Już prawie. Jeszcze chwilkę. Jeszcze tylko wypłata, kilka dni zaciśniętych zębów i już będzie z nami. Najlepsza. Najcudowniejsza. Jesień. Oczywiście życie dalej będzie tak samo ciężkie. Będzie po prostu owinięte w przytulny szalik popijać ciepłą herbatę. I to wystarczy, żeby było znośnie.
∞
Wiedzieliście, że oprócz premenstrual syndrome istnieje jeszcze Post Menstrual Syndrome? Ja nie wiedziałam. Wychodzi na to, że znakomita większość moich problemów egzystencjalnych i nawracających regularnie mysli, że nie chcę żyć, może być wyleczalna przez jedzenie awokado i picie dużej ilości wody. Tako rzecze internet. A ja durna chodzę na jakieś terapie! Swoją drogą, na kobiety czyha w życiu już tyle cierpienia i pułapek, że jeszcze jednak wydaje się być po prostu jawną niesprawiedliwością.
∞
Absolutnie nie ma czegoś takiego jak “idziemy na jedno piwo/drina”. Zwłaszcza, kiedy idziesz do pubu z kulturalnymi ludźmi i każdy płaci za kolejkę. Absolutnie nie ma czegoś takiego jak “mam już wystarczająco dużo ubrań, nie potrzebuję niczego z Zary i niczego nie kupię”. Ani “mam wystarczająco dużo butów”. Zamszowe botki i sukienki są obecnie moim najgorszym wrogiem.
∞
Bardzo brakuje mi w życiu Prawdziwej Przyjaźni. Takiej na śmierć i życie, w której dużo się dzieje i dzieje się aż do krwi. Wiecie, takiej jak u Willa Grahama i Hannibala Lectera #friendshipgoals
Regularnie powracam w życiu do momentu, kiedy nie chce mi się już myśleć o tym jaka jestem biedna i poszkodowana i wrażliwa i nie mam już ochoty rozmawiać dalej o sobie. Bo to cholernie, cholernie nudne. Wbrew pozorom ja wcale nie lubię mówić o sobie i o swoich uczuciach. Są okropnie nudne. Może lubię pisać, ale mówić na pewno nie.
∞
Choroby i infekcje nie są fajną sprawą, ale nie znalazłam do tej pory skuteczniejszej, łatwiejszej i tańszej metody na odchudzanie.
∞
Postanowiłam podjąć w końcu męską decyzję, przestać się oszukiwać i zrezygnować z siłowni. I tak na nią nie chodzę. Dam może radę dotoczyć się na jogę, coś co mi wychodzi i gdzie nie jestem najgorszą ciamajdą, na którą wszyscy patrzą z pogardą. Ja tu jestem od pogardy. Poza tym przykryci swetrem wszyscy wyglądamy szczuplej. Będę grać swetrem i obcasami. Wielka oszczędność. Będzie więcej na grzane wino.
∞
Naprzeciwko mojej pracy stoi jeden z nielicznych w okolicy bloków. W otworze wentylacyjnym mieszka wiewiórka. Dzisiaj około godziny siedemnastej cały mój team mocno jej kibicował, gdy wspinała się po pionowej betonowej ścianie. Młodzi i pełni sukcesów account managerzy stali w oknie i krzyczeli “go on, love, go to the next level”. Wspięła się na piąte piętro i weszła komuś przez okno do mieszkania.
Jeśli to nie jest cud natury, to nie wiem co nim jest.
Właśnie ścięłam włosy, więc tego samego dnia postanowiłam je zapuszczać.
∞
W tym samym tygodniu, w którym rozpoczyna się astronomiczna jesień, wszystkie brytyjskie pająki dostają odgórny nakaz pakowania się do najbliższych domostw. Dla mnie natomiast zaczyna się okres dylematów. Czy dam radę wspiąć się na krzesło i dosięgnąć tego dziabąga, zanim bestia odgryzie mi rękę? Zawsze dochodzę do wniosku, że nie dam. Wolę, żeby zjadł mnie w nocy niż żebym miała ryzykować wspinaczkę po suficie.
∞
Dzisiaj był ostatni dzień, kiedy założyłam do pracy sandały. Czekam z niecierpliwością na pierwszy dzień, kiedy wychodząc z domu założę moję ukochaną wełnianą czapkę.
