czasnadziecko
Riennahera

Riennahera

Kiedy jest najwyższy czas na dziecko?

Niedziele Jojczenia na mojej grupie stanowią dla mnie nieustanne źródło inspiracji. Parafrazując Tołstoja, ludzie są szczęśliwy w podobny sposób, a nieszczęśliwi są na wiele różnych sposobów.

Mimo, że tych Niedziel było już mnóstwo, z pewnymi zjawiskami wciąż ciężko mi się pogodzić. Przede wszystkim z tym, jak bliscy i otoczenie potrafią zatruwać życie, w imię nie wiadomo czego. Nawet w dobrej wierze, ale bezrefleksyjnie. Jak sztuczne wymogi przesłaniają osoby. Jak wmawia się młodym dziewczynom, że są niedostatecznie dobre, że coś z nimi nie tak, bo w wieku dwudziestu kilku lat nie mają stałego partnera i widoków na dziecko. 

Dobre kilka lat temu rozmawiałam z terapeutką o dzieciach. W jej uroczym domu w dzielnicy Kentish Town. Spojrzała na mnie podejrzliwie i spytała ile mam lat. Trzydzieści dwa? Trzydzieści trzy? Miałam dwadzieścia dziewięć. “O rany, myślałam, że skoro o tym myślisz, to musisz być starsza, naprawdę nie masz się czym przejmować, jesteś taka młoda”, powiedziała. 

Kiedy miałam (wyolbrzymione w mojej głowie) problemy z zajściem w ciążę i zapisaliśmy się do prywatnej kliniki na badania, lekarz spojrzał na mnie podejrzliwie. Siedziałam w fotelu bardzo zestresowana, chciało mi się płakać z nerwów. Zapytał ile mam lat. Wtedy miałam trzydzieści. Powiedziałam, że denerwuję się, ponieważ nie jestem już taka młoda, czas ucieka. “O rany, naprawdę nie masz się czym przejmować, masz mnóstwo czasu i jakimś sposobem się uda”, odparł.

Nie wiem czy masz taką terapeutkę. Nie wiem czy trafisz na takiego lekarza. Mogę być Twoją blogerką, która powie Ci to samo, co oni powiedzieli mnie. Ja wiem, że to jest taki banał i frazes jak tylko się da. Ale regularnie czytam o dziewczynach, które czują się gorsze, bo nie odhaczyły pozycji z czyjejś listy. Świetne laski, które mają całe życie przed sobą. Które zamiast się martwić, powinny żyć i cieszyć się tym, że żyją. 

Są osoby, które kończą studia w ciąży lub z małym dzieckiem. I to jest spoko. Ja osobiście  nie wyobrażam sobie, że miałabym być w takiej sytuacji. I to też spoko. Są osoby w moim wieku, które mają trójkę dzieci. Super. Są takie, które są ode mnie starsze o pięć lat i właśnie mają pierwsze. I fajnie. 

Moja babcia miała pierwsze dziecko w wieku dwudziestu lat. Moja mama w wieku dwudziestu sześciu. Ja urodziłam jako trzydziestojednolatka. I niczego bym nie zmieniła. 

Nie byłam gotowa wcześniej. Nie oddałabym ani roku z wcześniejszego życia. Wykreśliłabym może ten okres cierpienia po poronieniu, ale nie oddałabym za nic studiów, pierwszych prac, przeniesienia się do Londynu, wolności okresu narzeczeństwa i pierwszych lat po ślubie. Imprez z przyjaciółmi, spontanicznych wyjazdów, chodzenia po pubach i barach. To było super i cieszę się, że było naszą codziennością. A teraz codzienność jest bardziej bobaśna i mniej spontaniczna (choć nie w ogóle), intensywniej domowa i to też jest fajne. 

Mam spore szczęście z rodziną, która nie zadaje nieprzyjemnych pytań. Nie naciska. Nie ma wobec mnie oczekiwań, które przesłaniałyby im mnie. Wiem, że nie każdy ma takie szczęście, może nawet wcale nie tak dużo osób. Łatwo mi dawać rady, kiedy samej nie mam z tym problemu, ale najważniejsze jest to czego Ty chcesz od swojego życia. Nie mama, tata, ciocia, babcia czy kuzynka. 

