Zapraszam na drugą część seriali (pierwsze tutaj).
W Dexterze tak jak we wszystkich opisanych poprzednio serialach mamy do czynienia z relatywizacją zła, która sprawia, że widz zaczyna utożsamiać się z głównym bohaterem i kibicować mu, chociaż jest kryminalistą. Lub psychopatycznym seryjnym mordercą udającym praworządnego obywatela, ba, nawet stróża prawa. Dexter jest jednak o wiele bardziej niebezpieczny niż wszystkie te seriale razem wzięte. Soprano tkwią w pewnej konwencji, Borgiowie i Deadwood to przeszłość, a Game of Thrones to bajka. Dexter natomiast jest realistyczny i bardzo przekonujący ze swoją psychopatyczną filozofią. W jego wydaniu mordowanie jest pociągające na takiej samej zasadzie na jakiej pociągające są sporty ekstremalne. Chwilami serial był dla mnie przygnębiający, więc jeśli jak ja macie problemy ze swoim Ciemnym Pasażerem, zalecam rozwagę 😉 Albo nie macie akurat w domu jajek. Zawsze chce mi się jajek kiedy oglądam ten serial.
Dexter niestety znudził mi się po trzecim sezonie, ale wspominam go miło.
A teraz uwaga, Panie i Panowie, proszę o gorące brawa ponieważ przed Wami…
Neon Genesis Evangelion to serial, którym ekscytuję się tak bardzo, że sama na siebie nałożyłam szlaban na oglądanie i czytanie o nim. Na studiach musiałam brać sobie przerwy podczas pisania zaliczeń na zajęcia o animacji, bo zbyt się nimi podniecałam. W skrócie jest to historia o bronieniu świata przez wielkie roboty, które walczą z Aniołami z kosmosu. Brzmi idiotycznie i infantylnie, prawda? No to rozwińmy. Robotami sterują czternastolatki (nie ma to jak do problemów wieku dojrzewania dodać presję ratowania ludzkości). Tata Shinji’ego nienawidzi go, bo mama Shinji’ego rozpłynęła się przypadkiem w trakcie testowania synchronizacji z robotem. Mama Asuki zabiła się, a Rei…jest klonem mamy Shinji’ego. Jako, że Shinji’ego i Asuki nikt nie kocha, mieszkają z sexy panią kapitan, która w lodówce trzyma tylko piwo i pingwina (SERIO) i która też ma problemy z tatą, bo był niefajny, ale jednak uratował ją kosztem swojego życia podczas globalnej zagłady. Jest tam też super organizacja wojskowa, która broni świata, super tajna organizacja wojskowa, która steruje światem (to dwie różne organizacje!), jeszcze trochę innych organizacji, mniej lub bardziej dziwni przyjaciele dzieci i współpracownicy pani kapitan oraz sporo bomb atomowych. Nie zapominajmy o wymienionych już Aniołach z kosmosu i pingwinie. Czego w Evangelionie nie ma? Normalnych postaci bez problemów ze sobą. W sumie ani jednej.
Evangelion to wywrotowe kino familijne, bo operuje na wielu poziomach. Dla dzieci są tam roboty i trochę wygłupów w szkolnych mundurkach, dla dorosłych skomplikowane konflikty psychologiczne. Oczywiście nie każdy rodzic uzna, że egzekucje, seks (aczkolwiek pokazany, a może raczej nie pokazany w dobrym stylu), alkohol i apokalipsa to nie tematy dla jego dziecka, ale każdy ma inne metody wychowawcze.
Jeśli kogoś oburza choć trochę odmienna od powszechnej interpretacja religii to Evangeliona nie polecam, bo w tej kwestii jest też trochę wywrotowo. Nie ma żadnej bezpośredniej krytyki, natomiast symbole i nawiązania pojawiają się w każdym odcinku. Sam tytuł sugeruje zresztą, że jest to nowa Księga Rodzaju. Doskonałym przykładem podejścia tego utworu do religii jest rozmowa między Shinjim i Asuką (ważne rzeczy zostają powiedziane w zupełnie nieważnych sytuacjach, nad obiadem albo podczas wylegiwania się na trawie):
-Anioły są posłannikami Boga…Dlaczego walczymy z Aniołami?
-Zwariowałeś?! Kiedy ktoś Cię atakuje nie będziesz przecież siedzieć bezczynnie!
