Marta Dziok-Kaczyńska

Co by było, gdyby na Ziemi wylądowali kosmici?

Picture of Marta Dziok-Kaczyńska

Marta Dziok-Kaczyńska

Dana Scully i UFO
UFO i rudzielec, niezapomniane połączenie…

Jako dziecko strasznie bałam się kosmitów. Gatunek ludzki ma to do siebie, że lubi się bać, dlatego karmiłam swój strach namiętnym oglądaniem Z Archiwum X, lekturą wszelkich książek o zjawiskach paranormalnych, kolekcjonowaniem magazynu Faktor X i tak dalej. Kiedyś będąc u babci przeczytałam w Wieczorze Wybrzeża wywiad z byłym pilotem czy innym wojskowym, który przekonywał, że na własne oczy widział statki kosmiczne na orbicie i ma na dowód zdjęcia, poza tym jest przekonany, że inwazja wkrótce się rozpocznie. Był wieczór, babcia wyszła na dwór z psem i moment między skończeniem artykułu, a jej powrotem zapamiętam na zawsze jako najdłuższe minuty mojego życia, podczas których trzęsłam się ze strachu leżąc skulona na kanapie.

Strach zaczął mi nieco przechodzić, kiedy mijały kolejne miesiące i lata, a ja wciąż nie zostałam porwana w celu przeprowadzenia na mnie eksperymentów. Poza tym mama powiedziała mi, że kosmici na pewno mnie nie porwą, bo Jezus na to nie pozwoli. Nie wiem jaki był w tym udział Jezusa, niemniej jednak wciąż chodzę po ziemi w jednym kawałku, bez chipa w karku.

Temat przybycia kosmitów jest jednak w dalszym ciągu pasjonujący, jeśli pomyśleć o nim w oderwaniu od hollywoodzkich produkcji , w których cały wszechświat upatrzył sobie Ziemię by ją zniszczyć, ludzi wytrzebić i zjeść i na koniec złośliwie nasikać im do basenów. Bardziej niż Dzień Niepodległości przemawiają do mnie Faceci w Czerni, gdzie kosmici czekają z paszportami w kolejce do odprawy celnej czy sprzedają gazety w kiosku na rogu.

Pozostając w tych klimatach najlepszym filmem o kosmitach, który do tej pory widziałam, jest Dystrykt 9. Pisałam już, że lubię w posiadaniu telewizora to, że trafiam na filmy, po które nigdy bym nie sięgnęła. Po Dystrykt 9 nie sięgnęłabym za skarby świata i byłabym głupia.
Zatem jaki jest prawdopodobny scenariusz w przypadku pojawienia się na naszej planecie kosmitów? Tak jak w przypadku innych mniejszości nie do końca potrafiących walczyć o swoje prawa i odciętych od swojego pierwotnego miejsca zamieszkania, moglibyśmy zamknąć ich w obozach dla uchodźców. Dałoby się zabronić im prawie wszystkiego i wprowadzić przepisy jawnie promujące segregację rasową. A potem chodzić od drzwi do drzwi po nieziemskich slumsach i zbierać podpisy poświadczające akceptację eksmisji do obozu koncentracyjnego. Moglibyśmy też siąść z nimi przy okrągłym stole, podpisać międzyplanetarne pakty o przyjaźni i nieagresji, a potem iść tarzać się razem na łące i wymieniać życiowymi doświadczeniami pijąc galaktyczną lemoniadę. Twórcy filmu są jednak podobnymi do mnie defetystami i nie wierzą w ludzkość jako gatunek, więc możecie domyślić się, którą wersję przedstawiają. Istnieją obawy, że w starciu z nieznanym nie przemieniamy się jako ogół w prezydenta Stanów Zjednoczonych stającego na czele eskadry doborowych pilotów, ale raczej w złośliwe ziemskie biurwy, psychopatycznych i pozbawionych odruchów ludzkich żołnierzy, nielegalnych handlarzy bronią czy międzygatunkowe prostytutki.

Sam film bardzo polecam, bo miło patrzeć, jak przybysze z kosmosu raz jeden trafiają do innego zakątka świata niż USA. Podobały mi się też wstawki stylizowane na film dokumentalny czy program publicystyczny. No i w końcu warty uwagi jest główny bohater, który z odpychającej i wywołującej drwiny biuokratycznej fajtłapy staje się człowiekiem, chociaż tylko w sensie psychologicznym, bo fizycznie jest…no, sami obejrzyjcie.

PS Jeśli myśleliście, że na dzisiaj koniec z Jezusem, to niespodzianka, bo wcale nie. Prawie dziesięć lat temu podczas kazania w jednym z gdańskich kościołów padła niezwykle cenna wskazówka jak należy zachować się w przypadku pojawienia się na naszej planecie obcych. Otóż, jeśli jeszcze nie są chrześcijanami, należy ich ewangelizować.
Teraz wiecie już wszystko, jesteście gotowi na inwazję.

Podoba Ci się? Udostępnij ten post

Riennahera

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska

Riennahera​

Prowadzę blog, podcast „Korespondencja z Londynu” oraz aktywnie działam w mediach społecznościowych. W Wielkiej Brytanii mieszkam od 2006 roku. Studiowałam historię i filmoznawstwo na Uniwersytecie w Glasgow. Przez wiele lat pracowałam w brytyjskiej prasie, obecnie jestem dziennikarką portalu polonijnego. Wydałam książki fantasy „Elfy Londynu” i „Podróżniczka” oraz non-fiction „Anglia. Czas na Herbatę” i e-book „Londyn z Riennaherą”. Mieszkam w Londynie z mężem i córkami.