Nie ma takiej życiowej sytuacji, w której samobójstwo jest najlepszym możliwym wyjściem.
Moja babcia opowiedziała mi wiele, wiele lat temu o nastolatce z sąsiedztwa, która zabiła się, bo zaszła w ciążę. Na zawsze zapadł mi w pamięć jej komentarz: gdyby przytrafiło się to tobie, nie wygłupiaj się i przypadkiem się nie zabijaj, to nie jest sytuacja bez wyjścia, dziecko to dziecko, jakoś się je wychowa.
To tylko konkretny i jaskrawy przykład. Są dziesiątki, jeśli nie setki powodów, dla których można myśleć o samobójstwie. Niektóre nie są mi wcale obce. To znaczy teraz są, bo tamten okres funkcjonuje teraz dla mnie jako bolesne wspomnienie, na myśl o którym czuję lęk. Że mogę kiedyś znowu się tak czuć. Żyję teraz innym życiem, w którym mam kontrolę nad tym jak odbieram rzeczywistość i jak sobie z nią radzę. Ta kontrola wcale nie jest oczywistością, to efekt długiej pracy. Ale da się. Warto. Nawet jeśli teraz głowa podpowiada Ci, że nie warto, to nie wierz jej. Łże. Moja też tak łgała.
Sformułowanie “nie wygłupiaj się” nie jest z pewnością najbardziej fortunne, ale rozumiem o co babci chodziło. Na pewno w Twoim otoczeniu są osoby, dla których coś co wydaje Ci się problemem przekreślającym życie jest tylko pewną niedogodnością. Dla każdej z tych osób pomoc Tobie jest radosną alternatywą dla usłyszenia wieści, że nie żyjesz. Jakikolwiek może być powód Twojego poczucia, że nie warto dłużej żyć, z pewnością jest ktoś kto może, umie i, co najważniejsze, chce Ci pomóc. Przede wszystkim lekarz. Od lekarza zacząć najlepiej. Jestem też pewna, że wraz z lekarzem wesprzeć Cię może ktoś z rodziny, przyjaciel, nauczyciel, współpracownik. Albo nawet osoba, której nawet jeszcze nie znasz. Możesz poznać ją na przykład tutaj:
116 123 – Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym
22 425 98 48 – Telefoniczna pierwsza pomoc psychologiczna
116 111 – Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży
801 120 002 – Ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie „Niebieska Linia”
800 112 800 – „Telefon Nadziei” dla kobiet w ciąży i matek w trudnej sytuacji życiowej
Koniec końców możesz też zawsze napisać na przykład do mnie.
Zdziwisz się, jak życzliwi okazują się ludzie.
Przeczytasz dzisiaj dużo różnych tekstów na ten temat, ale ja chcę zwrócić uwagę na jeden aspekt. Zabijając się odchodzisz. Ale świat pozostaje. Bez Ciebie będzie bardziej beznadziejny. Bo wszyscy, których znasz będą na zawsze dotknięci Twoim odejściem. Im nie będzie lepiej. Oni nie zrozumieją. Nawet rodziny osób popełniających samobójstwo w dramatycznych okolicznościach cierpią, ponieważ wiedzą jaki psychiczny ból wiąże się z targnięciem na własne życie. Ta świadomość pozostaje z nimi na zawsze. To nie jest tak, że kiedyś zapomną. Wszystkie wspomnienia związane z Tobą będą za każdym razem wracać do jednego punktu. Zawsze będą Cię pamiętać, słysząc o samobójstwie w wiadomościach czy w przypadkowych rozmowach, czytając o nim w książkach czy gazetach. Nawet jeśli wydaje Ci się, że jest bardzo źle, oni zdecydowanie na to nie zasługują. Nawet jeśli nie wszyscy do końca Cię rozumieją.
PS
Jesteś blogerem? Umieść podobny tekst u siebie i pomóż zakopać w wyszukiwarkach rzeczywiste wskazówki jak się zabić.
