Święta, święta i prawie po Świętach. W odmętach sałatki, sernika i pierogów, z głębokości talerza z barszczem, przesyłam do Was te myśli o życiu, szczęściu i prezentach. Jeszcze tylko jeden dzień jedzenia. Damy radę.
∞
Dorosłość to niezwykle mroczny okres w życiu. Prezenty, które w dzieciństwie wydawały się najbardziej lamerskie, sprawiają olbrzymią radość. Skarpety oznaczają odwleczenie prania o co najmniej jeden dzień. Dezodorant – chociaż raz nie zapomnę gdzie go postawiłam. Szampony, odżywki i inne żele pod prysznic – dodatkowa godzina życia, ponieważ nie muszę iść do sklepu, a potem przez czterdzieści minut zastanawiać się, czy wolę pachnieć miodem czy ogórkiem oraz czy priorytetem jest dla mnie ochrona koloru czy też większa objętość. Najbardziej za wszystkiego chciałabym dostawać talony na obiad na cały rok.
∞
Jedzenie > prezenty (wspominałam, że dorosłość to mrok?)
∞
W święta u mojej babci stół się uginał i brakowało na nim na wszystko miejsca, a każdy dostawał jeszcze potężny pakunek na wynos. Z pewnością też macie babcie, znacie ten styl. Po zrobieniu świątecznych kapkejków i przyniesieniu pięciu rzeczy ze sklepu na krzyż, przespałam resztę czasu do Wigilii. Po tym ile wysiłku dostrzegam w przyrządzeniu dwunastu potraw (chociaż sama przyrządziłam jedną), wiem na pewno, że nie będę nigdy kobietą pokroju mojej babci. Nie do końca jest mi żal.
Kapkejki mają to do siebie, że są bardzo łatwe i przy odpowiedniej ilości posiadanych barwników, nadają się na absolutnie każdą okazję. Od Bożego Narodzenia po olimpiadę i wybory parlamentarne. Przy absolutnym minimum ogarnięcia w kuchni, możesz sprawiać wrażenie osoby, która włożyła w coś wysiłek.
∞
Żadne kwestie polityczne nie skłócą rodziny tak poważnie jak zagadnienie czy do sałatki warzywnej dodaje się kukurydzę czy groszek. #teamkukurydza
∞
Jednym w moich ulubionych świątecznych tradycji jest wielokilometrowy spacer pustymi ulicami Londynu. 25 grudnia nie działa transport publiczny, otwarte jest może z pięć lokali w całym centrum, więc znakomitej części ludzkości nie chce się tam fatygować, więc spaceruje się najpiękniej w roku.
Uwielbiam zaglądać ludziom przez okna do domów. Takie moje małe guilty pleasure. Sprawia mi wielką przyjemność podglądanie ładnych mieszkań podczas codziennego powrotu z pracy czy spaceru w miejscu, w którym wcześniej nie byłam. Czasami są to mieszkania zupełnie zwykłe, czasami wyglądają jak z katalogów (szczególnie polecam domy przy Duncan Terrace na Islington). To podglądanie jest najprzyjemniejsze, kiedy w każdym salonie stoi choinka. Czuję się wtedy jakbym występowała w świątecznym filmie.
∞
Choinka musi pasować do paznokci.
Jak mawiał mistrz Kenobi, wiele prawd prawdziwych jest z pewnego punktu widzenia.Wiele rzeczy, którymi straszy się nas przez lata, wcale się nie spełnia, jeśli sobie pofolgujemy i przestaniemy mieć na baczności. Niestety. Za rogiem czyhają natomiast sprawy, o których nikt nie ostrzegał. Często o wiele straszniejsze. Na przykład drugi próg podatkowy.
∞
Głęboko wierzę, że znakomita część światowych problemów przestałaby istnieć, gdyby zechciałoby nam się być dla wszystkich miłym i przyjaznym. To nie wymaga wiele wysiłku. Spróbuj chociaż przez jeden, jedyny dzień. Dla Dzieciątka.
Wesołych Świąt.
23 thoughts on “10 myśli o Świętach”
Skarpetki i kosmetyki to moje miłości ♥
My doszliśmy poniekąd do porozumienia z sałatką jarzynową. Wszyscy wolą groszek, ja za nim nieszczególnie przepadam, ale uwielbiam kukurydzę, więc w sałatce jest… i to, i to #badumtss
Kompromisy bywają bolesne (groszek FU).
U mnie dodaje się groszek i nikt nie gwałci tej świętej tradycji, bo 50 lat temu kukurydzy nie było 😀 Za to co roku jest dyskusja, czy ogórki mają być kiszone, czy konserwowe… 😛
A sto lat temu nie było penicyliny…
Ach, źle się zrozumiałyśmy, chodziło mi o to, że my robimy sałatkę taką samą niezmiennie od lat 🙂 Przecież to normalna sprawa, że się zmienia tradycyjne przepisy pod kątem upodobań jedzących 🙂 Zresztą historia sałatki i zmian w niej to w ogóle ciekawa sprawa. Od szyjek rakowych i kaparów z sosem Worcester do marchewki, kukurydzy i groszku z majonezem 😀
Kobieta Lemur, ja smakowo wolę kiszone, ale z konserwowymi sałatka dłużej wytrzymuje, mam wrażenie.
