Picture of Riennahera

Riennahera

Co sądzicie o moim blogu – podsumowanie ankiety 2017

Czas ankiety przywodzi mi zawsze na myśl to zdanie z „Opowieści o dwóch miastach” Dickensa. „Była to najlepsza i najgorsza z epok”. Najlepsza, bo nigdy nie czytam na swój temat tylu superlatyw. Najgorsza, bo ankiet było, UWAGA, tysiąc sto trzynaście, więc przez jedenaście dni większość czasu spędziłam próbując na bieżąco czytać Wasze formularze. Najgorsza również dlatego, że każde zdanie niezadowolenia czy krytyki jest w głowie piszącego bardziej wiarygodne niż sto zdań pochwał. Otwierając każdy kolejny formularz drżałam, że za chwilę poznam całą prawdę o sobie.

Ale…nie. To znaczy zdarzyło się kilka głosów krytyki, jeden dość mocno mnie nawet rozbił, ale po raz pierwszy w historii ankiety nie zdarzył się ani jeden hejt. Bo krytyka to krytyka, każdy ma prawo do opinii, nie muszę się wszystkim we wszystkim podobać. Brak hejtu uważam za duży sukces społeczności, która mnie odwiedza. W telegraficznym skrócie: jesteście super.

Screen Shot 2017-01-25 at 18.58.18

Jak widać Czytelnik Riennahery jest Czytelniczką i to najczęściej młodziutką. A przynajmniej młodszą ode mnie. Taki rozkład jest stały, podobnie jest stosunek użytkowniczek z Polski i spoza niej.

Screen Shot 2017-01-25 at 18.58.32

Ewidentnie zabrakło w ankiecie opcji „uczę się”, bo ten dopisek pojawiał się często w komentarzu.

Zaskakująco mało skutecznym narzędziem do pozyskiwania nowych użytkowników jest instagram. Zaskakująco mało obecnych użytkowników obserwuje mnie na twitterze. Ot, taka ciekawostka.

Screen Shot 2017-01-25 at 18.58.57

Screen Shot 2017-01-25 at 18.59.09

Numerki jakie są, każdy widzi, wielkich zaskoczeń nie ma. W tym roku o wiele bardziej interesowały mnie odpowiedzi otwarte.

Na jaką potrzebę odpowiada mój blog jest takim typowym pytaniem sprzedawcy, trochę bardziej ę i ą wersją “dlaczego mnie czytasz”. Tutaj spotkało mnie pewne zaskoczenie, bo wśród odpowiedzi takich jak “bo lubię” czy “podoba mi się jak piszesz” powracającym motywem było empatyzowanie z moimi problemami ze sobą i szukanie wsparcia. Bardzo cieszę się, że tak czujecie, a stwierdzenia, że jestem normalna i nie próbuję Wam wciskać nachalnej motywacji i sztucznych ideałów uważam za ogromny komplement. Dziękuję!
Wiele osób napisało też, że identyfikuje się z moimi poglądami i sposobem patrzenia na świat, inni twierdzili, że jak się nie zgadzają, to też dobrze, bo widzą inne perspektywy. Po prostu społeczność idealna, zgadzamy się nie zgadzać!

Jakim jednym słowem określił(a)byś mój blog?
Najczęściej potwarzane słowa: szczery, prawdziwy, inteligentny, elfi(cki), magiczny, inspirujący, mądry, potrzebny, koc, herbata.
To dla mnie czekoladowa litania nadziewana rodzynkami. Zwłaszcza te wszystkie koce i herbaty.

O czym piszę za mało/ chcecie więcej i o czym piszę za dużo i chcecie mniej?
Tutaj absolutnie zero zaskoczeń. Co roku jest absolutnie to samo.
Chcecie więcej: o dinozaurach, depresji, terapii, serialach, filmach, książkach, aktorach, Jamesie Nortonie, Lee Pace, elfach, Londynie, modzie, historii, ciekawych miejsach w sieci, „10 myśli o…”
Chcecie mniej o: o dinozaurach, depresji, terapii, serialach, filmach, książkach, aktorach, Jamesie Nortonie, Lee Pace, elfach, Londynie, modzie, historii, ciekawych miejscach w sieci, „10 myśli o…”.

Jasne? Jasne!

Różne osoby mają różne preferencje. Ogólna zgoda panowała w zasadzie w tematach dotyczących związków i mojej książki – to Was interesuje. Wszystkie inne tematy mają tyle zwolenników, co i przeciwników. Tak więc będę dalej robić swoje. Tym bardziej, że mnóstwo osób napisało, że jeśli temat ich nie interesuje, to po prostu go ominą i im to nie przeszkadza. Czy wspominałam już, jaka z Was cudowna społeczność?

Pomysłów na wpisy było mnóstwo, już z kilku skorzystałam, będę korzystać dalej. Zawsze jestem otwarta na Wasze sugestie, więc keep them coming. Jedna osoba napisała, że kiedyś byłam oryginalna, bo pisałam o historii i popkulturze, a teraz jestem pretensjonalna. Cóż. Jak wspomniałam, oba tematy mają tyle zwolenników, co przeciwników. Zaczęłam aż liczyć teksty popkulturalne i stanowią stale 15% wpisów. A teksty historyczne…Zajmują kilka dni. Wymagają masy researchu. Nie zachwycają bardziej niż teksty o wannie. Poza tym studiowałam historię pięć lat temu, od tamtej pory mam z nią coraz mniej do czynienia na co dzień. Na pewno są lepsze blogi o popkulturze (zwierz!) i o historii, niż mój. Nie aspiruję do żadnego z tych określeń. Cały czas kocham się w tym samym księciu burgundzkim. Istnieje możliwość, że większość fascynacji już publikowałam na blogu. Mogę poprzepisywać stare eseje, ale nie wiem ile osób fascynuje rozprzestrzenianie się herezji w średniowiecznej Europie na przykładzie lollardów 😉