28 thoughts on “Jak skutecznie i bezboleśnie popełnić samobójstwo”
Bardzo madre. Skojarzylo mi sie z dzisiejsza Gra o Tron. Chociaz tam akurat nie trzeba prosic o pomoc zeby przestac zyc. Udostepnie.
Tyle że to nie są rozterki tylko nastolatków, w samej Polsce jest już więcej ofiar samobójstw niż wypadków drogowych. Mój wujek w 2013 r. niestety nie szukał w internecie namiarów na bezbolesną metodę – miał bardzo burzliwy życiorys, ale tego kroku nikt z rodziny i przyjaciół się nie spodziewał.
Nie napisałam, że są. I że wszyscy szukają namiarów. Ale niektórzy szukają. Ja na przykład szukałam.
w internecie można znaleźć bardzo wiele porad dotyczących samobójstwa, sama kilka lat temu wiele takich znalazłam. Dlatego też dołączyłam się z krótkim wpisem do tego przedsięwzięcia.
Ja zaś tak się rozpędziłam z listem pożegnalnym, że wyszło mi kilka stron A5 i na koniec zanotowałam „mam wciąż za dużo do powiedzenia, odkładam na później”. Już jest z 10 lat tego „później”.
Każdy może dać sobie szansę.
A co ma zrobić człowiek, któremu brakuje kompetencji społecznych i jest samotny, grono ludzi, których zna wcale nie jest takie wielkie, w większości to osoby sparowane, nie czające problemu, szczególnie, że człowiek ma taką jedną laskę w pracy, która zdaje się człowiekowi pokazywać, jak on też może wyglądać za jakieś dziesięć, piętnaście lat takiego życia…
Trochę nie rozumiem o czym piszesz, chcesz wyjaśnić bardziej?
Kilkakrotnie zaglądałam niezobowiązująco na Twój blog i tak sobie tylko przeglądałam i dzisiaj zrobiłabym pewnie to samo, gdyby nie… no cóż, właśnie to. Poczułam jak coś skręca mi się w żołądku.
Bo ci, którzy nigdy nie mieli takich stanów psychicznych mogą powiedzieć „nie maż się, inni mają gorzej”. Ale to totalna bzdura, bo każdy ma własny punkt odniesienia i fakt, że inni dostają od życia obiektywnie mocniejszego kopa, nie znaczy, że ten słabszy mniej boli. Ale po każdym można się podnieść. Bo kiedy już leżysz, to gorzej nie będzie. Niczym nie ryzykujesz. I zawsze, zawsze jesteś w stanie znieść trochę więcej. A potem jest lepiej. Będzie lepiej. Sobie z przed lat nie można tego powiedzieć, ale można tym co czytają. Może przy odrobinie szczęścia tez to komuś powiedzą za pięć, dziesięć, albo pięćdziesiąt lat. Oby tak było.
Dzisiaj pojawiło się w sieci mnóstwo wpisów na ten temat. W jednym, chyba u Moja Trawa, pojawiło się stwierdzenie, że nie masz pojęcia co może się wydarzyć za chwilę, Twoje życie może się zupełnie zmienić niezależnie od Ciebie. Dlatego warto być.
Jeśli ktoś źle się czuje, to nie ważny czy to dlatego, że odcięło mu rękę czy dlatego, że ma za dużo pieniędzy. Mamy prawo źle się czuć i szukać pomocy. Bo ta pomoc jest.
Dokładnie tak. Dlatego bardzo się cieszę, że są takie wpisy, bo choćby mogły jednej osobie uświadomić, że może sobie pomóc i pozwolić sobie pomóc to jest jakiś sukces.
I nadal szokująco brutalne wyrwanie się nowej jakości, by pomyśleć o starej. Zawsze mnie to zaskakuje jak wiele się zmieniło.
