Miewacie momenty, kiedy szukacie elementów rzeczywistości stających Wam na drodze do sukcesu? Gdyby siłownia była naprzeciwko domu to na pewno bym na nią codziennie chodziła (sprawdziłam, absolutnie nieprawdziwe). Gdyby było ciepło, nie pochłaniałabym takiej ilości czekolady. Gdybym skończyła inne studia dostałabym lepszą pracę. Gdybym miała pieniądze spełniałabym swoje marzenia. I tak dalej, i tak dalej. Moją wymówką było 'gdybym nie mieszkała w Woking byłabym szczęśliwa’.
W 99 % sytuacji mówimy te rzeczy tylko dlatego, żeby usprawiedliwić swoją bierność i dalej turlać się po kanapie. Bo jesteśmy przysłowiowymi kiepskimi baletnicami. Czasem jednak, w tym jednym procencie przypadków, mamy rację.
Oczywiście w tej chwili nie budzi mnie rano śpiew aniołów, małe zwierzątka nie opatulają mnie ręcznikiem kiedy wychodzę spod prysznica i nie zaplatają mi włosów. Ale gdziekolwiek się nie ruszę znajduję w okolicy coś co mnie inspiruje. Nawet taki kanał wieczorową porą, piętnaście minut spacerem od domu. Nie czekam na weekend jak na zbawienie, nie płaczę z powodu poniedziałku.
Czasami ten rąbek u spódnicy robi wielką różnicę. Trzeba tylko sturlać się z kanapy.
// płaszcz Internacionale, kapelusz Topshop, szal sh //
24 thoughts on “rąbek u spódnicy”
a nawet można lubić wtorki, środy czy czwartki 🙂 jak tylko samemu się chce!
Oj tak, czasami jesteśmy takimi „gdybaczami” i trudno nam się od tego uwolnić.
Fajnie Ci z tym nowym Londyńskim życiem 🙂
Z siłownią naprzeciwko rzeczywiście nie działa, potwierdzam. Widzę ją nawet teraz, ze swojej kanapy. Ale gdyby była w moim bloku, na parterze, to na pewno bym chodziła!
Na pewno 😉
ciekawe przemyślenia. i naprawdę fajna okolica.
jakieś posty polecające atrakcje Londynu są w planach (bo cichy tłum… to jest coś…)?
Kilka mi chodzi po głowie. Trzeba się zabrać za jakieś zdjęcia.
To dowodzi tylko twierdzenia, że zmiany są dobre, a nie tego, że Woking było takie złe 😉 Ja po przeprowadzce do UK czułam, że codziennie rano aniołowie śpiewają w mojej głowie, a teraz po 3 latach jak na skrzydłach wracam do Polski… Ale może gdybym się przeprowadziła do Lądka to byłoby inaczej? 😉
Dziś wszędzie widzę tylko rąbki.
Bjutiful motywujący wpis 🙂
Naprawde nie dziala silownia naprzeciwko domu? Bylam przekonana ze tak.
Mam niedaleko, ale podjechac trzeba. Jak sie wybiore to mi sie humor od razu
poprawia. Ale najbardziej nie lubie tego targania torby: recznik, klapki, cos na zmiane,
Boze, szmpon sie czasami rozlewa albo zapomne kremu. A gdyby tak tylko myk i pod wlasny prysznic, to odpada ta cala logistyka. Pozdrawiam! Koralova
Na mnie nie działała. Niestety.
Mogłabyś robić za osobistego motywatora.
Zazdroszczę kapelusza 🙂
Też tak uważam! Zwłaszcza, że wysiadłi mi już ogrzewanie, lampka w łazience i lodówka, a ja nadal ZEN!
Jak ja Ci tego szala zazdroszczę. Tyle szukam i szukam, i nic.
Świetny tekst
W Zarze są podobne dość, poza tym tania odzież to kopalnia skarbów.
Woking brzmi przygnębiająco, ale gdyby to było Ewoking, szczęście na pewno nabrałoby kosmicznego wymiaru…
Gdyby nie marnowała czasu na blogowe wędrówki, byłabym produktywniejsza, a krajowe PKB urosłoby jak zaczarowana fasola, do samego nieba.
EWOKING! Czemu ja na to nie wpadłam nigdy?
Oho, moja kolejna sentymentalna miejscoweczka xD, how cool is that? Więcej fot z Islington prosz!
ślicznie 🙂
Czasami tak jest, że z braku motywacji tłumaczymy sobie niepowodzenia jakimiś głupimi wymówkami. 🙂 Piękny szalik.
W przebłyski alternatywnej rzeczywistości przeczytałam „Robak w spódnicy”. Mógłby to być dokładnie przeciwny w swoim przesłaniu wpis Riennahery upadłej. Ale nie jest.
Brakuje mi elfickich klimatów znad innego kanału, ale cóż, rozumiem, żę to nie tylko przez zmianę miejsca zamieszkania; winter is coming.
Elfickie klimaty z pewnością będą jeszcze nie raz. Tamten kanał był ładny, ale trochę smutno, jak kanał był jedynym ładnym miejscem w okolicy.
Świetne. Szkoda, niestety, że są takie stany i sytuacje, kiedy wszystkie wymówki są dobre.
Bardzo motywujący wpis! : )