Odnośnie książki, mam nadzieję, że zrozumiecie moją niechęć do zamieszczania jej w internecie mimo Waszych sugestii. Chciałabym napisać ją jako całość i wydać ją jako całość. Może zmienię zdanie, ale w tej chwili tak czuję. Poza tym jest to dla mnie sprawa bardzo osobista, gdyby ktoś śmiał się czy skubnął mi tekst z bloga, wzruszyłabym ramionami, bo tak bywa. Ta opowieść tkwi w mojej głowie od kilkunastu lat i byłoby mi w obu przypadkach okropnie źle. Mogę jednak na tym etapie zdradzić, że jest to opowieść o elfach we współczesnej Wielkiej Brytanii, ze szczególnym uwzględnieniem Londynu i Szkocji, z odniesieniem do prawdziwej topografii miast (tak, siedzenie w konkretnych pubach i mieszkanie w konkretnych domach). Stylistycznie próbuję stworzyć coś pomiędzy światem Śródziemia i przygodami Jamesa Bonda. Jest dużo krwi i strzelania, wojny, whisky, zwalczających się rodów, intrygi, oczywiście niejeden romans, terroryści, kłócące się siostry, metro, trójkąty miłosne, geje, lesbijki, jedzenie z take away’a i ciuchy od projektantów. Oraz jeszcze więcej pogardy. Watch this space.

Nie było zgodności odnośnie tego czy powinnam zmienić szablon czy nie. Choć przewaga osób sugerowała raczej zmianę. Nowy design pojawi się na pewno w ciągu najbliższych kilku miesięcy, wersja mobilna również zostanie poprawiona. Nie chcę jednak wprowadzać prowizorycznych zmian, a raczej gruntowne ulepszenia, więc daję sobie czas i spróbuję znaleźć profesjonalistów. Czytelne archiwum i kategorie wpisów są też moim priorytetem.

Newslettery – tutaj duże zaskoczenie. Znakomita większość blogerów chwali sobie tę formę i na każdej konferencji usłyszycie, że newsletter to trzeba, jest super, najlepszy i w ogóle. A tu jednak nie. Sama przyznam, że nie cierpię ich otrzymywać. Wygląda na to, że większość z Was też nie! Wstyd przyznać, że ostatni newsletter wysłałam rok temu, bo uważałam, że nie umiem pisać ich w sposób interesujący i wnoszący coś nowego. Widzę zatem, że nie ma potrzeby skupiania się na nich i być może jeden newsletter w miesiącu byłby absolutnie wystarczający.

Odnośnie spotkań – macham do osób, które trafiły do mnie po panelach na SerialConie. Jesteście super dzielne, że po zobaczeniu małpiatki na żywo idziecie o niej czytać. Kocham Was. Spotkania w Londynie możliwe są jak najbardziej, to tylko kwestia zorganizowania grupy (spotkania indywidualne są dla mnie bardzo stresujące i przynajmniej na początku wolałabym jednak formę grupową). Spotkania w Polsce – będę w Krakowie w pierwszym tygodniu maja. Będę w Gdańsku w okolicach Wielkanocy. Więcej wypraw nie pamiętam, ale jakby coś, dam znać.

Podaliście taką ilość blogów, które czytacie, że zostawię je chyba na osobny wpis. Może specjalne wydanie “Siedmiu Wspaniałych” z najczęściej powtarzającymi się adresami i dodatkową listą wymieniającą wszystkich, którzy zostali wspomniani? Mnie się ten pomysł podoba. Zróbmy tak.

Dziękuję Wam za te wszystkie komplementy, że jestem ładna, fajna i mądra. Za wszystkie słowa wsparcia i deklaracje, że kupicie książkę. Jeśli macie ochotę się czymkolwiek podzielić, mój email zawsze na Was czeka, podobnie opcja wiadomości na facebooku. Z powodu mojego ciamajdyzmu możecie chwilkę poczekać na odpowiedź, ale W KOŃCU na pewno odpiszę. Dziękuję za wszystko, proszę o więcej i życzę nam kolejnych wspólnych lat. Miłość. Cmok.

PS Kilka odpowiedzi na konkretne zagadnienia:
“Buszujący w zbożu” to świetna książka i bardzo mi się podobała, nie jest tylko dla pretensjonalnych nastolatek, po prostu ma w sobie wszystkie elementy niezbędne do podobania się tej grupie. Bynajmniej nie hejtuję.
O książkach popularnonaukowych z zakresu historii pisać nie mogę, bo sama interesuję się raczej ciężkimi podręcznikami z milionami przypisów, traktującymi o jakiejś malutkiej niszy, np. kapciach księcia Karola Śmiałego czy rejestrach wydatków na dworze króla Karola VI. Przepraszam 🙁
Wpis na trójmiasto.pl nie był sponsorowany, ani przeze mnie, ani przez portal. Napisałam, spodobał im się, zalinkowali 🙂
Rudy Domhnall musi wrócić – niestety jego dziewczyna ma ze mną kosę, nie wiem jak to będzie. Nawet był o tym wpis 😉
Nigdy nie piszę o żadnych aktorach jako o swoich chłopakach. Piszę jedynie o Lee jako moim drugim mężu.
“Chodziłaś do liceum z moją kuzynką”. Istnieje szansa, że wszystko co mówi, jest prawdą. Przykro mi. Ale o kogo chodzi? 🙂

PPS Zawsze znajdziecie mnie tu:

Facebook
Twitter
Instagram
ask.fm
Pinterest

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top