Obecnie przeraża mnie kilka rzeczy.
Na przykład terroryści. Do tego stopnia, że jeśli źle z oczu patrzy komuś, kto sprawdza w autobusie mapę na smartfonie, a na dodatek ma plecak, to spacer z wielką walizką w zimny londyński poranek wydaje się nagle czymś, co mi dobrze zrobi. Koniec końców rzeczywiście dobrze mi robi, hartuję się i nie choruję.
Przeraża mnie też myśl o śmierci czy chorobie bliskich.
Albo że mogłabym znowu mieć epizod depresyjny.
No i jak zwykle latanie samolotem.
Bardzo też się boję kiedy pomyślę, że mogłabym być znowu niepewną siebie przestraszoną dziewczynką, która uważa, że gdyby nie te wszystkie okropne przeszkody na jej drodze to osiągnęłaby wszystko co sobie wymarzyła. I że najlepiej poczekać na lepsze czasy robiąc cały czas swoje, bo przecież jeśli włoży się w coś wystarczająco dużo wysiłku to kiedyś świat musi zrozumieć, że powinien mnie kochać. Nie wiem czy to jesień, czy to życie jako takie, ale mam wrażenie, że wciąż kolejne osoby zarażają się tym stanem. Wybucha epidemia.
Zgadnijcie, która z tych spraw przeraża mnie najbardziej.
7 thoughts on “Suma wszystkich strachów”
„Bardzo też się boję kiedy pomyślę, że mogłabym być znowu niepewną siebie przestraszoną dziewczynką, która uważa, że gdyby nie te wszystkie okropne przeszkody na jej drodze to osiągnęłaby wszystko co sobie wymarzyła. ” ja mam teraz ten etap
co cię przeraża najbardziej ? depresja, oczywiście. Dlatego pierwszą ją otagowałaś…
Taguje się chyba z automatu alfabetycznie.
Uwielbiam Cię 🙂
Zapraszam do siebie 🙂 dopiero zaczynam, ale kto wie, może Ci się u mnie spodoba 🙂
fochzprzytupem.blogspot.com
Serhij Żadan w swojej książce „Big Mac” napisał bardzo fajną rzecz, którą lubię odnosić przede wszystkim do jesieni, a także do przejścia zimowo-wiosennego: „no i ja też zasypiam w kącie na małej kanapie i zdążam pomyśleć, że dziwnie jest, zima niby się skończyła, a i tak nic innego się nie zaczęło, i tak co roku, rozumiesz, co mam na myśli, co roku po zimie powinno zacząć się coś innego, a zamiast tego nie zaczyna się nic, ciągle pada śnieg, ciągle zimno, ciągle szukasz miejsca, żeby się ogrzać, a jak znajdziesz, długo nie wychodzisz na dwór, starając się odpędzić wszystkich i wszystko, z aniołami włącznie.“ Zima idzie, a wraz z nią stany depresyjne. Niech gorąca herbata będzie z nami wszystkimi!
Ja strzelałabym, że terroryści…
A poważnie, to sama miałam jakiś czas temu „epizod depresyjny” i chyba tego nie chciałabym najbardziej. Może masz podobnie.
Poza tym, w teorii wszyscy wiemy, że nie warto być przestraszoną dziewczynką, a lepsze czasy raczej same nie nadejdą, tak samo jak wiemy, że lepiej pracować niż nie pracować, a samoloty to dość bezpieczny sposób transportu. I właśnie z tą teorią często bywa problem.
Otworzyłam szeroko oczy na fragmencie po samolocie…wstyd się przyznawać, ale ta epidemia ewidentnie dotyczy i mnie.