Nie żałuj, nigdy nie żałuj, że mogłeś coś zrobić w życiu, a tego nie zrobiłeś. Nie zrobiłeś, bo nie mogłeś.
Uwielbiam ten cytat z Lema. Kiedy tylko go sobie przypominam, ogarnia mnie uczucie błogiego spokoju.
Wielokrotnie przekonałam się, że co ma być to będzie. Nie pomogą pobożne życzenia, nerwy, zaklinanie rzeczywistości, modlitwy. Nie pomoże szamotanie się i żal. Mnie nigdy nie pomaga. Pamiętam ile razy płakałam nad czymś, jakby płacz miał jakąkolwiek realną siłę sprawczą. I tak nic z tego nie wyszło. Pamiętam ile razy płakałam niepotrzebnie, denerwując się sprawami, które po prostu potrzebowały swojego czasu, żeby dojrzeć. Trzeba było w tym samym czasie śmiać się, spać, pić wino, opalać się albo iść na spacer. Efekt końcowy byłby taki sam, a milej spędziłabym czas.
Bynajmniej nie próbuję promować bierności. Aktywność i ambicja są podstawowymi składnikami jakichkolwiek osiągnięć. Towarzyszy im jednak cała gama śmieciowych uczuć. Frustracja, żal, stres, wściekłość. Są fajne podczas gorącego romansu, ale na co dzień to uczuciowy junk food. Prowadzi tylko do bezsenności i krwawienia z nosa. Jeszcze nigdy nic nie udało mi się dzięki bezsenności, widok krwi mnie osłabia. Mnóstwo dobrego dzieje się natomiast w następstwie drobnych incydentów, przypadkowych spotkań, nieprzegapionych okazji. Małe okazje są wszędzie. Czasem się chowają, czasem przebierają się za coś innego, ale są tam. Gotowe, żeby za jakiś czas skumulować się w wielką bryłę szczęścia i sukcesu.
Za każdym razem, kiedy uznaję, że będzie co ma być, robię swoje i zastępuję denerwowanie się jakąkolwiek inną czynnością, wcześniej czy później wszystkie elementy układanki trafiają na swoje miejsce. I okazują się być częścią większej układanki, która jest częścią większej układanki, która jest częścią większej układanki, która jest…
Życie znajdzie sposób. Grunt to robić swoje i nie uznawać, że oto jestem w momencie życia, w którym jestem skończonym tworem, ułożonymi puzzlami, że to już wszystko, co mnie czeka. Moment, w którym zaczyna się w to wierzyć musi być bardzo smutny.
| zdjęcie: Benzo Harris |
17 thoughts on “Nigdy nie żałuj, że mogłeś coś zrobić w życiu, a tego nie zrobiłeś”
Popieram w 100%. Lepiej tego ująć nie mogłaś 🙂
Tekst chyba napisałaś specjalnie dla mnie, bo ja właśnie mam teraz takie odczucia. Poprawiłaś mi nastrój, dziękuję.
O i dla mnie! Trochę pomogło, dzięki 😉
A mnie takie żałowanie daje siłę….wiem jakie błędy popełniłam i mogę je naprawić. Do tej pory żałuję wielu rzeczy których nie zrobiłam, mogłam, ale byłam zbyt leniwa. To poczucie daje mi motywacyjnego kopa, że nie wszystko stracone i część spraw mogę nadrobić;)
Hah, a ja sobie dzis wmowilam, ze to pewnie dla mnie 🙂
Ogolnie to mysle, ze warto czasem poplakac-wtedy ta niepotrzebna frustracja (bo naprawde nie znam osoby jej pozbawionej) ma jakies tam ujscie. I dopiero po tym sobie ochlonac i pomyslec o twoich slowach i pana Lema, zeby z kazda nastepna zyciowa katastrofa (na ogol wielkosci kopca kreta, a nie Mount Everestu) i nie przezywac tej drugiej, trzeciej, piatej, dziesiatej fali placzu i negatywnych emocji. I wierzyc, ze z kazdym kolejnym razem bedziemy sie mniej przejmowac, a wiecej wierzyc i czuc-a nie myslec.
pięknie i mądrze! Od niedawna goszczę w Twych progach i z pewnością zostanę regularnym
gościem, czyta się wyśmienicie 🙂
Hmm. Mam podobne podejście. Będzie co będzie, ale jednej rzeczy żałuję. Wiem, że to co mam obecnie byłoby pewnie nie osiągalne, ale żałuje jednej jedynej nie wykorzystanej szansy. A tak niczego bym nie zmienił, choć różne kretyńskie rzeczy zrobiłem.