Można mieć różne poglądy na kwestię dzietności. Niektórzy uznają, że ważne by mieć jak najwięcej dzieci i walczyć z niżem demograficznym oraz starzeniem społeczeństw. Inni uznają, że ważne, aby nie mieć dzieci, bo planeta ma za mało zasobów. Są tacy, którzy będą wychwalać tradycyjne wartości. I tacy, którzy będą te wartości negować. Osobiście wyznaję życie w zgodzie z sobą i dbanie o siebie, swoje samopoczucie i zdrowie, z którego wynika również poszanowanie i dbałość o drugiego człowieka, społeczeństwo, świat jako taki. Szczęśliwi ludzie to lepsi ludzie, dbający o szczęśliwość innych. 

Czas na dziecko jest teraz. Albo nigdy. Za rok. Za pięć lat. Wtedy, kiedy chcesz je mieć. Wtedy, kiedy czujesz, że dasz radę je mieć. Przed ślubem. Po ślubie. Zamiast ślubu. 

Nie świadczy to jakkolwiek o Twojej wartości jako człowieka. Kobiety. Prawdziwa, wartościowa kobieta, z którą wszystko jest w porządku, to Ty. Jakakolwiek jesteś i jakiekolwiek decyzje podejmiesz, jeśli są Twoje i czujesz się z nimi dobrze. 

Ty.  

Autorką fotografii jest Sylwia Gruszka.

Obejrzyjcie instagramowe konta Sylwii tutaj i tutaj

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

5 thoughts on “Kiedy jest najwyższy czas na dziecko?”

  1. Dokładnie tak! Zgadzam się w zupełności. Sama mam troje dzieci i to jest dla mnie sytuacja idealna, ale rozumiem zarówno osoby nie decydujące się wcale na dzieci jak i tych z piątką.

  2. Ciekawe – myślałam, że ten tekst zmierza w całkiem inną stronę! Odebrałam słowa terapeutki i lekarza jak bagatelizowanie, bo „oni wiedzą lepiej”, kiedy jest czas na dziecko – a przecież dla Ciebie (czy dowolnej osoby na Twoim miejscu) był właśnie wtedy, skoro czułaś się gotowa i chciałaś (tym bardziej że powodem nie były naciski ze strony rodziny, jak u niektórych). I miałaś prawo się niepokoić i spieszyć. Ale rozumiem intencje: żeby się nie fiksować i nie tracić nerwów niepotrzebnie; myślę, że ten tekst może wielu osobom pomóc 🙂

  3. Fakt, że największe wymagania w tym temacie mamy chyba same wobec siebie. Ja też nie mam rodziny, która naciska, nie mam „życzliwych” cioć i wujków wokół siebie, ani znajomych którzy by dopytywali „a kiedy wy?”. Ale w Polsce to jest tak oczywiste od pokoleń, że trzydziestolatka to powinna już myśleć o dziecku, że trudno jest się nie zastanawiać, nawet jeśli otoczenie wprost nie krzyczy. Sama nie chcę dziecka (jeszcze, a może nigdy), ale zaczynam mieć myśli w stylu a co jeśli nie mam racji. Co jest absurdem i zdaję sobie z tego sprawę, no ale jednak takie myśli mam.

  4. Mam w tym roku 30. urodziny i trójkę dzieci na stanie. Budzi to zarówno reakcje pozytywne, jak i negatywne („o jaka piękna rodzina!” przeplatane „ile?! ale już chyba dość?”). Niespecjalnie mnie interesują opinie na ten temat kogokolwiek poza moim mężem. 😉 Lepiej mi się żyje z takim podejściem.

  5. 34 lata na karku, czasami mam momenty że bym chciała dziecko, a czasami nie. Najgorzej jest jak się rodziny dopytują… wtedy to ja mam ochotę im na złość zrobić i kupić sobie psa.
    Ja mam problem z tym, że duża część społeczeństwa uważa, że nadrzędnym obowiązkiem kobiety jest mieć dziecko. Możliwe, że nie będę mamą, ale za to jestem zajebistą ciocią 😀

    To jest tekst, który od czasu do czasu trzeba sobie przeczytać, a przynajmniej te dwa ostatnie akapity, żeby nas otoczenie nie zwariowało 🙂

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top