Na pewno znacie tę złotą myśl, aby każdego dnia robić jedną rzecz, której się boimy. Nie zawsze mi to wychodzi, ale staram się jak mogę. Niektóre z tych rzeczy są łatwe do zorganizowania, jak na przykład przełączenie ulubionego transowego podcastu szefa na radio albo obudzenie Ella z drzemki, inne mają wyższy poziom trudności. Nie udało mi się do tej pory m.in. zorganizować modliszki do pogłaskania ani uprowadzić autobusu, ale to wszystko kwestia czasu. Dzisiaj zdecydowanie mogę być z siebie dumna, żyłam na krawędzi i zrobiłam coś czego bałam się od wielu lat – spadłam ze schodów ruchomych. Poziom adrenaliny był niesamowity, najpierw trzeba było nie umrzeć, a potem znieść wzrok oburzonego społeczeństwa. Teraz czuję, że mogę wszystko.
Oczywiście wszystko co robię, robię dla Was i mogę z dumą zaprezentować strój do spadania ze schodów na prototypowych zdjęciach wykonanych kilka dni wcześniej. Na koniec Świąt życzę Wam odwagi dorównującej mojej. Zapraszam również do podzielenia się Waszymi bohaterskimi czynami (nie bądźcie tacy, powiedzcie, że z Was też są czasem niedojdy).
// vintage kożuch od Styledigger, sukienka Internacionale, szalik z second handu, czapka autorstwa Mamy, buty Topshop //
12 thoughts on “strój do lansowania się w Gdańsku i spadania ze schodów ruchomych”
Ze mnie, to tylko niedojda miłosna…
no weź uważaj następnym razem, bo sobie taką ładną kiece pobrudzisz !
chyba boje sie tego samego, doslownie zawsze gdy stawiam TEN KROK, myślę o tym jak moja twarz i inne częsci ciała zostają miażdżone przez schody.. 🙁
ja np bym chciala ujrzec obrazek z diagramem wyjasniajacym jak to sie stalo.
poza tym – ciesze sie ze przezylas 🙂
Piekny kozuszek i wyglada na dosc gruby i solidny – mam nadzieje,ze nieco zamortyzowal upadek z ruchomych schodow.. Pozdrawiam. Anka
przypadki chodzą po ludziach coś o tym wiem 😀 fajna czapa!:)
co powiesz na upadek w samym środku centrum handlowego w godzinach zakupowych szczytów. mając na sobie krótką, zwiewną sukienkę i kuse majciochy? albo potknięcie się o własne nogi idąc po krawężniku (chodzenie 10 cm nad ziemią może być niebezpieczne) i w efekcie zdarcie kolan do krwi? a to wszystko mając lat 22.
masz świetne pióro, genialnie się Ciebie czyta! i przyznam, że wchodzę tu średnio co drugi dzień, nie żeby popatrzeć na to, co masz na sobie, ale żeby Cię poczytać! co rzadkie jest wśród tzw. modowych blogów, gdzie dziewczyny tylko ładnie wyglądają a do powiedzenia mają niewiele.
prawdziwa z Ciebie szczęściara, bo schodów ruchomych to u nas jak na lekarstwo 😀 hehe a co się sprowadza do Gdańska :)?
Schody były już po powrocie. Jestem z Gdańska, więc nic nie musi mnie sprowadzać :>
Najbardziej pamiętny z moich upadków wyglądał mniej więcej tak …., zaklinowany obcas w stopniu przy zejściu z pociągu na peron, dosyć długi lot w dół, sporo ludzi, ale bolało o wstydzie nie mówiąc, na szczęście się nie połamałam 😛
ale to znaczy jak z tych schodów..? Bokiem? Przez barierkę? 😀
Ja mam zawsze dylemat czy pięta może wystawać przy wjeżdżaniu czy zjeżdżaniu, jeżeli wiecie o co chodzi xD
mam koleżankę, która jest ekspertem w spadaniu ze schodów.. po pijaku, więc nie wiem czy to się liczy.
modliszkę mogę ci załatwić – powiedz tylko gdzie i kiedy.
apaszka i torba wymiatają 🙂
pozdrawiam
ania
Wyśmienity strój, w ogóle, do spadania ze schodów tym bardziej.
Podpisuję się pod pierwszym komentarzem, ze mnie niedojda miłosna. Parę innych przykładów też znajdę, ot choćby, zwykle zimą przewracam się na lodzie raz, ale za to z przytupem!
Kiedyś po spektakularnej walce o równowagę, zbiciu sobie kolana i malowniczym podarciu rajstop, gdy zbierałam się z chodnika, sama do siebie rzekłam rozbawiona „a-sie-wyjebałam”. Poupadkowo, działa lepiej niż gaz rozweselający, następnym razem też sobie tak powiedz! 😀