Picture of Riennahera

Riennahera

Stare dobre czasy są tu i teraz

Mam ponad trzydzieści lat i wciąż czuję się niedorosła. Wciąż myślę, że nadejdzie czas, kiedy spoważnieję i zrozumiem. Kiedy przestanę żyć przeszłością i przyszłością. Zacznę żyć tu i teraz. 

Wciąż wydaje mi się, że mam mniej lat niż mam. 

Wciąż żyję mieszkaniem babci na gdańskiej Oruni.

Leżeniem podczas choroby, chyba ospy, na rozłożonej wersalce w dużym pokoju, pod wielką puchową kołdrą. Na zewnątrz zima, taka ze śniegiem, widzę go przez okno, leżącego na skarpie. Babcia wietrzy i lodowate powietrze wdziera się do pokoju, przykrywam się po samą szyję. Czytam książkę “Narzeczony z morza” albo oglądam telewizję na odbiorniku Blaupunkt. Spoglądam na porcelanowego konia, na metalową puszę z dziewczynką i pieskiem. W pokoju obok są komplety rosyjskich zapałek, na każdym opakowaniu jest ilustracja z innej bajki. Wieczorem babcia włączy lampę z widokami z Moskwy. W środku kręci się kolorowa folia, tło pod wyciętymi w metalu widokami zmienia się. Następnego dnia może pójdziemy do wypożyczalni VHS. Sprawdzimy czy wszystko w porządku z garażem. 

Babcia umarła dwa lata temu. Mieszkanie sprzedała pod koniec lat dziewięćdziesiątych. 

Wciąż żyję gimnazjum. 

Kółkiem plastycznym. Oazą. Pierwszymi miłościami. Chodzeniem po kryjomu do lasu na pierwsze piwo. Tym, że Hanka była przez rok moją najlepszą koleżanką, słuchałam pożyczonej od niej Pidżamy Porno. Grałam z chłopakami w Magic The Gathering i przed lekcjami zmieniałam w szatni glany na trampki. Miałam czas na wszystko. Za dużo czasu. Czas na gapienie się w sufit i na chodzenie po łące z psem. Czas na spanie w dzień i czytanie po nocach. Nie wiem jakim cudem ten czas rozciągał się w nieskończoność.

Wciąż żyję liceum.

Byciem bardzo głęboką i bardzo natchnioną dziewczyną w bardzo dziwnych ubraniach. Tym jak z inną Hanką, też moją najlepszą koleżanką, jeździłyśmy razem autobusem i rozmawiałyśmy o chmurach i rybkach akwariowych. Wagarami, które były przynajmniej tak samo ważne jak lekcje. Często ważniejsze. Lasami. Emocjami. Bardzo intensywnymi emocjami. Nigdy później emocje nie były już tym samym. Przyjaciółmi i dramatami z nimi związanymi, nawet jeśli były bez sensu. Najlepszymi wakacjami. Lato po maturze jest dla mnie namacalnie żywe.

Wciąż żyję studiami.

Szkocją. Moją bandą braci – Mattem, Philem, Benzo, Garym i Scottem. Kręceniem głupich filmów o zombie. Tym, że Madeleine miała najpiękniejsze włosy na świecie. Kolejnymi mieszkaniami, kolejnymi esejami, kolejnymi przedmiotami. Zapachem biblioteki i tym, że miała dwanaście pięter. Leżeniem przez cały dzień w łóżku z serialem i książkami. Czwartkowymi imprezami i piątkowym kacem na zajęciach o nieludzkiej dziewiątej rano. Tym, że musiałam liczyć ile wydaję na jedzenie i czy na pewno jest to lepsze niż sukienka z Primarka. Długimi godzinami w uczelnianym studiu telewizyjnym. Wyprawami na festiwale studenckie. Podróżą vanem oblanym sztuczną krwią. Tym, że cały mój pokój zawalony był książkami o filmie o historii, piętrzyły się w wieże i przewracały. Jeżdżeniem między Glasgow i Edynburgiem. Jeżdżeniem między Glasgow i Surrey. Wtedy pokochałam pociągi.

Wciąż żyję Woking.

Światłem nad kanałem, który był najgorszy i najlepszy. Kawą w papierowym kubku z pingwinem i pociągami o czerwonych siedzeniach. McDonaldem pod oknami i tanim pubem w weekendy. Wyprawami do Guildford. Nienawidziłam Woking, a teraz i tak nim żyję. 

Wciąż żyję pierwszą pracą w Londynie.

Tym, gdzie chodziłam na spacer w Boże Narodzenie i gdzie w weekendy jadaliśmy śniadanie. Jaki mieliśmy dywan i jak w piątki chodziliśmy z szefem na piwo. I wino. Galami nagród dla sklepów spożywczych i delegacjami, które były najgorsze i najlepsze. Godzinami spędzonymi w pociągach. Tym momentem, gdy mój team był dla mnie jak rodzina. I jak poszliśmy w godzinach pracy na łyżwy. 

Chciałabym mieć znowu 14, 17, 20, 25, 27 lat i móc podjąć wszystkie decyzje od nowa. Nawet jeśli byłyby to te same decyzje. Pewnie w zdecydowanej większości by były. Albo po prostu leżeć na trawie na poligonie, na Fortach, w lesie i patrzeć się w niebo i roztopić się w tym momencie i przestać istnieć kiedykolwiek później. Chcę pisać klasówki, grać na gitarze i myśleć, że mam całe życie przed sobą. Myśleć o tej niewiadomej. 

Wciąż żyję kiedy indziej. Wiem, że stare dobre czasy zawsze dzieją się tu i teraz. Wiem, że za kilka lat będę chciała być tu gdzie jestem dzisiaj. Zawsze to wiem. Nigdy tego nie czuję.  

Orientuję się dopiero po fakcie. 

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top