
Główne Miasto w Gdańsku (bo w Gdańsku nie ma Starówki, a Stare Miasto nie jest wcale tam, gdzie dużo osób myśli) to dla mnie przede wszystkim kraina licealnych szaleństw. Jako, że jestem nudna nie chodziłam cały czas na imprezy, ale uciekałam na przykład z matematyki (prawie każdej) na pokątne korzystanie z rzeczy dla mnie wtedy niedozwolonych w bardzo malowniczych częściach miasta. Najmilsze wspomnienia wiążą się z kanałami stoczniowymi, okolicami plebanii Kościoła Św. Brygidy (za czasów słynnego księdza Jankowskiego), Fortami. Wspaniałe chwile spędziłam w szkole chowając się na poddaszu w samej szkole, oczywiście podczas matematyki.
Do dzisiaj nie wiem jakim cudem uniknęłam mandatu oraz jak zaliczyłam matematykę. Może po prostu głupi ma zawsze szczęście do uroczych policjantów oraz do wspaniałych koleżanek, które podrzucały rozwiązania podczas 'poprawki ostatniej szansy’.
Zdjęcia pochodzą podczas mojego ostatniego pobytu w Gdańsku w październiku.
// ramoneska New Look, spódnica H&M, koszula Primark, buty Topshop, torba Tkmaxx //

Photos by Paniena and me
31 thoughts on “Stadtluft macht frei // Powietrze miejskie czyni wolnym”
Ooo;) Zdjęcia w pobliżu mojego mieszkania. Następnym razem jakaś kawa…czy coś;).
No pewnie! Dam Ci znać.
This comment has been removed by the author.
W odpowiedzi na Twój usunięty komentarz chciałam tylko wkleić link 🙂
http://pl.wikipedia.org/wiki/G%C5%82%C3%B3wne_Miasto
Forty! Który to zbuntowany gdański nastolatek tam nie bywał…ach, tyle wspomnień 🙂
Teskno za Gdanskusiem ach teskno.
Ja chcę znowy Ciebie i Gdańsk mieć w zasięgu ręki:< Tęskno nieskończenie:(
Podajesz datę i jedziemy!
wyglądasz jak sprzed 3 lat 🙂
lubię tę koszulę 🙂
To dobrze czy źle? 😀
W sumie dobrze 🙂
ważne, by nie cofnąć się za bardzo, np. do początków bloga ;p
No tak, szafiarka, najfajniejsze rzeczy(czerwona cegła) są poza kadrem. Pamiętam, jak kiedyś dużo fociłam zenitem, każda klatak na wagę złota, zdjęcie ze sobą na tle architektury uważałam za zmarnowane. Wrzuć coś czasem z tła, mało znam Gdańsk. ;)))
Jak następnym razem będę to postaram się zrobić ładne zdjęcia.
i chowanie butelek pod sukienką ;>
Nigdy, nigdy tego nie zapomnę. Oraz tego jaką moc ma polonez i na jakie wzniesienia może wjechać.
Hyhyhy. Dokładnie! Podejrzewam, że mógł być srogo stuningowany, tak wiesz – trochę na pana samochodzika ;>
Jesteś taka klimatyczna!
cudowne zdjęcia, te kolory dają niepowtarzalny klimat! no i koszula w kratę – super! uwielbiam takie!
Niesamowity look 😉
luubię to ardzo
Moją krainą wystepków licealnych to łózko w domu, ewentualnie szlajanie się celem robienia fotek aparatem analogowym albo zaszywanie się w ciemni. Boże byłam taka nudna. Wolałam spać dłużej niz odkrywac swiat wagarowy. A jak już szłam na wagary z kimś to i tak końbczyło się długaśnym spacerem i powrotem do domu. Do ciepłego łóżka i książki 😉
A i z tą matmą to miałam identycznie. Ale u mnie uraz do matmy wiązał się ścisle z panią miła matemetyczką która pieszczotliwie nazywa nas debilami, idoptami albo skończonymi leniami albo rozpuszczonymi dziwkami bo nie mielisny samych piątek. A na tablicy pisała tak szybko, że bedac na czwartej 80% klasy nie nadążyła za spisaniem pierwszej. O orzumieniu czegokolwiek poza jej skrzkliwym głosem, obrażającym uczniów na coraz wymyślniejszymi wyzwiskami nawet nie wspominam. Potem mieliscmy lekko postrzelona panią która pilonowała nas sokolim spojrzeniem na sprawdzianach ale nigdy aż tyle nie rozumiałam na matmie jak wtedy gdy ona nas uczyła.
Łóżko? Ostro! 😉
sie grało się miało :p
rewelacyjny set!
Pozdrawiam:)
TheMaleStreet
jakie dlugie nogi! nigdy bym nie przypuszczala ze koronkowe kiecki i ucieczki z matmy z tanim winem mają wspolna rację bytu, a tu proszę.
tytuł niestosowny
Każdy ma takie swoje szkolne tereny^^ Prezentujesz się bardzo urodziwie, szczególnie moją uwagę przyciągnęła (oprócz Twojej subtelnej urody i pięknych tycjanowskich loków:) ) niebieska koszula i świetne buty.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
Pyzoletka
młodą szpiegulą będąc zamieszkiwałam gdańsk.
i gdańsk mi się forewa będzie koajrzyć z watą cukrową, i lodami włoskimi.
i robieniem dzióbków z rożków waflowych.
kościół brygidy mnie się kojarzy tylko z tym, że mnie tam targali na siłę.
a już w ogóle to gdańsk będzie mi się forewa kojarzyć z karmieniem ślimaków w nowym porcie,
no i oczywiście godzinami spędzonymi na poszukiwaniu bursztynu.
I love your style!
śliczne wyglądasz. świetną pasz stylówe! pozdrawiam
swietna rockowa styliacjia:) uwielbiam takie polaczenia:) pozdrawiam i zapraszam do mnie, aktualnie konkurs http://judiandfashion.blogspot.com/2013/01/giveaway.html