Masz całkowitą rację, w końcu realnie na niewiele spraw mamy wpływ. Żałuję tylko czasem tych niewykorzystanych małych okazji, momentów w życiu…ale cóż, pozostaje tylko wyciągnąć w takich wypadkach wnioski, bo następna szansa może już na nas czekać 🙂
Mądrze.
Mądrze napisane, tylko niestety życie czasem nie daje sposobu i jedyne co można zrobić, to pogodzić się z porażką…
Czasem zdarza mi się, że czytam sentencje, urywki, i myślę sobie: dlaczego my tego nie wiemy? Dlaczego to nie jest zakodowane w naszej podświadomości, albo dlaczego w szkole nie było przedmiotu „Psychologia Dla Ciebie Który Będzie Czasem w Przyszłości Kwiczał (ale dzięki temu przedmiotowi mniej!)”. Bardzo, bardzo podoba mi się cytat i tekst!
O wow, ten post to jak odpowiedź do tego, którego dodam w następnej kolejności, o ile nie spękam. Zwłaszcza ten ostatni fragment jest taką uwagą mądrego człowieka, stojącego z boku i przyglądającego się…
A że Twoje posty sprawiają, że czuję obowiązek spowiedzi ze swoich beznadziejnych cech, więc dziś przedstawię kolejną: potrafię się szczerze wkurzać, irytować, frustrować przeszłością. Tracić nerwy na coś czego w żaden sposób nie da się zmienić. A teraz na samą myśl, że naprawdę to robię i że to takie głupie frustruję się jeszcze bardziej. Lalalala Happy Monday! 😉
Dokładnie tak.
Bardzo lubię Cię czytać, tylko czasem zastanawiam się jak to możliwe, że ktoś tak zgrabnie ubrał w słowa moje zupełnie niedokładne części myśli i spostrzeżeń. <3
Ale nie zawsze jest to takie łatwe. Po prostu odpuścić i nie martwić się. Jestem w sytuacji, kiedy stało się coś, na co nie mam za bardzo wpływu. Ale przeżywam, nie mogę spać, jeść, normalnie funkcjonować. Bo martwię się, że jednak nie wszystko wyjdzie na prostą. Zwłaszcza, że nie mam nawet szans tego naprawić, tak namieszały osoby trzecie. W takiej sytuacji ciężko jest zająć myśli inną czynnością…
Bardzo interesujący wpis. Najważniejsze, by skupić się w danej chwili na tym co jest,na tym co robimy i tym na co mamy wpływ. Cała reszta w tym momencie tylko niepotrzebnie zaprząta naszą głowę i pochłania energię o myśleniu o czymś na co kompletnie nie mamy wpływu.
Nigdy w życiu. Nie zgadzam się z tym cytatem. Żyj tak, abyś nie musiała żałować, że czegoś nie zrobiłaś – to mi odpowiada dużo bardziej, bo jedyne rzeczy jakich żałuję, to te, których się nie podjęłam.
Co ma być to będzie, racja, ale wielu ludzi rozumie to błędnie. Bo nie znaczy to, że trzeba się poddać prądowi rzeki. Naprawdę tak robisz w życiu? Polegasz na losie miast działać?
To emocje tańcują w człowieku, dlatego płaczemy, załamujemy się – reakcja. Fakt, miast przejmować się tym, co się nie odstanie, moglibyśmy pić, tańczyć itp. Ale jednak mamy uczucia, które trzeba najpierw okiełznać. Pamiętać aby nie stać biernie w miejscu, tylko iść dalej, próbować nowego i nauczyć się wreszcie ryzykować wkraczania na owego drogi 😉 Bo zmiany są dobre, a jednak ludzie boją się ich.
Niby piszesz, że wcale nie chodzi Ci o bierność, a ja mam wrażenie, że ten wpis jest jedną wielką próbą usprawiedliwienia samej siebie, za niepodjęte próby.