“Teraz to ja cofam lajka, żegnam”
“Nie spodziewałam się po tobie, że X. Odchodzę stąd.”
“Ale pierdy, nie będę cię czytać”
I tak dalej, i tak dalej.
Zawsze zastanawiam się co powinnam zrobić w odpowiedzi na taki komentarz. Przeprosić? Błagać o wybaczenie? Zmienić swoje zdanie, żeby moje nowe zdanie podobało się autorowi? Wstydzić się? No nie wiem, co?
To nie jest tak, że ja się nigdy nie mylę. O rany, pewnie, że się mylę. Napisałam trochę głupich tekstów w życiu. Miałam trochę głupich opinii. Jak każdy, uczę się i zmieniam podejście. Wróć, nie “jak każdy” raczej “jak przyzwoity człowiek”.
Fajnie mieć różne poglądy i każdy może je sobie mieć. Ani nie zjadłam wszystkich rozumów, ani nie mam uniwersalnego przepisu na życie. To chyba oczywiste dla każdego (przyzwoitego człowieka…). Tyle, że są poglądy, które są inne od moich i mi nie pasują, nie muszą mi się podobać albo po prostu są mi obce, a są poglądy pod każdym względem beznadziejne i żenujące. To takie poglądowe ścierwa. Zaliczam do nich chociażby homofobię, rasizm, seksizm, transfobię (chociaż tutaj sama się wciąż dużo uczę, nie ukrywam), ksenofobię, bigoterię i im podobne. Albo wyzywanie osób potrzebujących aborcji od “morderczyń”… Są poglądy i poglądy. Dla mnie to nie jest dopuszczalna różnica poglądów między mną a drugą osobą. Wiadomo, nie odbieram nikomu prawa istnienia, ale tak jak nie chciałabym się z nim przyjaźnić w prawdziwym życiu, tak naprawdę nie chcę go tutaj. Ani w swojej okolicy w ogóle.
Mnie nie zależy na lajkach od osób z poglądami krzywdzącymi i toksycznymi. Co więcej, ja się cieszę, że odchodzą. To znaczy, że ci co zostają, będą czuć się u mnie dobrze i ja będę się czuć dobrze z nimi. Wiem, że życie nie zawsze jest miłe, ale wolę, żeby częściej było niż nie było. Jeśli ogłaszanie odejścia ma być dla mnie karą, to nie jest. Jest dowodem, że coś zrobiłam dobrze. Ponieważ prawo do komentowania na czyimś blogu czy profilu nie jest wpisane w żadnym wiążącym dokumencie, ani w konstytucjach, ani w karcie praw człowieka ani w konwencji genewskiej ani w ogóle nigdzie, ani blog ani profil nie jest demokracją. Jest dobrotliwą tyranią. Ja wiem, że w 2012 roku jak ktoś skasował komentarz, że jest brzydki, to od razu podnosiły się krzyki o cenzurę i kreowanie fałszywej wizji świata. W 2021 roku uważam, że robiłby głupio nie kasując go.
Komuś się wydaje, że coś co powiedział czy napisał wcale nie było mową nienawiści? Trudno. U siebie ja o tym decyduję.
Tak jak zdecydowałam, że nie chcę w moim gronie osób pytających “czy w dzielnicy X jest dużo muzułmanów”. Nie potrzebuję elaboratu tłumaczącego mi, dlaczego ta biała dziewczyna z Polski jest lepsza od kogokolwiek innego i wcale nie jest rasistką, ALE…Nie potrzebuję udowadniania, że autorzy filmiku na youtube wiedzą o medycynie więcej niż autorzy naukowych raportów przechodzących recenzję kolegów po fachu w specjalistycznych publikacjach. I tak dalej, i tak dalej. Jeśli ktoś pisze mi, że nie mam własnych poglądów, bo nie pozwalam u siebie w komentarzach na szerzenie antyszczepionkowych pseudoteorii, bo nie pozwalam na rasizm to tak, nie mam własnych poglądów. Nie jest mi przykro, nie buduję wizerunku na kontrowersji.