W jednej z podstawowych modlitw chrześcijańskich mówimy 'bądź wola Twoja’…
Siła oddziaływania NGE na mnie jest masakryczna. Kiedy w wieku 13 lat dowiedziałam się, że moja ukochana postać ginie (Kaji Ryouji, gdyby ktoś pytał), przez tydzień chodziłam w żałobie. Przed chwilą weszłam na Evangelionowe wiki i dostałam wypieków na twarzy. Mam nadzieję, że wystarczy Wam to za rekomendację.
Kiedy po latach natrafię w telewizji na jakiś odcinek Z Archiwum X to nie mogę nadziwić się jakie to było naiwne. Nie żebym często na nie natrafiała, bo ten serial nosi na tyle silne znamię lat dziewięćdziesiątych, że nie wydaje się zbyt atrakcyjny dla widza w XXI wieku. Agenci FBI muszą sobie radzić bez komórek, bez internetu, z jakimiś badziewnymi laptopami, na których nie poszedłby nawet film. Kiedy jednak już się nacieszymy tym, jacy cwani jesteśmy i jakie mamy wyrobione gusta, należy przyznać się przed samym sobą, że był moment w historii telewizji, kiedy Z Archiwum X było absolutnie wywrotowe i przełamujące schematy. Rządowe spiski, dzikie potwory z kosmosu i nie tylko (cyrkowy odcinek ‘Humbug’ był lepszy niż wszystkie spiski razem wzięte), tajne obozy na Kamczatce, cuda na kiju się tam działy. Równie dużo działo się między głównymi bohaterami, zwłazcza w głowach widzów.
Do dzisiaj pamiętam, jak nie mogłam zasnąć od samego podsłuchiwania dialogów z sąsiedniego pokoju, kiedy rodzice oglądali przygody Muldera i Scully. Kiedy wreszcie mama pozwoliła mi oglądać The X files moje noce były jeszcze bardziej dramatyczne (powiedzmy, że przestałam się bać ciemności jakieś cztery lata temu…). Oczywiście nieoficjalnie, bo nie mogłam ryzykować cofnięcia pozwolenia.
Agent Mulder obok Hana Solo i MacGyvera na zawsze pozostanie miłością mojego dzieciństwa.
Muszę przyznać, że miałam wielkie opory przez oglądaniem True Blood, bo jeśli nie zna się fabuły to wyrwane z kontekstu odcinki prezentują się…no kretyńsko. Właściwie to po dwóch, trzech sezonach nawet jeśli śledzi się fabułę od samegu początku to jest kretyńsko. Ale nie oszukujmy się, drogie Panie, nie oglądamy True Blood dla fabuły (dla fabuły poczytajmy książki tej serii), a dla wampirów, wilkołaków, zmiennokształtnych i nawet kilku zwykłych śmiertelników płci męskiej. Bo tak sexy obsady (wyglądającej przy okazji 100% heteroseksualnie) poza True Blood nie było i nie ma.
Dla Eryka jestem w stanie znieść nawet 30 minut Sookie miotającej się po ekranie. W sezonach 1-3 (szczątkowo i w 4) było jeszcze sporo scen z Sookie w różnych konfiguracjach z pięknymi panami i były to sceny przyjemne. Lekko mówiąc. Sezon 5 jest ich pozbawiony i nie polecam, strata czasu.
Wydawać by się mogło, że Mad Meni nie pasują do moich wytycznych, bo trup w sumie był chyba jeden (ktoś poza Prycem?), poza tym przypominam sobie tylko jedną stopę obciętą mini traktorkiem jeżdzącym radośnie po korytarzu w Sterling Cooper. Nie wiem jak wygląda Wasze środowisko pracy, ale w moim biurze wisielec i obcięta stopa byłyby raczej sensacją, więc uznaję, że rzeczywistość ukazana w serialu jest jak najbardziej krwawa. Mad Men są serialem przytłaczającym, przygnębiającym i godzącym w pogląd naszych babć, że za ich czasów to było lepiej. Poza tym okrucieństwo Mad Menów nie sprowadza się do trupów dosłownych, a raczej trupów w szafie i tego jak postaci krzywdzą nawzajem innych i samych siebie. Często podczas oglądania siedzę z szeroko otwartą buzią, zwykle potem jestem przynajmniej przez godzinę przygnębiona.
Ale i tak jak dorosnę chcę zostać Donem Draperem.
Szykuję w przyszłości jeszcze jedną odsłonę serialową, ale zupełnie inną tematycznie. Na razie to by było na tyle. Mam nadzieję, że się Wam podobało.
27 thoughts on “Riennahera poleca: Seriale. Część 2”
My z mężem X files skończyliśmy oglądać gdzieś w połowie 6 sezonu. W sumie jest ich 9. Jak kiedyś dokończymy to zacznę to sobie wpisywać w cv jako szczególne osiągniecie 😉
Widziałam zupełnie przypadkiem ostatni odcinek 9 serii. NIE UWIERZYSZ co tam się działo! Cigarette Smoking Man jako guru Navajo ukrywający się w piramidzie. SERIO.
