OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Picture of Riennahera

Riennahera

Codzienność to najwyższa wartość

Lubisz swoją codzienność? Jak się z nią czujesz? Co byś w niej zmieniła? Co musi się stać, żebyś mogła bywać szczęśliwa? Cieszysz się każdym dniem czy desperacko czekasz na weekend?

Życie składa się przede wszystkim z codzienności. Żadna z potencjalnie wyjątkowych, ekscytujących, minimalnie chociaż ponadprzeciętnych czy odważnych rzeczy, które w życiu zrobiłam, nie sprawiła, że przestałam budzić się niemal codziennie we własnym łóżku.

Wydałam książkę.
Miałam spotkania z czytelnikami.
Dostaję kasę za pisanie.
W przeszłości bywałam na balach, festiwalach i bankietach.
Odwiedziłam Norwegię, o której marzyłam od lat.
Mieszkałam i bywałam w różnych miejscach.
Kupiłam rzeczy, o posiadaniu których marzyłam. Mogę pozwolić sobie na doświadczenia i usługi, które kiedyś były dla mnie nieosiągalne.

I tak dalej.

Spełnienie marzeń nie sprawiło, że nie mam kibla do umycia. To znaczy, tak, miałam kiedyś zatrudnioną panią do mycia kibla, ale obecnie wolę sama, bo uważam, że myję go lepiej. Żaden bankiet ani festiwal nie sprawił, że obudziłam się jako kto inny. Gdy odkładam własną książkę na półkę, wciąż mam do uśpienia dzieci.

Nie próbuję się żalić. Wręcz przeciwnie.

Być może gdybym została sławna i bogata, mój kibel byłby wymyty i moje dzieci zajęte z nianią. Ale na ile zdążyłam poznać życie, to bale, festiwale, cekiny, idealne włosy i czerwone dywany to są chwile. Ulotne. Po każdym balu ktoś musi potem posprzątać, za każdym ekscytującym momentem kryje się dużo więcej momentów rutyny, pracy, czekania. Więcej zwykłych dni niż tych wykopanych w kosmos. Nawet w wymarzonej pracy są obowiązki, mało ekscytujące procesy i elementy nudy. Nawet to co kochamy ma męczące elementy.

Próbuję powiedzieć, że o ile nie uwierzy się we własną pozycję nadczłowieka, to co by się miłego nie wydarzyło, koniec końców w środku będzie się tą samą osobą. Po Oscarach czy z Noblem wróci się do swojego kibla. Ktokolwiek go czyści. Bo tak czy inaczej wszyscy z kibla korzystamy.

Dlatego trzeba ten swój kibel kochać.

Tak urządzić się wokół kibla, aby na jego widok czuć radość. Żeby nie żyć w bylejakości. Bylejakość, o którą mi chodzi, to nie bałagan, kurz na półkach i nieposkładane pranie. Bo to jest de facto nie tak ważne, jeśli widać podłogę i możemy chodzić nie przyklejając się do powierzchni. Bylejakość to relacje, w których nie ma ochoty i tematów do rozmowy. Robienie rzeczy bo tak wypada i martwienie się co ludzie powiedzą. Czekanie aż wydarzy się coś, co wreszcie wszystko zmieni.

Każdy wyjątkowy moment to codzienna praca. Kiedyś wyobrażałam sobie pracę w telewizji, a potem miałam okazję zaznać tego klimatu przez lata robienia programów w telewizji studenckiej. I chociaż fajnie było siedzieć po nocy edytując nagrania, to miałam wtedy dwadzieścia lat i zero obowiązków oprócz zaliczeń na studiach. Nie wyobrażałam sobie robić tego codziennie, całe życie. Mam znajomych, którzy to kochają, którzy czerpią z tego energię i mają siłę dawać z siebie wszystko w tej materii. Ja myślałam jedynie o której będę mogła iść do domu. Moje marzenie było złym marzeniem dla mnie.

