Picture of Riennahera

Riennahera

Dlaczego Bridgertonowie są lepsi jako eskapizm niż Downton Abbey?

Ten tekst to scenariusz odcinka podcastu, zapraszam do wysłuchania tutaj.

Bridgertonowie kilka lat temu wtargnęli na nasze ekrany i zrobiło się głośno. A to obrzydliwa poprawność polityczna, a to niezgodne z epoką stroje i tak dalej. To trochę jak szukanie realizmu w opowieści o małej syrence, czy może być czarna czy nie. Jak dla mnie większym problemem jest, że mała syrenka nie umiera niż to jaki ma kolor…

Bridgertonowie nie udają, że są czym innym niż są. Powieści są romansidłem w kostiumach z czasów Jane Austen, bez trzymania się jakkolwiek faktów historycznych, poza zupełnie podstawowymi, jak istnienie mniej więcej tej królowej w mniej więcej tym czasie. Chodzi o skandal, seks, dreszczyk emocji. Dynastia przemieszana z Gossip Girl.

Czy to szmirowate powieści? Tak, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Są uczciwe i zabawne.

Przy Downton Abbey mamy pretensje do produkcji jakościowej, z klasą. Oczywiście, nikt nie obwieszcza nam na ekranie, że wydarzenia są prawdziwe i należy traktować serial jako źródło historyczne. Traktuje się on jednak poważnie i nie ma tu specjalnie puszczania oka do widowni. Dlatego o wiele łatwiej łyknąć wizję tego świata.

Skoro oburza mnie politykowanie Downton Abbey, to czemu nie oburza mnie ewidentne politykowanie Bridgertonów, z aktorami różnego pochodzenia i koloru oraz z cała wymyśloną historią Królowej Charlotte na Netflixie? Przecież tutaj poprawność polityczna jest nam wciśnięta do gardła. Co więcej, nie ma jej w książkach! Więc dlaczego to jest ok, a Downton Abbey ze swoją konserwatywną wizją niemal feudalnego społeczeństwa – nie?
Bo wciąż uważam je za politykowanie uczciwe.

Wiemy, że ciemnoskóry książę to fantazja. Czy wiemy, że poczciwa rodzina lordowska z oddaną, szczęśliwą służbą, która nie narzeka na godziny pracy i zmęczenie, to fantazja?
Wiemy, że reprezentacja różnych ras ma być poprawiającą samopoczucie reprezentacją. Czy wiemy, że ukazanie stosunków społecznych w Downton Abbey konserwuje wizję dobrych państwa, chociaż ci państwo do dzisiaj rządzą z konkretnymi, wymiernymi skutkami dla portfeli obywatela?

Dodatkowo, paradoksalnie, Królowa Charlotte zwłaszcza mówi pewną prawdę o życiu. Nie o realiach historycznych, ale o tym, że pozycja kobiety w społeczeństwie przeszłości jest bardzo chwiejna i zależy od wypadkowej wielu czynników: małżeństwa, potomstwa, balansowania układu sił, który w każdej chwili może się zmienić pod wpływem przypadku. To jest bajka z morałem.

W Downton Abbey morał brzmi – czasy się zmieniają, ale arystokracja płynie dalej. I jeśli wszyscy złapiemy się za ręce i pomyślimy o miłości, wszystko będzie dobrze, bo w głębi serca ludzie są dobrzy i dbają o siebie nawzajem niezależnie od stosunków społecznych. Ta bajka jest po prostu kłamliwa.

Gdybym miała określić każdy z tych tekstów jako wydarzenie, Bridgertonowie kojarzą mi się z wycieczką młodzieży do garderoby teatralnej. Dzieciaki przebierają się w kostiumy i wygłupiają. Downton Abbey kojarzy mi się z wizytą w muzeum, w którym oprowadzająca osoba uważa, że wszystko co stare jest lepsze niż nowe.

Czy prowadzę osobistą krucjatę przeciwko Downton Abbey? Zdaję sobie sprawę, że może to tak wyglądać. Będę zatem powtarzać, że obejrzałam wszystkie sezony i swego czasu mi się podobało. Czekałam na każdy odcinek z zapartym tchem, a na pierwszy film poszłam czym prędzej, z bobasem u piersi. Ale nie, nie znosi próby czasu.


Mamy inne produkcje o klasie wyższej, które wciskają nam mniej kitu. Świetnym przykładem jest najnowsza adaptacja filmowa Emmy, która miejscami nabija się ze stylu życia postaci (Emma pieczołowicie zrywającą o świcie lilie, a służący trzymają jej latarnie, przestawianie parawanów dla ojca Emmy czy służący taktycznie wycofujący się gdy Pan Knightley cierpi z miłości). Czujemy, że pozostajemy w eskapizmie, ale jednocześnie puszczamy oko, nie idealizujemy go bezkrytycznie.

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top