Uwierz mi że w ciągu tych 6 sezonów były tak nieoczekiwane/naciągane zwroty akcji, że już chyba nic mnie nie zdziwi. Ale mam motywację żeby obejrzeć o końca.
BTW mam buty z zestawu Neon Genesis Evangelion. Czy to znak żeby obejrzeć serial? 😉
A i jeszcze jedno. Warto było oglądać te sześć sezonów choćby dlatego żeby dowiedzieć się ,że Scully ma urodziny tego samego dnia co mój mąż 😀
he he ja właśnie jestem na 4 sezonie Dextera i jak na razie mnie jeszcze wciąga … super pomysł !!!
X files to zdecydowanie mój typ, uwielbiam dialogi Scully i Muldera i ten klimat lat 90-tych. True Blood rzeczywiście ogląda się raczej dla postaci, bynajmniej nie Sookie;p Bardzo fajne zestawienie, i te i poprzednie. Jak będę mieć więcej wolnego czasu to zabiorę się za którąś z polecanych pozycji, bo tak jak Ty uwielbiam kostiumowe produkcje, lub krwiste i mroczne fantasy:)
D.
Mam nadzieję, że się przyda tekst 🙂
Dexter powinien zostać moim mężem, choć nie chciałabym skończyć jak Rita 😀
Możesz być jego Lumen;) Najlepsza postać kobieca tego serialu.
Jesteś niesamowita! Uwielbiam czytać twoje teksty;)
F.
Dziękuję!
Ja pałałam ogromną miłością do Dextera. Zwłaszcza w sezonach dwa i cztery. Uwielbiam te momenty, kiedy od tak miesza się codzienność z mordowaniem. Ot tak, wychodzi z pracy, żeby ubrać swój rzeźniczy fartuch i zaszlachtować kogoś, porąbać go na kawałki i wrzucić w worku do wody. To był mój serial numer 1.
Ale spadł na pozycję nr 2, kiedy odkryłam Breaking Bad. Akcja inna niż wszystkie, genialne ujęcia i budowanie napięcia nie tak, jak wszędzie. Zachwyt, och i ach.
Ale i Breking Bad spadł o oczko w dół, kiedy pojawił się na horyzoncie serial tak genialny, że nic lepszego nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić: SYNOWIE ANARCHII; trup ściele się gęsto, bohaterowie to współcześni wikingowie. Twardzi faceci i coś pięknego: ich braterstwo. Stare wartości w dzisiejszej odsłonie.
Tak więc moi faworyci:
1. Synowie Anarchii (Miałaś może styczność z tym serialem, co o tym sądzisz?)
2. Breaking Bad
3. Dexter
Nie miałam na razie okazji obejrzeć tych seriali.
SONSI są najlepsi!! Postać Gemmy i Jax i Tiggy. Motory, seks, przemoc i alkohol <3 Ale te wartości w serialu to trochę na wyrost. Niby kazdy syn stoi murem za drugim, ale tak naprawdę to każdy sobie rzepkę skrobie ;>
Racja. Zwłaszcza teraz, w sezonie piątym braterstwo się wypaczyło. Zdrada na porządku dziennym. I to tak genialnie zagmatwane, że nie mogę się od tego oderwać.
Jeśli chodzi o bohaterów, to sądzę, że Tig mógłby przypaść Autorce Bloga do gustu;) Bo to taki typ złego, wykolejonego, trochę szurniętego i zboczonego, ale lojalnego typa.
Jeśli o mnie chodzi to dla mnie Gemma (!) Chibbs, Oppie i Clay.
no bo trzeci sezon dexa to była słabizna na tle dwóch poprzednich sezonów. za to (imo) dwa następne trzymały wysoki poziom, szósty znowu dno z mułem, natomiast obecny jak na razie w pytkę. Polecam szczególnie czwarty sezon, głównie dla roli kolesia,który grał również w „trzeciej planecie od słońca” (ach, te lata dziewięćdziesiąte…). Jak dla mnie najlepszy „seryjny” w całym serialu.
reszty nie oglądałam, nie licząc „mad men”, który jest serialem wielbionym przeze mnie na klęczkach od dawna.
weź w ogóle więcej dodawaj takich postów „R. poleca mydło i powidło” bo w twym wykonaniu jakieś takie fajne są xd no i miło, że ktoś na, nie bójmy się tego słowa, szafiarskim blogu, wśród polecanych seriali nie wymieni li i jedynie „plotkary”.
pozdrawiam, ew.