Szczęśliwej jesieni!
|zdjęcia: Kat Terek|
31 thoughts on “10 myśli na jesień”
Poszłam dzisiaj na basen tylko po to, żeby wracając móc założyć czapkę!
Tak dziś klnęłam, że zimno, że brzydko, że pada, że nie przeżyję do przyszłego roku… I teraz siedzę, piję herbatę i czytam Twój post. I jest mi cieplej. I już się żadnej jesieni nie boję.
Absolutnie ubóstwiam Ciebie i Twojego bloga. Wczoraj cały wieczór przesiedziałam ze smakowym piwem przed monitorem czytając Twoje teksty, które jakoś mi umknęły. Nie umiem opisać tego co Twoje posty ze mną robią, ale powiem tylko, że ta MAGIA dzieje się tylko i wyłącznie przy czytaniu TEGO bloga, a blogów czytam dużo…
Jest mi bardzo, bardzo miło.
tak, niech przychodzi! Wreszcie będę mogła przeprosić się z kapeluszem!
od lat uważam że odkurzacze zostały stworzone do zabijania pająków i innego stworzenia, które grozi mi że mnie zje. Do czerwca tak myślałam, aż wciągnięty przez odkurzacz szerszeń następnego dnia sobie z niego wylazł. I teraz się boję że te wszystkie pająki które wciągałam też wyjdą. Swoją drogą parę razy w życiu byłam ugryziona przez pająka, przynajmniej tak twierdził dermatolog, który oglądał te rozcięcia po ugryzieniu. Dlatego nie zasnęłabym teraz, gdybym wcześniej w pokoju go widziała 😀
A tak poza tym to jestem szczęśliwa że nadeszła jesień <3
„Ja tu jestem od pogardy” ❤
Re: pająki to polecam Chłopaków Anansiego (https://www.goodreads.com/book/show/2744.Anansi_Boys) Nie dość, że pająki już nie będą takie same to jeszcze jako bonus jest to książka, do której wracam, gdy nic nie ma sensu – w dziwny sposób potrafi mnie pocieszyć.
To była książka Gaimana, przez którą na dłuższy czas rzuciłam Gaimana, bo zupełnie mnie nie wciągnęła. Hmm.
serio? 😮
Ale za dużo pająków czy coś innego było nie tak? 🙂
Pięknie 🙂 i naprawdę optymistycznie 🙂
Ha, a ja myślałam, że bardzo smutno…
Lubię jesień i Twoje posty i Ciebie w liściach i wiewiórki 🙂 dla mnie optymistycznie
Też się cieszę z jesieni, bo tak jak Ty lubię zamszowe botki, sukienki, grube rajstopy i ubieranie się na cebulkę 🙂 Żeby tyko pogoda pozwoliła na długie, wieczorne spacery.
Z takim nastawieniem żadna jesień niestraszna 🙂
Tu gdzie jestem jeszcze dalej ciepło. To chyba jeden, jedyny zakątek Anglii, gdzie jest najwięcej słońca.
Myślę, że to dobrze, bo ja straaasznie depresyjnym człowiekiem jestem, a taki ciągły deszcz to chyba nie poprawiłby mojego humoru. Ale jak się inaczej człowiek nastawi to też inaczej odbiera. I tak trzeba zrobić. Dać złapać się deszczowi z uśmiechem 😀
Jak ja lubię się u Ciebie rozsiadać w swetrze i z wiadrem gorącej herbaty. Jeśli to nie jest kolejny sposób na cudną jesień to nie wiem, co jest.
Zawsze zapraszam!
„Regularnie powracam w życiu do momentu, kiedy nie chce mi się już myśleć o tym jaka jestem biedna i poszkodowana i wrażliwa i nie mam już ochoty rozmawiać dalej o sobie.” i to o włosach u mnie też jak najbardziej aktualne 🙂
Ja wczoraj zapodałam na blog wczesnojesienną playlistę i tak ładnie o tej jesieni pisałam, że tęskniłam, że piękna, że światło i powietrze takie cudownie nowe i inne… A ona mi odpłaciła infekcją gardła.
Też zapuszczam włosy, ale ja już przed ścięciem wiedziałam, że będę znowu zapuszczać, od ucha do pasa.
Od pająków mam kota. I mężczyznę. Niech się tylko spróbują wpakować przez okno.