Jak upadnę to już gorzej nie będzie? Upadłam miesiąc temu, gdy dowiedziałam się że moja babcia nie żyje i dzisiaj dowiedziałam się że kolejna, już moja ostatnia, umarła… jak widać może być gorzej i właśnie jest, ale weszłam na tą stronę żeby to skończyć ale w sumie niczego się nie dowiedziałam
Swietny tekst, aby bylo takich jak najwiecej, mam do Ciebie szacunek, ze znow sie przemoglas i napisalas o tym publicznie, chociaz to tak trudne, a wokol odbierania sobie zycia jest wielka chmura tabu.
Mi bylo kiedys tak zle i tak bardzo chcialam zniknac, jednak o wiele bardziej wystraszylo mnie ile klopotu narobie mojemu wspollokatorowi z pogrzebem i sprzataniem zwlok. Tak bardzo wydawalo mi sie, ze powinnam zniknac.
Dodam jeszcze jedno dla tych co czytaja, ze najpiekniejsze chwile spotkaja Cie po depresji, gdy po wyjsciu z mroku ujrzysz, ze mozesz byc szczesliwym docenisz kazda najkrotsza chwile, kazdy moment ktory sprawia, ze jednak warto zyc. I wlasnie dla takich chwil warto.
Ja się przyłącze do akcji. Nie tylko dlatego, że to akcja w słusznej sprawie. Ale głównie dlatego, że miałam taki przypadek w rodzinie i przy każdym takim zdarzeniu faktycznie wspomnienia się budzą i kończą w tym jednym punkcie :/
Bez watpienia warto zyc. Tylko przekonywanie kogos innego o tym to ciezka praca na wiele miesiecy. Przy czym osoba taka to typowy wampir energetyczny, wysysa soki, skupiony bezgranicznie na sobie, twoje zycie takze zamienia w koszmar. Musisz miec wielkie poklady energii i nic innego do roboty, aby temu sprostac. Moja rada – wyslac delikwenta do psychiatry, po antydepresanty, do psychoterapeuty na terapie. Pisze to aby ostrzec osoby wrazliwe, nie angazujcie sie w tego typu sytuacje emocjonalnie bo sie pokaleczycie. Nie bierzcie tez na swe barki odpowiedzialnosci za czyjes czyny, zrobcie tyle ile mozecie, ale nie kosztem siebie. Pisane z autopsji i to obustronnej.
Na większości stronach i blogach to samo, więc nawet nie chce mi się rozpisywać indywidualnie, wolę zrobić kopiuj wklej. W końcu wy „blogerzy” też tak robicie prawda? Śmieszy taka akcja i obłuda ludzi, którzy są jej „uczestnikami”. Sam mam takie problemy od wielu lat, które się nasilają i ludzie, których znam mają to w d… Uciekają ode mnie i się tym nie przejmują. Dla mnie to tylko chęć podbudowania swojego ego kosztem życia innych, Najłatwiej napisać „życie jest piękne, nie rób tego, zadzwoń na magiczny numerek” i zgrywać społecznego superbohatera . Bawią mnie też niektóre komentarze i oklepane teksty, zwłaszcza kobiet, gdyż nie raz doświadczyłem od nich pogardy w związku z takimi problemami. Prawda jest taka, że każdy z tych „bohaterów” chce mieć tylko do czynienia z normalnymi lub wręcz idealnymi ludźmi. Jestem pewien, że co najmniej, co 2 druga osoba, która zachwala tą „akcję” właśnie taka jest tj. obłudna, lekceważąca itp. Ale ważne, że pod takim artykułem pojawi się kilkadziesiąt komentarzy wyrażających podziw i szacunek. Cel osiągnięty, ego zostało podbudowane, a blog zyskał kolejnych odbiorców i zwolenników, a ty „durny – niedoszły samobójco” zadzwoń sobie na jedną z infolinii i nie zawracaj mi głowy -.- Ciekawi mnie, kto pracuje na takich infoliniach? Dostają prowizję za każde połączenia od osoby z myślami samobójczymi? Strasznie to słabe i żałosne…
Smutne to jest to, że ludzie, którym teoretycznie powinno zależeć mają w dupie takie problemy. Co nie zmienia faktu, że jesteś niesprawiedliwy w swojej ocenie bo jest ona generalizacją. Depresje i samobójstwa nie stały się nagle czymś co ma poprawić komuś propsy. Akcja miała zwrócić uwagę na ten konkretny problem społeczny, a to z jakich powodów konkretny bloger wziął w niej udział już pozostanie kwestią jego sumienia. Osób, które wzięły udział w akcji nie uważam za bohaterów siebie tym bardziej bym tak nie określiła. Natomiast na tyle na ile mogę staram się angażować w różne społeczne akcje bo tak, bo kuźwa uważam, że to słuszne i potrzebne i także dlatego, że gdy ja miałam problemy (nie tylko te związane bezpośrednio z tematem powyższego wpisu) znalazły się osoby, które chciały mi pomóc więc nie chrzań mi tu teraz, że wszyscy są źli.