Kurczę, pomyliły mi się zatem sezony, bo odpadłam właśnie na tym z aktorem z 'Trzeciej Planety…’. To nie był zły sezon, ale jakoś tak mi się znudziło.
Postaram się zamieszczać więcej pisaniny. 'Plotkary’ nie znoszę, chociaż oglądam. Mam dość kiepską opinię o osobach, które uważają 'Plotkarę’ za dobry serial :>
he he, jak widzę w sprawie plotkary jesteś moją siostrą duchową xd bo tak szczerze, to od samego początku oglądam „to to” tylko i wyłącznie żaby popaczeć piękne ciuszki, chociaż nie mogę znieść drewnianego aktorstwa i debilnego scenariusza, który doprowadza mnie czasami do szału xd
ew.
Teraz nie spocznę, póki nie obejrzę tego Neon Genesis Evangelion, nooo, cóżesz narobiła!:) Muldera i Scully ostatnio oglądałam w latach 90., kiedy jeszcze nie można było mówić o piętnie lat 90. Niektóre odcinki, to pamiętam, że braci moi oglądali spod kołdry łypiąc, potajemnie. Ja miałam w 93 jak to ruszało w pl tv, 11 lat, więc aż tak bardzo się nie bałam – co innego Twin Peaks, które oglądałam, oczywiście jednym okiem spod kołdry, w wieku lat 9 – matko, do dziś mam ciary na samą myśl.
Oglądaj! Teraz każdy może sobie wejść do internetu, jako dziecię musiałam strasznie kombinować, żeby cokolwiek zobaczyć i NGE oglądałam w strasznych kawałkach na pożyczanych płytkach.
Co do HIMYM, jakoby był słabym serialem,się nie zgadzam (uwielbiam ten humor!), ale sedno Dextera uchwyciłaś idealnie. Również wymiękłam po 3 sezonie.
Swoją drogą, świetny pomysł z tą serialową listą,
pozdrawiam
Mnie HIMYM nie śmieszy od wielu sezonów i jestem w stanie dokładnie powiedzieć dlaczego. Ale to może materiał na kolejne zestawienie…
NGE absolutnie, bezkrytyczna miloscia kocham, kochalam i kochac bede zawsze. Pierwsze odcinki mam dalej w honorowym miejscu na kasecie vhs! w domu rodzinnym a jak ktos ostatnio zaproponowal zeby moze byc wyrzucic ta makulature na ktora sklada sie m.in manga NGE to myslalam, ze bedziemy mieli do czynienia z dexterem in real life 😉
Absolutnie podzielam zachwyt, moze az tak sie nie jaralam Kajim i nie chodzilam w zalobie ale nie ukrywam, ze zbyt czesto za postaciami nie placze a tu nie jedna lza zostala wyslana za owym.
Co do dextera mam podobne przemyslenia tyczace sie sezonow i w podobnym momencie zakonczylam swoja z nim przygode. True blood rozczulil mnie tym, ze pod przykrywka dziwnych tworow przemycil to jacy jestemsy my ludzie i ukazal to w tak cudownie groteskowy sposob ze nie bylo innej opcji jak pokochac. Ewentualnie tez mozna bylo znienadziwic ale umowmy sie ze serialu w ktorym jest Eric oraz Alcied nie da sie nie pokochac po prostu 😀
Do Mad Mana przekonac sie nie potrafie w ogole ale za to bardzo w tym klimacie wpasola mi PanAm ktory z kolei nie pasowal amerykanom i serial zakoncyzl swoj zywot na ledwie jednym sezonie. Przywyklam ze najbardziej jaraja mnie seriale ktore nie przyjmuja sie w stanach praktycznie w oglle. Wyjatkiem jes Castsle 😉
Powiedzmy to sobie szczerze, Kaji był mężczyzną mojego życia. Jak miałam te 13 lat strasznie chciałam być jak Misato. Teraz w sumie jestem. Be careful what you wish for…
Świetnie się to czyta (z resztą pierwsza część też była super)! Już nie mogę się doczekać kolejnych opisów :). Pozdrawiam!
P.S. Mam tak samo z „Plotkarą” i zastanawiam się dlaczego tak jest. Strasznie słaby serial, wręcz żenujący, ale i tak oglądam 🙁
Uwielbiam Mad Men, Dexter też mi się znudził, a co do Czystej krwi, to widziałaś kto jest ojcem mego synu? 😀
Sons of Anarchy!!!!!!!! Gdzie ten serial??????????