OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Picture of Riennahera

Riennahera

Bunt dwulatka – historie prawdziwe

Bunt dwulatka. Terrible twos. 

Czy dziwi mnie, że Dante napisał swoją “Boską Komedię” (przy czym naprawdę chodzi nam przecież o “Inferno”) będąc ojcem czwórki dzieci? W ogóle mnie nie dziwi. Sama zaczynam się przymierzać do dzieł o podobnej wymowie…

Tak, są naukowe, psychologiczne mądre wyjaśnienia czemu ten ciężki okres w życiu dwulatków ma miejsce. Tak, są setki poradników jak sobie z nim radzić. Jedne pewnie lepsze, wiele gorszych.  Jakkolwiek istotny rozwojowo nie byłby ten moment życia człowieka, jest on beznadziejny dla otoczenia. Tak, czasami chcę zbiec po schodach, wyjść na ulicę i z całych sił biec ku King’s Cross, gdzie wsiądę w pierwszy pociąg odjeżdżający do Szkocji i po pięciu godzinach będę w towarzystwie owiec gdzieś między Edynburgiem i Glasgow. Ta wizja przynosi mi zawsze ulgę, chociaż zanim zdążę ją zrealizować, robi mi się żal męża i przypominam sobie, że w sumie owce trochę śmierdzą i robi się już zimno. Więc nie wstaję z kanapy. 

Tylko dystans może nas uratować. 

(Czasem chodzi o ten dystans między mną w Szkocji, a moimi dziećmi w Londynie.)

(Żart.)

Ogólnie moja starsza córka jest nieśmiała. Zawsze była. Od niemowlątka. Niektóre dzieci zaczepiają ludzi na ulicy, w autobusie, w kawiarni, moje nie. Niektóre śmieją się do całego świata, moje nie. Jej prawo. Ja jestem podobna. Jej tata też. Ostatnio jednak zaczyna czerpać przyjemność z towarzystwa. Powoli i ostrożnie. W większości przypadków najpierw chowa się za moimi nogami na widok swojej koleżanki, kolegi lub cioci, którą zna od urodzenia, ale której nie widziała dwa miesiące. Wszystko po to, żeby później płakać w drodze do domu:

  • Gdzie mój Ciaran? Gdzie moja Una? Gdzie moja Iza? 
  • Bawiliśmy się dzisiaj z nimi, a teraz poszli do domu. 
  • Łeeee…gdzie mój Ciaran? Łe, łe, łe, łe…Gdzie moja Una? Łeeeeeee…Gdzie moja Iza?
  • Chcesz lody?
  • Tak (koniec płaczu). 

Czasami nawet idzie do parku, staje na placu zabaw i pyta “gdzie Una?”. Wtedy wysyłam wiadomość do Uny, ona akurat jest w drodze, wchodzi z synkami na plac zabaw i…Oczywiście, że Iona chowa się za moimi nogami. A potem w drodze do domu ryczy “GDZIE MÓJ CIARAN”…Dzień Świstaka. 

Tantrum najczęściej wybucha właśnie z powodu braku. Wszelkiego rodzaju braki to w ogóle poważne zagadnienie. Może to być brak ciastka. Może to być za mało chrupek. Chociaż nigdy nie wiadomo, bo jednego dnia brak ciastka jest ok, a drugiego kończy się Apokalipsą Świętej Iony. Z rana, pragnąć odwlec wyjście do żłobka, Iona robi awanturę, że nie ma brody. A tata ma. A ona nie. A tata tak. Innym razem okrutna ścierka kuchenna jest o jakieś trzydzieści centymetrów za krótka, żeby się nią przykryć. I co z tego, że podaję jeden, drugi, trzeci kocyk. Ścierka jest za krótka. Albo cień. Jedna z największych awantur wynikła z powodu zbyt krótkiego cienia. Jak długi powinien być cień, pytacie? Sama chciałabym wiedzieć. Jeśli ktoś wie, proszę o informacje. 