Wyobrażam sobie za to codziennie, całe życie pykać w klawiaturę wymyślając słowa, zdania i opowieści. Mogę to robić od rana do nocy, mogę to robić dzień w dzień i jak tego nie robię, to trzęsą mi się ręce. Mogę to robić nawet za darmo i tylko dla siebie, chociaż zdecydowanie wolę robić to za pieniądze. Skupiłam się więc na tym. I po długim czasie pykania miewam fajne momenty.

To jeden element codzienności.

Musiałam robić rzeczy, których nie kochałam, żeby mieć na jedzenie i dach nad głową. Życie to nie tylko marzenia. Niestety. Można jednak robić rzeczy, których się nie kocha z pewną dozą zadowolenia, z porządnymi ludźmi w dobrych warunkach i można robić te rzeczy każdego dnia umierając, w strasznym miejscu i bez szacunku. Zaznałam obu opcji i jednak w tej pierwszej codzienność była o niebo lepsza.

Moja codzienność to również przestrzeń, ludzie, uczucia, w których mogę uciec, cokolwiek by się działo. Czasami nie chce mi się z nimi gadać, czasami mam ochotę zostać w pokoju sama na wiele godzin, żeby tylko mieć święty spokój, to ludzkie. Na koniec dnia jestem jednak z nimi szczęśliwa.

Są rzeczy, które muszą być zrobione.

Kibel musi być umyty. Przynajmniej raz na jakiś czas. Dzieci muszą być nakarmione, przynajmniej kilka razy dziennie. Możliwość ekscytującego spełniania się i kariery to przywilej, ciężko mi zaprzeczyć. Ale codzienność umieją celebrować i kochać ludzie, którzy mają naprawdę niewiele.

Jeśli chodzi o moje własne doświadczenia, to latami czekałam na mityczne dobre czasy, kiedy będę szczęśliwa. Tymczasem mogłam sama znaleźć lepszą pracę. Mogłam się leczyć z depresji. To były tylko moje decyzje i w końcu udało mi się je podjąć. Nie obwiniam się, musiałam dojrzeć. Na różnych etapach życia czułam się różnie, ale sprawczość należała do mnie.

Bo, rany, nikt nie zadba o Ciebie tak jak Ty sam/a. Nie możesz wybrać czy rodzisz się Rockefellerem czy raczej dziewczynką z zapałkami, nie wybierasz zdrowia, urody i klimatu, ale możesz wybrać czy spotykasz się ze znajomymi, którzy sprawiają, że czujesz się źle, czy nie. Możesz wybrać czy będziesz wszystkich wokół ze wszystkiego wyręczać i poświęcać się dla osób, które nie są gotowe na to samo dla Ciebie czy też zaopiekujesz się sobą. Możesz wybrać z kim masz dzieci. Czy w ogóle je masz. I tak dalej, i tak dalej. Do niektórych spraw trzeba dorosnąć, w niektórych trzeba zawalczyć o siebie. Byłam tam, kiedy przez dwa lata płakałam w biurowej ubikacji. Pomyślałam, że więcej nie będę tak płakać. I trochę mi to zajęło, ale dopięłam celu.

Istnieje balans między całkowitemu poddaniu się okolicznościom, w jakich znajdujemy się życiowo, a hurraoptymizmem, że wszystko zawdzięczamy tylko sobie i swojej sile woli. Nie możemy wszystkiego. Nie jesteśmy kowalami własnego losu. Mamy obowiązki, mamy ludzi, którzy od nas zależą, mamy różne ograniczenia. Ale możemy żyć trochę lepiej. Wystarczająco dobrze, żeby lubić każdy dzień, chociaż trochę. Możemy być szczęśliwi. Możemy mieć ogarnięty kibel. Możemy czuć w życiu sprawczość.

Nie jest łatwo, ale warto. Lepiej zginąć próbując niż nie.

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top