Wielka Brytania ma swoje wady i zalety, ale jeśli miałabym wymienić jedno z moich ulubionych zjawisk kulturalnych, jest to z pewnością pub.
Pub wita z otwartymi ramionami wszystkich. Studentów, którzy za najtańsze piwo płacą ostatnimi drobniakami, wystrojone panienki przygotowujące się na całonocny klubowy maraton, lokalne kółko emerytowanych wielbicielek dziergania na drutach, rodziny z dziećmi, biznesmenów na służbowym spotkaniu, randkujące pary. Można przyjść tam samemu, z ziomami, z babcią czy z psem. Jest to najbardziej demokrtyczne miejsce w kraju, w którym podziały klasowe są obecne jak nigdzie indziej w Europie.
Nie wiesz co robić w urodziny? Nie masz planów na Sylwestra? Nie masz pomysłu na obiad? To już masz. W najlepszych tego typu placówkach można też załapać się na noce karaoke albo quizy z nagrodami. Żyć nie umierać.
Oczywiście wszystko co w Wielkiej Brytanii dobre jest jeszcze lepsze kiedy jest się w Szkocji, zwłaszcza w pubach, w których dostępnych gatunków whisky nie da się zliczyć na palcach u rąk. Poza tym ten przybytek znajduje się nawet w najmniejszych wioskach. Może nie być przystanku autobusowego, może nie być spożywczego, ale pub z pewnością się znajdzie. I nie ma niczego przyjemniejszego niż po całym dniu chodzenia po górach i stanięciu oko w oko z majestatycznym jeleniem siąść z piwem przy kominku.
Poniższe zdjęcia pochodzą z mojego lokalnego pubu w Woking.
17 thoughts on “Z wizytą w angielskim pubie.”
Na którymś z polskich BBC leciał kiedyś program, w którym pary Brytyjczyków szukały domów na wsi. Większość tych par oczekiwała od przyszłego miejsca zamieszkania jednego – by był tam pub. Zawsze mnie to dziwiło, myślałam sobie co to za pijaki. A tu proszę, pub to ich odpowiednik Domu Kultury czy kościoła 🙂 I to miłe, szkoda że u nas taka tradycja się nie zachowała. Może dlatego te irlandzkie, zielone puby, których kilka można znaleźć w Warszawie, zawsze wydają się tak pociągające. W Irlandii ta tradycja wygląda chyba podobnie.
W irlandzkim pubie onegdaj będąc, natrafiłam na imprezę urodzinową 70-latki. Świetna sprawa, taka demokracja.
Meg B.
Taki ciepły klimat w tym pubie <3
Joanna Sz.
A jakie dobre jedzenie i zimne piwo.
I nieopodal dobra lodziarnia.
Ale na lody należy jechać na rynek w Białej Podlaskiej.
super miejsce, podobają mi się zwłaszcza witraże w oknach i… biblioteczka!
Mają naprawdę ciekawe pozycje.
piękne wnętrze:D
Cztery domy, kościółek i pub – tak wygląda większość małych wiosek w hrabstwie Kerry w zachodniej Irlandii. Nie wspominając o miasteczkach. W dziesięciotysięcznym Killarney, gdzie mieszkam, osobiście odwiedziłem około 30 pubów, a wiem, że nie byłem we wszystkich jeszcze.
Góry… Po zdobyciu najwyższego szczytu Irlandii i po przejściu pasma The Reeks, na dole, u wylotu malowniczej doliny Gup of Dunloe w swoje progi przyjmie nas, usytuowany w dzikich ostępach pub Kate’s Cottage… Nigdzie w życiu guinnes nie smakował lepiej.
Wielka szkoda, że zawirowania historii zabiły tradycję karczm i gospód w Polsce.
Rozmarzyłam się na wspomnienie Gap of Dunloe i Killarney. Przede wszystkim przez konia z wąsami na przełęczy i żebrzącego gawrona w parku narodowym. Puby wyspiarskie są często speluniarskie, ale mają swój urok. Wciąż z rozbawieniem wspominam pub w porcie Bantry, gdzie po pociągnięciu klamki powitał nas pies rasy Doberman, który oprowadził nas po przybytku. Niestety piwa się nie napiliśmy. Barman gdzieś wsiąkł:)
Uwielbiam ten domowy pubowy klimacik 🙂
Wygląda na dziwne, ale przytulne miejsce jedynie gdy jest w nim sporo luzi.
Szkoda, że u nas nie ma takich miejsc, tylko wszędzie te Starbucksy, Costy i Coffe Heaven 😉 Z Twoich zdjęć wynika, że nie jest to miejsce eleganckie, ale bardzo przytulne, aż chce się przycupnąć.
naprawdę nie ma??? gdzie mieszkasz?
aż zamarzył mi się wieczór, przy kominku w takim pubie pełnym gwaru i zielonego piwa. cudeńko!
Mielismy kiedyś karczmy… Łza mi się w oku kręci, kiedy myślę jak brutalnie została unicestwiona ta część naszej kultury. Dziadek nawet opowiadał mi, gdzie w mojej małej wsi było takie miejsce
zjawisk kulturowych…nie kulturalnych, buźka
Tak, puby to zaczarowane miejsca,totalnie magiczne:) PS: ciesze sie, ze trafilam na Twojego blogs, chyba wiele nas laczy: mieszkalam w woking,pochodze z Gdanska,prowadze bloga:)pozdrawiam cieplo