Pewnego razu jesteśmy na placu zabaw i nagle krzyk i płacz. Co się stało? Czy dziecko wywróciło się i połamało kończyny? Czy ktoś je pobił? Nie, Iona siedzi na drabinkach i rozpacza bo…

  • Mrówka uciekła, nie mam mojej mrówki. 

Nie wiem co by było, gdyby nie miała rodzeństwa. Życie byłoby nudniejsze, ponieważ już w tej chwili zrzuca na siostrę co tylko się da. Siostrę, która umie póki co najwyżej narobić w pieluchę, zwrócić mleko, przekręcic się na brzuch i obślinić zabawki. Lecz nie. Kiedy tylko nie patrzymy, niemowlę, które jeszcze nie raczkuje, zmienia się w demona i dokucza Ioneczce jak tylko może. Nawet kiedy Ioneczka jest w złobku. Bo oto wraca z tatą do domu i krzyczy na ulicy, że boli ją palec. Dlaczego? “TO ORLA!”. Ionka nie może chodzić, ponieważ została pobita. Bardzo bolą ją nogi, skopane bezlitośnie przez siostrę. Czasami robimy sobie z dziecka okrutne żarty i zadajemy jej irracjonalne pytania. Dzisiaj Iona odpowiedziała twierdząco na pytanie, czy lubi Hitlera, ale już spytana czy lubi Stalina stanowczo zaprzeczyła. Dlaczego go nie lubi?…Bo Orla.

Czemu nie chce iść do żłobka? Czemu rzuca zabawkami? Czemu wypluła sobie wodę na bluzkę?Czemu zabrała mamie zegarek? Czemu…Bo Orla. Bo Orla. BO ORLA.   

Nowe dziecko z pewnością nie jest dla toddlera łatwą sytuacją, staramy się żeby czuła się ważna. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Zawsze można przecież zrobić aferę, że młodsza siostra poszła spać zanim zdążyło się ją pocałować…

Czy wspominałam już o jedzeniu? Nie? No, bo to przecież oczywiste, że dieta jest niezwykle wybiórcza. I zmienna. Jednego dnia ryż jest super, drugiego dnia jest okropny. Przez tydzień na każdy posiłek dobre są tylko płatki z mlekiem, albo tylko makaron, albo tylko winogrona, aby później dla zmylenia rodziców zasmakować w gulaszu i świeżej papryce. Oczywiście na chwilę. Następnym razem trzeba nimi wzgardzić. Wzgardzić trzeba zresztą wszystkim i nawet jeśli jest się na tak, trzeba powiedzieć nie.

Czasami są momenty konfundujące. Jak kiedy rodzice zaczynają rano tańczyć do muzyki z telefonu i dwulatka nie wie co się dzieje, czy to dobrze, czy to źle, dlaczego ona nie bierze w tym udziału i w ogóle o co chodzi. Recepta? Rzucić widelcem o ścianę. Innym razem po wyjątkowo głośnym i gwałtownym porannym tantrum nagle orientuje się, że to było bez sensu (nagle, po usłyszeniu “chcesz kawałek słodkiej pianki?”) i próbuje zrobić dobrą minę do złej gry. Śmieje się wtedy uroczo i niewinnie niczym Jack Nicholson i zalewa świat miłością, oznajmiając, że oto kocha mamę, kocha się ubierać i och, bluzeczka z liskiem? Kocha lisy!

Te momenty są tak zabawne, że niemal warte całego poprzedzającego je krzyku. Bunt dwulatka wydaje się niemal uroczy. NIEMAL. 

Ogólnie jednak bóle życiowe dwulatki w dużej mierze sprowadzają się do tych samych bóli, które przeżywamy wszyscy. Zmęczenie, głód, łóżko, które rano tuli za bardzo…I trochę jej zazdroszczę. Ja muszę przyjmować te ciosy losu z godnością, najwyżej przewracając oczami, a Ioneczka może krzyczeć, tupać i rzucać się na podłogę. 

Czyż nie jest to zdrowsze? 

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top