Na stronie BBC patrzę na zdjęcie z Paryża, na którym widnieje transparent “Nie boimy się”. Rozumiem, że chodzi o to, że nie damy się zastraszyć i będziemy żyć dalej. Ale jego widok mimo wszystko mnie odrzuca, bo myślę, że tak serio się bardzo boimy i nie ma sensu udawać, że jest inaczej. Kiedy obserwowaliśmy na żywo rozwój sytuacji baliśmy się. Tego jak wiele będzie ofiar. Tego czy nasi bliscy i znajomi są bezpieczni. Tego, że to może jeszcze nie koniec.

W końcu kiedy w okolicach przeżywającego żałobę tłumu jakiś idiota odpalił petardę, automatyczną reakcją była panika. Wręcz zwierzęca. Więc nie udawajmy.

Ja tam się boję. Jadąc metrem, jadąc pociągiem, idąc ulicą. Nie jestem tak pewna siebie jak kilka dni temu, choć i wtedy będąc w wagonie w godzinach szczytu nie czułam się komfortowo. W Londynie wyraźnie czuję nerwową atmosferę. Mijam policjantów w miejscach, gdzie zwykle nigdy ich nie ma.

ALE.

To żadne bohaterstwo być porządnym człowiekiem, kiedy niczego się nie boisz. Przez bycie porządnym człowiekiem rozumiem widzenie (pod najróżniejszymi względami) innych ludzi jako ludzi . To żadne osiągnięcie nie czuć do inności nienawiści, kiedy nie czujesz lęku.

Odmawianie prawa do strachu wywołuje również frustrację. A ludzie sfrustrowani są niebezpieczni i łatwo nimi kierować. Wyprać z uczuć. Oślepić na uczucia inne niż własne. Stajemy się wtedy podobni temu, czego tak się boimy. Może pod innymi sztandarami.

Życie toczy się dalej nie bez lęku, ale pomimo lęku.

londyn praca

Podoba Ci się? Podaj dalej »

61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

24 thoughts on “Ja tam się boję”

  1. Ja jestem przerażona. Mieszkam tutaj. Dzisiaj zamknięto moją ulicę, ponieważ znaleziono samochód jednego z zamachowców, ale przecież muszę tutaj być, muszę chodzić na uczelnie, jeździć metrem, iść do pracy, dlatego mimo wszystko to przerażenie staram się tłumić.
    Nie zawsze skutecznie.

  2. W Krakowie, w tramwajach, kilka razy udało mi się słyszeć rozmowę związaną z tym tematem. Jednak tutaj strach przed atakiem terrorystycznym dotyczył tylko Dni Młodzieży, które chyba będą w lipcu. Tak poza tym to „nie jesteśmy interesującym celem”. Nie wiem czy jest to społeczne zamiatanie strachu pod dywan, czy faktyczne wyluzowanie.

    1. Sama studiuję w Krakowie i może coś faktycznie jest w tym, że u nas trudniej byłoby taki atak przeprowadzić- bo osób o ciemnym kolorze skóry jest tutaj po prostu mniej, dużo bardziej wyróżniają się z tłumu a poza tym skoro jest ich tutaj mniej to jakoś ciężej byłoby im się zorganizować ale to pewnie tylko wypieranie rzeczywistości z mojej strony bo z każdym dniem stwierdzam, że atak np. na Warszawę lub Kraków jest jak najbardziej realny a moje argumenty trochę słabsze. Ja tam się boję.

      1. właśnie tu wchodzi kwestia stereotypu jaki się u nas utarł, że terrorystą może być tylko osoba o ciemnym kolorze skóry. A wcale tak być nie musi. Wg mnie ataki są realne w każdym większym mieście europejskim i nie tylko.

        1. No właśnie, długo sama wierzyłam w ten stereotyp ale przecież ostatnio jest przecież głośno o Polaku, który działał w organizacji terrorystycznej i właśnie został zatrzymany.

          1. Syryjczycy akurat są dość jaśni. Podfarbują włosy na brąz i nie odróżnisz ich od Włocha czy Francuza. Paradoksalnie teraz najbardziej w Polsce boją się hindusi (w tym sikhowie), bo oni podpadają pod stereotyp muzułmańskiego wyglądu. Persowie to rasa biała, tylko o nieco ciemniejszej karnacji, coś jak Hiszpanie, Włosi czy Grecy. W Polsce na pewno łatwiej ich dostrzec niż we Francji. Jak patrzę na list gończy po jednym z zamachowców, to szczerze wzięłabym go za lokalsa, a nie za syna imigrantów.

          2. Pracuję z Persem o blond włosach i niebieskich oczach. Ale tak serio nie ma sensu się zastanawiać za bardzo nad kolorem czyjejś karnacji, bo jeśli będzie zagrożenie, to będzie i tyle. I nie zwiększy się czy zmniejszy dzięki obserwacjom koloru włosów.

