Myślałam, że skoro dzisiaj nasza kolejna rocznica, to napiszę jakiś chwytliwy tekst z przemyślaną strukturą. Po dniu spędzonym w samochodzie na szkockich drogach, mam ochotę jedynie na herbatę i przytulanie się na kanapie. Czyli na najlepsze rzeczy na świecie. Piszę zatem co mi przychodzi do głowy, byle szybciej dobrać się do czekolady.
Związki ze szkoły podobno utrzymują się rzadko. Wiele osób nie wyobraża sobie bycia od zawsze z tą samą osobą albo ma problemy z zaangażowaniem w relację, problemy z powiedzeniem “kocham cię” i problemy z ułożeniem swojej przyszłości z inną osobą.
Mnie samą przerażałoby randkowanie w erze tindera. Nie powiem, że patrzę na nie z góry, nie mam raczej nawyku patrzenia z góry na zmiany kulturowe z perspektywy “w moich czasach było lepiej”. Po prostu wątpię, abym dała sobie radę z nowymi mechanizmami, będąc dzieckiem przełomu epok analogowej i cyfrowej. Zaangażowanie, dalekie dystanse i codziennie to samo – z tym daję sobie radę o wiele lepiej. To lubię.
Wydaje mi się, że jestem obecnie z zupełnie inną osobą niż byłam pięć lat temu, a na pewno z zupełnie inną niż dziesięć lat temu. Szczerze mówiąc jedyne za czym można tęsknić do tamtych czasów to obwód w talii. Znakomita większość rzeczy jak dobre wino z wiekiem zrobiła się jeszcze lepsza. Znakomita większość lęków i frustracji zdechła. Rozwiązuje to w sumie kwestię nudzenia się daną osobą, bo to wcale nie jest ta sama osoba. Po tylu latach mam przynajmniej pewność, że nie jest psychopatycznym mordercą. Z moim neurotycznym podejściem do życia to jest naprawdę ważne.
Nie obchodzimy rocznic prezentami innymi niż porządne objedzenie się w jakimś dobrym miejscu. Pierwszą rocznicę obchodziliśmy na kanapie, oglądając serial i pałaszując take awaya, powróciwszy dzień wcześniej z krainy owiec w Peak District. Drugą – w lokalnej smażalni ryby z frytkami (którą swoją drogą bardzo polecam, bo ma również najlepsze w promieniu kilometrów świeże ostrygi). Dzisiaj właśnie zjedliśmy makaron z serem, patrząc na na szkockie góry i jezioro za oknem. Jestem być może osobą, która nie ma wielkich ambicji i nie oczekuje od życia przesadnie wiele. Jestem być może osobą, która o sukcesie będzie czytać w książkach i gazetach, oglądać filmy o nim. Bo dla mnie jestem dokładnie tam, gdzie powinnam być z osobą, z którą chcę tam być najbardziej na świecie.
To samo w sobie jest dla mnie wystarczającym sukcesem.
PS Poczytajcie poprzednie teksty rocznicowe: | 1 | 2 | i garść tekstów o miłości.
3 thoughts on “Trzecia rocznica ślubu – trzy lata poezji ”
Bardzo fajny sposob na celebrowanie rocznic. Zazdraszczam Szkocji 🙂
Mam bardzo podobne doświadczenia. Po 5 latach od ślubu i 11(!) latach razem, wydaje mi się, że ciągle jest nam ze sobą tylko lepiej. Początki związku wspominam jako jakąś bardzo męczącą emocjonalną szarpaninę. Teraz za to jesteśmy na etapie, kiedy po prostu o siebie nawzajem dbamy i jest to bardzo przyjemne. Dobry związek to praca na lata, wcale nie łatwa, ale dająca w dalszej perspektywie satysfakcjonujące efekty.
Życzę Wam, żeby z każdym rokiem było właśnie tak, czyli po prostu coraz lepiej.
Wyszedł Ci naprawdę przepiękny tekst o miłości… <3 Podziwiam i gratuluję!