Smutne jest, że ludzie udają, że im zależy, a jak mają w swoim otoczeniu osobę z takim problemami, to mają ją gdzieś… Ależ jestem sprawiedliwy w swojej ocenie, miałem do czynienia z ogromem ludzi z różnych względów i każdy to olewał. Na palcach jednej ręki wyliczę osoby, które naprawdę się przejmowały. Akcja to fikcja, farma „lajków” i nic więcej… Żerowanie na nieszczęściu innych. To tylko i wyłącznie udostępnianie jakichś kontrowersyjnych treści, absolutne minimum i nic więcej. Nie chrzanię, lecz stwierdzam fakty. Wiele osób, które chcą wyjść z twarzą po takim twierdzeniu mówi „Że nie wszyscy tacy są i że to generalizacja”. To niech ktoś mi znajdzie 100 osób, które naprawdę się zainteresują takimi przypadkami i nie uciekną, bo to męczące. Ja w tym czasie znajdę 10 000 obłudników, którzy tylko udają. Takie mam doświadczenia i mam je każdego dnia, więc nie jest to generalizacja. Jak dla mnie co najmniej 3/4 społeczeństwa posiada w sobie takie „bohaterstwo”.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia co nie zmienia faktu, że nie dla wszystkich ta akcja to „farma lajków” i że cieszę się, że nie znam tych 3/4 społeczeństwa, o których wspominasz bo staram się otaczać względnie normalnymi ludźmi, którym zależy. Masz absolutne prawo do swojego zdania tak jak ja mam prawo się z Tobą nie zgodzić. Dla mnie osobiście motywy, która zapoczątkowała akcję są okej. Dość często mam do czynienia z różnymi problemami osób często niepełnosprawnych/chorych/sprawnych, którym staram się pomagać ze względu na to co sama przeszłam. A samobójstwo bliskiej osoby nie jest niczym z czego można kpić albo robić sobie propsy. Choć to może nie jest postawa, którą reprezentują wszystkie osoby biorące udział w tej akcji, ale na to mam niestety niewielki wpływ i generalnie te osoby mało mnie obchodzą bo wolę porozmawiać z kimś kto naprawdę tego potrzebuje. Akcja miała zwrócić uwagę na powszechnie olewany problem i to się moim zdaniem udało. A co do motywów uczestniczących w niej osób to już osobna historia. Cel był słuszny. Ale ile osób tyle opinii.
Ja niestety tylko takich poznaję, więc nie wierzę w inny punkt widzenia. Również znam inne osoby z problemami „niepełnosprawne/chore/sprawne”, ale prawie zawsze ta pomoc ma jakieś złe podłoże… Głównie materialne, emocjonalne lub inne.. Wystarczy porównać specjalistów w ramach nfz i prywatnych, z którymi miałem do czynienia… Kto pomaga lepiej? Jeśli dana grupa pomaga lepiej, to co jest tego powodem? Z moich doświadczeń wynika, że kasa. Społeczeństwo jest w dużej mierze płytkie i wszystko kręci się wokół prostackich wartości.