  3. A ja mam kupione od dawna bilety do Paryża na sbotę (taki tam wyjazd z kumpelą ) i mam poważny dylemat. A że wizzair nie odda kasy nawet 50% a zmiany lotów kosztują dodatkowo tyle samo co poprzednie bilety…to już sama nie wiem? :/

  4. Wczoraj trafiłam na filmik, w którym jakiś kretyn odpalił petardę w pobliżu ludzi stawiających znicze w Paryżu, bodajże pod restauracją. Paniczna reakcja ludzi uciekajacych w popłochu depcząc znicze, tratująca się nawzajem mówi naprawdę wiele o nastrojach obecnie tam panujących…

  5. Idealnie to podsumowałaś ostatnim zdaniem .. ja przed atakami w Paryżu planowałam jechać do Francji na Euro2016 i mimo wszystko nie zamierzam zrezygnować z tych planów. Strach jest normalny, jest wręcz potrzebny, ale nie może paraliżować bo równie dobrze można by nigdy nie wychodzić z łóżka.

  6. Akapity po „ALE” – opisałaś dokładnie to, co czuję odkąd dowiedziałam się o zamachach, a czego nie potrafiłam wyrazić.
    Ja chcę pozostać porządnym człowiekiem pomimo tego, że się boję. Przykro mi, że sporo moich znajomych poddaje się frustracji wywołanej strachem.

  7. Oczywiście, w końcu odwaga to umiejętność pokonania strachu, a nie jego brak 🙂 #NotAfraid (swoją drogą zdjęcie ze stycznia, a nie z teraz..) nie oznacza, że ludzie którzy to deklarują są tępi i nie widzą powodu do strachu, tylko że chcą go przezwyciężyć i żyć dalej 🙂 Mimo wszystko… Ja miałam moment kiedy miałam ochotę nie ruszyć na krok z Polski, a już na pewno nie wsiąść do żadnego samolotu i tak dalej. W końcu w Polsce jest stosunkowo bezpiecznie. Ale przecież tak nie można, nie da się tak żyć, życie w strachu to nie życie. Więc zaczęłam znowu planować wakacje, właśnie na teraz, dokładnie tam gdzie chciałam lecieć. #notafraid

  8. Też mieszkam w dużym mieście i też bardzo się boję. Mam dokładnie takie same odczucia jak Ty – zawsze jakaś tam obawa była, ale nigdy nie zajmowała moich myśli. Teraz łapię się na analizowaniu, która stacja metra w Berlinie może być potencjalnie niebezpieczna. Z drugiej strony bardzo nie chcę popadać w paranoję i „po prostu” żyć dalej, zywczajnie…

  9. W takich dniach cieszę się, że nie muszę dojeżdżać do pracy metrem w stolicy. Po ataku na WTC kilka razy wpadłam w panikę i wysiadłam z wagonu widząc śniadego człowieka w metrze. Niby Polsce nic nie groziło, ale wówczas wyglądało to groźnie. Teraz mam podwójną panikę, bo dziecko leci do Egiptu na święta. Z drugiej strony może być tam bezpieczniejsze niż w Europie (jedzie na głębokie południe, z dala od większych miejscowości, byleby dolecieli na miejsce i zdołali wrócić). Natomiast przyszłoroczny zaplanowany pobyt w Disneylandzie pod Paryżem chwilowo nie mieści mi się w głowie, brr.

  10. Nie do końca rozumiem. Nagle się boisz po ostatnim ataku w Paryżu? Czy od zawsze, biorąc pod uwagę ilość ataków terrorystycznych w historii? Czy tylko ostatnie 5 lat? Może 10?
    Dla jasności – ja nie boję się bardziej, niż bałam się rok temu czy 5. Możesz mieć zajebistego pecha i znaleźć się w miejscu, gdzie jakiś wariat postanowi się zdetonować, dla swojego boga, „lepszej” kultury czy po prostu chorej głowy (czy wszystkich razem wziętych). A możesz po prostu przez całe życie oglądać takie rzeczy tylko w tv, przytrafiające się innym. Nie rozumiem, co ten atak zmienia na tle innych.

  11. Strach jest najsilniejszą bronią terrorystów. On też pomaga im werbować. Z drugiej strony, jest czymś zupełnie naturalnym i ja nie boję się przyznać, że dziś boję się bardziej niż jeszcze w piątek rano. Nawet pomimo tego, że Polska jest bezpieczniejszym krajem niż wiele innych – terroryści będą raczej wybierać stolice kultury, polityki i biznesu. Bo po prostu nie da się być obojętnym. Ale masz rację: trzeba normalnie żyć dalej. Pomimo lęków. Pomimo tego, że jakoś tak bardziej będziemy się oglądać wokół siebie. Ale bądźmy szczerzy: to potrwa jakiś czas – potem zapomnimy jak o WTC, metrze w Madrycie i Londynie.

  12. „Życie toczy się dalej nie bez lęku, ale pomimo lęku.” Bardzo mądre słowa, trafne w wielu sytuacjach. Teraz przemawiają do mnie szczególnie, choć dopiero otrząsam się po piątku i myślę, czy jestem jakaś dziwna? Z drugiej strony, wzbiera też we mnie gniew na to, co ludzie ludziom zgotowali. A potem myślę, że to po prostu smutne i to, co mogę robić, to próbować żyć dobrze własnym życiem i próbować to rozsiewać dookoła. Może w jakimś kawałku życie będzie lepsze, choć obaw mam mnóstwo dotyczących tego, gdzie nasze życie jako Polaków, Europejczyków (czy jakiegokolwiek innego narodu) zmierza.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top