O. MUJ. BORZE. To był miesiąc nudy, frustracji, nudy, wysokich temperatur, niskich temperatur, euforii, załamań, wszystkiego. A i tak mogło być gorzej, mogłam być Borisem Johnsonem i najpierw prawie umrzeć, a dwa tygodnie później mieć nowonarodzone dziecko. W tym miesiącu wszyscy jesteśmy chyba trochę Borisem. Nie, i tak go nie lubię. BLOGOWO Było nieźle, a...