
Za dwa miesiące minie pięć lat odkąd prowadzę ten blog. Przez ten czas nigdy, ale to przenigdy nie zdarzyło się, żebym się wystroiła (i czuła się w zestawie niezwykle dobrze!), kupiła bilet do sąsiedniego miasteczka, ruszyła w plener gotowa wyginać się do zdjęć, aby po chwili okazało się, że w aparacie nie mam karty. Nigdy. Aż do dzisiaj.
Wychodzi na to, że nie dla mnie moda i szafiarstwo. Nie nadaję się, wszechświat daje mi to do zrozumienia. Nie pozostaje nic innego jak rzucić się w lifestyle czy kulturę (w końcu książki, filmy czy muffinki wymagają mniejszego ogarnięcia i odpowiedzialności). A Wam zaprezentować zdjęcia z telefonu. Jak sprzed pięciu lat. Jak zwierzę.
To jest ten moment, w którym odklajkowanie mnie jest zupełnie usprawiedliwione. Chociaż bardziej po chrześcijańsku byłoby mnie z całej siły ukochać, lajknąć, szernąć i przytulić…
// płaszcz H&M, jeansy GAP, kowbojki Zara, szalik sh //
23 thoughts on “jesień szafiarstwa”
z chrześcijańskiego miłosierdzia ukochuje (źle to brzmi…) 😉
Ale jak dobrze robi…
Na drugim zdjęciu cała DONNA 😀
Jesteś anonimie Venilą czy Sarą? :>
Po chrześcijańsku rzeknę, że wyglądasz lepiej niż 5 lat temu.
Zawsze to otucha!
Żono, kocham Ciebie i Twój lajfstajl, lajk forewer (i inne staropolskie wyznania miłości).
Jakoś nigdy nie byłaś dla mnie szafiarką. Może dlatego, że w ogóle nie segreguję sobie blogów na tematyczne – albo chce mi się coś czytać, oglądać, przyglądać się komuś, albo nie. Z Tobą jest miło i interesująco, zmieniaj sobie kategorie do woli;-)
to powrót do korzeni!
piękny szalik 😉 i w ogóle całość 😀 , co z tego, że z telefonu! 😉
jaki genialny szal 🙂
Riennahera przestaniesz blogować to i ja przestane a przy okazji rzucę się z mostu, gdy będziesz chciała odejść! 😉
Demonizujesz, jest dobrze. Lajkuję.
Twoje historie są istną rozkoszą dla oczu i uszu. W sumie to aż dziwne, że tyle się ich Tobie przytrafia.. 😀
I oczywiście, że z całej siły kocham, przytulam, pocieszam i stwierdzam, że wyglądasz bosko. Bo to prawda, szczera prawda! 😛
Czekam na dalsze historie, bo co mi pozostało w życiu jak na nie nie-czekać? 😀
Ściskam gorąco,
Marta :>
Chciałabym, żeby mój telefon robił zdjęcia takiej jakości!
Śliczna jesteś i tyle 🙂
Dziękuwa!
Oj tam, ojtam, dobre focie 🙂
Kiedyś ja wybrałam się w plener bez karty i mimo to cykałam focie w przekonaniu, ze one gdzieś tam w czeluściach aparatu się zapiszą i potem je sobie przez kabelek zrzucę. Jakże się myliłam 🙂
Ostatnio też pojechałam rowerem na miasto, przypięłam do stojaka, a jak chciałam odpiąć i jechać dalej, odkryłam, że kluczyk od blokady został w domu 🙂 Tak że wiesz, nie jesteś sama 🙂
Pierwsze skojarzenie tytułu: „Jesień średniowiecza” 🙂
Zupełnie zamierzone nawiązanie.
Tulę Ciebie i bije kijem Twoje zapominalstwo aby sobie od Ciebie uciekło!
lifestyle daje rade, tylko nie masz sztucznej trawy w korytarzu
Moja droga, przypadkiem trafilam na Twojego bloga i zagladam teraz na niego regularnie. A o tam, że zdjęcia telefonem, dla mnie ma to małe znaczenie, kiedy moge poczytać Twoje teksty, to jest to co lubię i prosze o więcej! K.
buzi :*
blogi lifestyle’owe zawsze spoko!
boki zrywać.. a aparat w telefonie jest właśnie po to, żeby nim robić zdjęcia