Czy obecny świat jest bardzo spolaryzowany? Jest. Obecny świat w ogóle jest dziwny. Ja jako osoba nie wyobrażam sobie pisać hejterskich komentarzy rodzinie weterana wojennego, który uzbierał miliony dla służby zdrowia, a inni ludzie sobie wyobrażają. Jako osoba nie wysyłałabym groźny śmierci nawet tym osobom ze sceny politycznej, którymi gardzę. A owszem, gardzę. Zawsze wydaje mi się, że po tym co od lat piszę, można bez problemów zidentyfikować, obok kogo nie chciałabym stać i komu nie chciałabym podać ręki. Jestem tylko człowiekiem, nie Aniołem Miłosierdzia.
Mimo, że na żywo mogłam tłumaczyć babci, że mój kolega gej nie jest zboczeńcem i jak zostanę u niego na noc to nic mi nie grozi i dalej kochać babcię i szanować ją za inne rzeczy, tak czytając pod tekstem o wspieraniu prawa wyboru w przypadku aborcji, że jestem morderczynią, nie uważam, że mamy pole do dalszej rozmowy.
Ja nie będę osobą, która chce być dla wszystkich. Nie wierzę w bycie dla wszystkich.
Nie można być dla tych co biją za kolor skóry i którzy boją się pobicia. Dla tych, którzy powiedzą kobiecie, że sama sobie winna jest gwałtu, bo wyzywająco się ubrała i dla ofiar przemocy seksualnej. Dla potrzebujących pomocy i gardzących tymi, którzy jej potrzebują. Tak się nie da. To jest dopiero zakłamanie. Albo nijakość. Chociaż raczej podłość.
No i jeśli w tej sprawie się nie dogadamy, to chyba oczywiste, że czas nam się rozstać?
– Ciri miała rację – szepnął wiedźmin. – Neutralność… Neutralność zwykle bywa podła.
Andrzej Sapkowski, „Czas pogardy”
6 thoughts on “To nie jest lotnisko, nie trzeba ogłaszać wylotu”
Nigdy nie rozumiałam takie informowania o „odlocie”. Nie chcesz – nie obserwuj. Po co tracić czas na informowanie o tym wszystkich dookoła? 🙂
Zakładam, że to KARA.
Regularnie robię czystki w swoich socialach i regularnie klikam unfollow, nie tylko ze względu na to, o czym piszesz, czasem zwyczajnie czyjeś treści przestają być dla mnie interesujące. Kurcze, ile czasu bym marnowała pisząc każdemu, że hej, byłam tu, ale właśnie odlatuję. W sensie – po co? Skoro zaraz mnie tam nie będzie, to czy powinny mnie interesować potencjalne odpowiedzi? No chyba nie. A mam wrażenie, że osoby, które tak piszą, liczą właśnie na dyskusję i pokajanie się twórcy 😀
To chyba normalne. Nawet z koleżanką jak się nie zgadzam w dyskusji i się zdenerwuję to np. chwilę się nie odzywam aż mi przejdzie, a potem wracam.
Poza tym, no serio, jeśli ktoś mi napisze WYCHODZĘ STĄD to ja mam zacząć być z tego powodu anti-choice na przykład? 😀
Świetny post. Całkiem sporo już słyszałam/ czytałam na ten temat, zawsze mnie to informowanie o odejściu zadziwia, ale szczerze mówiąc nie spodziewałam się już w tym temacie zbyt wiele odkrywczego (choć skoro nadal mnóstwo takich osób to widać warto o tym mówić). Mnie jednak uderzyła ta końcówka, że neutralność (w pewnych kwestiach) to zwykła podłość. Bardzo trafne. Czasem takie bycie neutralnym bywa byciem po złej stronie.
nie chodzi o neutralność, tylko o zwykłą ludzką przyzwoitość. Jeżeli jej brakuje, to nawet nie ma co się tłumaczyć z braku akceptacji tego faktu.