Mam wrażenie, że im dzieci starsze, tym każdy dzień coraz bardziej wypełnia się śmiesznymi scenkami. Robi się ich tyle, że czasami ciężko za nimi nadążyć i je spisywać. Niektóre są również nieuchwytne, nie zawierają dialogów i śmieszą tylko na zasadzie “injokes”. Na przykład ten moment, kiedy wchodzę do przedszkola po dzieci, a na dywanie młodsza...