyjścia, kiedy się nudzę. Albo po prostu o długich, dwumiesięcznych wakacjach, jak za szkolnych czasów. Tylko, żeby pieniądze mieć takie, jak teraz. Tylko Boże, proszę, nie spełniaj mojego marzenia.

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top