Znasz je? Nie żeby od razu złoczyńcy czy okrutnicy, tylko po prostu złe osoby. Nie kopią małych szczeniaczków, może nawet są miłe dla swoich mam i babć, ale jednak nie da się określić ich jako dobre. Byłyby w Slytherinie nie dlatego, że są ambitne i charakterne, tylko z wredności serca. Osoby, które każdym słowem wywołują Twoją niechęć. Które reprezentują sobą wszystko to przeciwko czemu opowiadasz się w życiu, nawet jeśli chodzi o stosunek do kelnera czy jak stać w kolejce. Te ludzkie potwory codzienności. Przeciętniaki piekła.
Może nawet chcą Cię zranić, kiedy akurat im się nudzi. Z mojego doświadczenia wynika, że najczęściej są wygadane i lubią mówić dużo o innych. Czasami nawet trzymają się w grupach i wtedy mówią o innych jeszcze więcej.
Te osoby też robią coś dobrego. Pod koniec dnia możesz pogratulować sobie, że dorosłeś do tego, że się nimi nie martwisz. Nie obchodzi Cię co o Tobie sądzą i co mówią za Twoimi plecami. Bo mówią na pewno. Gdyby nie mówiły, nie byłyby takie złe. Właściwie, wnioskując z ich opisu, to nawet dobrze, że Cię nie lubią. Kiedy pijesz herbatę w domowym zaciszu, możesz skupić się na wszystkich miłych rzeczach i w ogóle nie musisz planować zemsty. Jesteś ponad zemstę. Można co prawda mścić się na osie, która wleciała Ci do piwa, ale lepiej po prostu zamówić nowe piwo. Przede wszystkim natomiast się ich nie boisz.
Nawet złe osoby mogą sprawić, że poczujesz się wspaniale.
13 thoughts on “Złe osoby też są dobre”
Och jakież to jest piękne postrzeganie 🙂
Nigdy tak o tym w ten sposób nie myślałam. Dzięki :’)
Musze przyznać, że masz rację. Chyba najlepszą rzeczą, którą zrobiłam w życiu (a przynajmniej gdzieś na szczycie Dobrze Zrobionych Rzeczy będącą) było zbuntowanie się. Jeszcze w gimbazie byłam przekonana, że wiecznie ktoś o mnie coś mówi, mnie komentuje, że źli ludzie mnie ciągle obserwują. Ale bunt zakończył to definitywnie, bo przecież o to w tym chodzi, żeby cię nie lubili, żeby cię obgadywali, żeby ich zdenerwować i irytować. Żeby mieć styl. Bardzo mi to życie ułatwiło, bo obecnie ani nie jestem bardziej pewna siebie niż w gimbie, ani ładniejsza, ani w ogóle bardziej ogarnięta, ale od wielu lat nie myślę o tym, co mówią ludzi, no chyba żeby zrobić na odwrót.
No i nie znam żadnych złych ludzi, dla mnie to kategoria nieco abstrakcyjna. Może ich nie zauważam? Może nawet mi jakoś szkodzą, ale nie wiem jak. Słucham tylko legend powtarzanych przez koleżanki, jak to ten profesor je dyskryminuje, a tamta obniżyła ocenę bez powodu, a tamta znowu coś tam i czekam, aż ktoś zacznie mnie dyskryminować i nękać, żebym mogła ponarzekać i łączyć się w bólu z resztą uczelni, ale no nie działa. Wszyscy jak na złość są dla mnie mili.
jak spotkasz Jima Carrey’a w windzie, to Ci powie dlaczego wszyscy są dla Ciebie mili 😉 PS. to nie trollizm – tak niewinnie skojarzyło mi się 🙂 A ogólnie artykuł, choć krótki to w punkt.
Ja się kiedyś bardzo przejmowałam wszystkimi docinkami i wyrzutami. Nawet ze strony osób, na których przychylności nie zależy mi jakoś szczególnie. Teraz mam to gdzieś.
Ale! Nasuwa mi się inna myśl: mam wrażenie, że takie osoby często nie zdają sobie sprawy, że nam dopieprzają. Przeżyłam w swoim życiu kilku współlokatorów i zauważyłam, że jest taki typ osobowości, co to mówi z agresja, wyrzutem, próbą poniżenia i nawet nie jest tego świadomy. A na koniec jeszcze ma pretensje, że to do niego wszyscy mają problem. Kurtyna!
Ja udaje, że nie wiem o co chodzi takim osobom. Złośliwości obracam w żart i powiem wam , że strasznie to ludzi wkurza bo nie mogą mnie zdenerwować.
Polemizowałabym. Ja mogę być ponad to, co mówią ludzie źli, ale niestety z nimi jest ten problem, że rzadko kiedy skupiają się na jednej osobie. Obawiam się, że zawsze gdzieś znajdzie się ktoś, kto jeszcze nie wyhodował odpowiednio grubej skóry, ba! może nigdy jej nie wyhoduje i dla takiej osoby obecność złego człowieka w życiu jest… cóż, zła.
Kocham złe osoby. Moje samobieżne worki treningowe „na ochotnika” :))))) Zawsze pod ręką, kiedy mam PMS :)))) Codziennie starcie z taką osobą poprawia mój humor. Śpieszę się je kochać, bo tak szybko odchodzą, po moich celnych, jakże wypieszczonych, złośliwych ripostach. Zbierają cięgi za poranne przepychanki z dzieciakami i mężem, za to że zupa była za słona. Przychodzą dobrowolnie. Moi cisi bohaterowie.
Co za ohydny, obrzydliwy komentarz. I dla mnie ty właśnie byłabyś taką złą osobą. Ktoś, kto chełpi się złośliwościami z tak idiotycznych (czy w ogóle jakichkolwiek) powodów jak PMS, nie jest godny uwagi. Nigdy.
A dlaczego zakładasz, że do czegokolwiek potrzebna mi twoja uwaga, uznanie, czy w ogóle cokolwiek? Hehe?
Nie zakładam, prawdę mówiąc twoja obecność w internetach obchodzi mnie mniej, niż zeszłoroczny śnieg. Ale powyższym komentarzem tylko ugruntowałaś swoją niezbyt fajną pozycję, gratki.
„Pod koniec dnia możesz pogratulować sobie, że dorosłeś do tego, że się…” z nimi nie zadaję 😀 mam super moc – potrafię ludzi ignorować, tak jakby nie istnieli. Dla mnie w każdym razie przestają istnieć, znikają z mojego życia i nigdy nie wracają ;-p
,,Nikt nie jest zupełnie dobry lub zupełnie zły”.