A kto naprawdę tego potrzebuje? Jakie są kryteria? Z moich doświadczeń i obserwacji wynika, że „osoba potrzebująca” może mieć problemy, ale nie na tyle wielkie, żeby za bardzo nie angażować w to otoczenie oraz powinny być łatwe do rozwiązani. I co w sytuacji, jeśli ktoś nie ma bliskich lub ma tylko „bliskich”?
Nie można sobie kpić i nabijać propsów? A co w mediach i społeczeństwie sprzedaje się najlepiej i wywołuje największe emocje oraz zainteresowanie? No właśnie śmierć. Przytoczyłbym kilka przykładów, gdy ludzie robią i robili z cudzej śmierci wielki biznes, ale się powstrzymam, bo jest tego sporo. Medialnie śmierć = biznes, ale media to tez inny temat, lecz niestety mają ogromny wpływ na ludzi…
ból psychiczny może powodowac to że samobójstwo jest jedynym sposobem na usmierzenie to jak do tego dojdzie ból fizyczny to już całkiem tylko jedno pozostaje pisze tu o osobie przypadkowej teoretycznej.
JA NIE SZUKAM JAK DZWONIĆ KURDE
Ja jestem obecnie na życiowym zakręcie i obawiam się, że z niego wypadnę.
Ale gdzie są ukryte te rzeczywiste sposoby. Chętnie bym poczytał.
to wszystko nie ma sensu chciałam by jeszcze żyć ale nie i koniec nie potrafie wydaje mi sie że rodzina mnie nie kocha i jestem zamknięta w sobie kto kolwiek komu próbuje coś powiedzieć gadają że nie mam przeżywać i sie ogarnąć więc nie dzieki życie nie dla mnie
Kasiu Ja jestem z kimś 3 lata zostawiłam zbyt wiele dla niego aby żyć u jego boku zagranicą, minęło już tyle czasu że mielismy 3 sprzeczki z rekoczynem ja dalej chce z nim być, bo go „kocham” nie ma dla mnie szacunku i potrafi mnie traktować obojętnie. Ja sama z córką chciałbym wrócić do Polski choć nie mam do czego moja córka ma tam tatę, ja niczego nie mam, mnóstwo śmieci w piwnicy mojego obecnego faceta wydaje mi się że nic nie potrafię tylko coś psuje dookoła. Żyje w poczuciu winy że to ja wszystko psuje ale w głębi duszy potrzebuje tylko troski i miłości. Wydaje mi się że to moment kiedy już moja droga się powinna mieć skończyć mam 35lat i nie mam siły na walkę o życie. Są święta a ja jestem po kolejnej kłótni i płaczę w łóżku a on śpi i nawet nie widzi że ja płaczę… Mam dość już tego życia.
Duzo czytam ostatnio na ten temat i powtarza sie wciaz poglad iz samobojstwo jest wynikiem trudnosci zyciowych? A co jesli nie.. co jesli z moim zyciem jrst wszystko ok. Kobieta sukcesu’ zdrowa’ piekba’ wysztalcona corka’ kochajaca rodzina’ a ja nie czuje nic.. dzien za dniem’ xero radosci zycia. Poprostu nie odczueam radosci. Bol w piersi kazdego dnia’ bezsens bytu. Leki nie pomagaja wyprobowalam kilka rodzai i nic… kolkunastu terapeutow’ wydane tysiace na sesje i nic… ilez mozna to ciagnac?
Czytam, czytam…Nie mam odwagi. Wiem, że później nie ma już radości, uśmiechu, chwil, które warto wspominać…Nie ma już wspomnień. Jak to zrobić, żeby nawet Ci którzy nienawidzą Cię każdą częścią swojego ciała (cyt.), nie czuli się źle? Help do ostatniej podróży.
Jesteś durna. Po co umieszczasz takie rzeczy? Po to, żeby osoby które nie chcą już żyć nie mogły znaleźć rzeczywistych wskazówek? To jest czyste skurwesyństwo.