Osobiście kawy nie lubię. Szczególnie tej ze Starbucksa ( nie, nie jestem przeciwniczką marki; piłam ją kiedyś na lotnisku, lotnisko mnie przeraża jako stajnia dla samolotów – mojej największej fobii, zdarza się, że ze strachu oddaję się czynności przypisywanej czasem kotu). Piję ją średnio raz na dwa tygodnie, kiedy wszelkie inne próby utrzymania otwartych oczu...