Kiszone, jasna sprawa. Oraz #teamgroszek FTW
Zrobiłaś mi wieczór tym tekstem, dziękuję 🙂
Siostro! Czyli nie tylko ja zagladam ludziom w okna, uff
Widzę, że do Ciebie też przychodzi dzieciątko, jak miło spotkać swoich! Jeśli chodzi o sałatkę warzywną, u mnie robi się i z groszkiem i z kukurydzą, za to bez ogórków. I broń borze nie na Wigilię, tylko na urodziny i Wielkanoc.
A cx
A czy robicie z selerem? To też ważna zmienna.
koniecznie seler!
groszek oczywiście, żadnej kukurydzy bym nie zdzierżyła! Za to dylemat jest przy cebuli – z cebula niby smaczniej ale szybciej się psuje :/ Mogliby wprowadzić jakieś unijne regulacje na sałatkę jarzynowa, wtedy nie byłoby problemu…
Taak, skarpety!
A dodajecie jabłko do sałatki? 😀 Właśnie podjadam <3
I groszek, i kukurydza, co to w ogóle za pytanie… Ja po prostu walę cały taki magiczny słoik „groszek z kukurydzą i marchewką”, który mnie zawsze za szczenięcych lat fascynował.
Nigdy nie dostałam skarpet na święta 😀 Ale jako dziecko nie wiedziałam, co chcę dostać. Teraz mam tych marzeń tyle, że zostawiam sprawę rodzicom i rodzeństwu – szczególnie rodzeństwo lepiej ode mnie wie, co może mnie zainteresować. Ba, nagle dawanie im prezentów stało się przyjemnością – dla siostry kolejna pocztówka z ulubionym malarzem, żeby miała czym paskudzić ściany w akademiku, dla brata kolejna książka z kanonu klasyki, żeby się rozwijać w odpowiednim kierunku literackim… Nagle prezenty mają sens i misję 😀
Zaglądanie do okien jest super… Siedzę na wsi, więc śni mi się Poznań i ciągle tęsknię do tego życia i świateł. I ślicznych mieszkań w kamienicach, których dobrzy właściciele nie uznają firanek.
Dodałam barwniki do polewy na pierniczki. Teraz połowa ma kolor krwi, a druga połowa nieba. Nagle popularność pierniczków wśród moich znajomych wzrosła o 70% w stosunku do poprzednich lat…
#teamgroszek
Sałatka z marchewką i groszkiem. Najlepiej.
Czasami chciałabym dostać skarpetki zamiast papierków z królem. Ostatecznie się nie złoszczę. Każdy świąteczny sweter oddawałam do sklepu z wielką przyjemnością. Pewnie z tą samą przyjemnością mama odda swój świąteczny sweter. Na szczęście pomyślałam o czymś, czego mama nie odda. Ramka z naszym wspólnym zdjęciem.
#teamkukurydza 😉 U mnie jest problem zupowy – czy barszcz, czy grzybowa – są obie, część je barszcz z uszkami, część grzybową z łazankami, ja jem grzybową z uszkami – co sobie będę żałowała…
Kukurydza i groszek, razem, najlepiej, najbogaciej #teamboth!
Swoją słabość do zaglądania ludziom przez okna odkryłam właśnie podczas świąt, oglądając cudze choinki, dziecięciem będąc jakoś około 1989 roku 🙂
Jak jestem gdziekolwiek w Skandynawii, zaglądam w okna bezczelnie! 🙂
Uśmiechnęłam się podczas czytania. Wszystkiego dobrego!
Ps. Team kukurydza!
Hej rien! Chyba nie potrafię zbyt ładnie pisać, ale chciałbym wreszcie zebrać się na odwagę (a raczej by jakimś magicznym sposobem zarejestrować się tu na dole by móc dodawać magiczne komentarze) i coś Ci zakomunikować. Pragnę Ci serdecznie podziękować za to co robisz. Szperam po zakamarkach blogowej sfery już z drugi rok i przyznam, że jesteś jedną z pierwszych osób piszących bloga na jaką się natknąłem i która mimo kilku krótkich kryzysów pozostała ze mną do dzisiaj. Jako jedna z nielicznych pokazujesz, że nie trzeba uczęszczać na 50. koncertów rocznie by móc powiedzieć „ja żyję, a czy ty żyjesz, szczerze wątpię”, nie trzeba również być królową salonów mającą własne zdanie w każdej dziedzinie, że sposób, w jaki żyje każdy z nas ma w sobie coś fajnego i właśnie w tym momencie zauważam, że to, co chciałem Ci powiedzieć, jakoś szybko uciekło z mojej głowy. Po prostu dziękuję Ci za to jaka jesteś i jak piszesz i obiecuję, że już Cię nigdy nie zostawię! Życzę szczęśliwego nowego roku 🙂
Dziękuję <3
Pierwszy raz słyszę o tym, że do sałatki jarzynowej dodaje się kukurydzę! U nas zawsze jest groszek 🙂 Za to wpadła mi ostatnio w ucho dyskusja, czy powinno się dodawać ziemniaki, czy nie. U mnie są zawsze!