E tam awokado. Lekarstwem na wszystkie ludzkie problemy jest myślenie pozytywnie. Jeżeli ktoś musi chodzić do terapeuty to wyłącznie dlatego, że ma za dużo szarych komórek i nie jest w stanie zająć wszystkich pozytywnym myśleniem, przez co niektóre zaczynają zastanawiać się nad światem.
Też nie lubię za dużo mówić o sobie i swojej wrażliwości. Szczególnie gdy widzę w oczach ludzi szczerze niezrozumienie i zaczynam się zastanawiać, czy należymy do tego samego gatunku, czy też może mi się coś pomyliło. A gdy widzę zrozumienie to przecież nie muszę nic mówić.
Z pogody najbardziej zadowolony jest mój brat, który o wiele bardziej dba o stylówę niż ja i cieszy się z możliwości noszenia długich koszul. Ja ostatni raz kupiłam sobie coś w maju- nie licząc tej koszulki z Szarikiem i pancernymi. Za to straciłam koszulkę i dwa t-shirty, więc w zasadzie jestem na minusie.
Raczej awokado się gorzej sprzedaje, więc znów marketingowcy po blogach ploty rozsiewają. 😉
Awokado sprzedaje się za dobrze. Do tego stopnia, że w plantacje i eksport zaczęła się angażować mafia. True story.
Śliczne zdjęcia w liściach, zwłaszcza to ostatnie jest mega!
Ciekawe jakie są dalsze przygody wiewiórki:)
Te zdjęcia są przepiękne! Rzeczywiście do twarzy ci z jesienią. Kat Terek (prawie jak Startrek 😉 ) robi piękne portrety – dzięki Tobie podglądam ją na Instagramie. Też tak mam z sukienkami – zawsze wydaje mi się, że mam ich za mało 😉 Tyle, że odpuszczam sobie ten grzech, bo kupuję je używane przez internet (mam słabość do marki Noa Noa), więc nie wychodzi drogo. I powiem ci jedno – teraz, kiedy jestem w ciąży, błogosławię w myślach ten nałóg! W sukienkę łatwiej jest zapakować rosnący brzuch niż w cokolwiek innego 🙂
Wyobraziłam sobie tę sytuację z Twojej pracy – to takie typowe, w moim biurze również dzieją się takie rzeczy. Kibicujemy nawet przelatujących samolotom. 🙂
A jesień nie ma sobie równych…
Jesień, w poprzednim wcieleniu byłam chyba kasztanowym ludkiem. Tekst jest łagodny i ciepły.
O tak, jesień to także moja ulubiona pora roku. Przynajmniej dopóki nie przejdzie w fazę „błoto do kolan, wszędy pizga złem.”
Świetny wpis 🙂 Zazdroszczę wiewiórki, uwielbiam je, ale muszę się wybrać do lasu i liczyć na szczęście, jakbym miała takiego słodziaka w sąsiedztwie to chyba niczego innego bym nie robiła tylko oglądała. A co do ścinania włosów – mam dokładnie to samo, tylko że jeszcze gorzej, bo jak tylko zetnę i jestem w miare zadowolona to zaczynam mieć sny w których mam piękne, długie włosy w stylu Amy Adams. Rozczarowanie po przebudzeniu okropne 🙂 Nie wiem czy to dobre miejsce na zadanie pytania o którym pisałaś na facebooku, ale co tam, napiszę. Jaka jest Twoja ulubiona stylizacja z calego serialu Mad Men? A jeśli to za trudne to może czyj styl w tym serialu podoba Ci się/inspiruje Cię najbardziej? Przyznam że mam trochę syndrom odstawienia MM i tak mi brakuje nowych odcinków…
Post Menstrual Syndrome mówisz. To pięknie, dochodzi nowy powód do wyjaśniania swoich huśtawek emocjonalnych i zmiennych nastrojów! Popieram jogę zamiast siłowni. Też przestałam się oszukiwać, że będę wyciskać siódme poty na tych maszynach, to takie nudne przecież i mało w tym frajdy. Za to joga – przyjemna, nie inwazyjna, ciało po zajęciach czuje się jak dobrze naoliwiona maszyna… Szkoda, że u mnie nie używa się kocy.
A ja mam wiewiórkę w domu! I jest super 🙂
Co do swetrów przykrywających to co mają przykryć, prawdziwej przyjaźni i mówieniu, a nie pisaniu o sobie tooo… mój wskaźnik kompatybilności wskazuje 110% 🙂