Internet spłyca relacje międzyludzkie. To taki frazes naszych czasów, zupełnie jak stwierdzenia, że najbardziej liczy się jakie człowiek ma wnętrze, dzisiaj młodzi są tacy źli, nasz rocznik jest ostatnim fajnym i tak dalej. Taki bzdet, na dźwięk którego wszyscy mogą pomruczeć pod nosem „no tak, wiadomo, no tak” i siorbnąć sobie piwa. Takie starodziadowanie nowej ery. Te relacje, które mają być spłycone, będą. Przez internet, gry komputerowe (które uczą dzieci zabijać), telewizję (złodzieja czasu), książki (nieprawdziwy świat) czy cokolwiek innego.
Dla mnie internet to przede wszystkim wolny wybór. Wybieram z kim rozmawiam, z kim się przyjaźnię, kto jest moim wrogiem, a komu płaczę w rękaw. I jeśli rozmowa mi nie odpowiada, to idę dalej. Ale gdy odpowiada, prowadzi mnie zwykle w krainy, w których w innym przypadku nie miałabym czego szukać. A w tych krainach czekają na mnie magiczne postaci. Wolna wola ma w sobie boski pierwiastek.
Jeśli przyjrzycie się filmom Miyazakiego, przewija się w nich motyw rodziny skonstruowanej z najdziwniejszych napotkanych po drodze stworów. Księżniczka Mononoke i Howl’s Moving Castle to czołowe przykłady, ale dziwne szajki i kuriozalne pary przewijają się właściwie przez wszystkie jego filmy. I w Krakowie czułam się trochę jak w filmie Miyazakiego. W jednej norce z lemoniadową urzędniczką z Krakowa, seksowną matką z Lublina i kwiecistą social media poetką z Wrocławia, na jednym posłaniu z niezbyt mądrym, ale bardzo pociesznym Bąblem, ku utrapieniu lemoniadowego Pawła. A potem przeżywaliśmy przygody, z nieba lał się żar, a na naszej drodze pojawiały się kolejne stworki. Uśmiechnięte, pyskate, obrażone i ułożone. Pełen zestaw, jak w Spirited Away. Absolutnie wszystkie znam z internetu.
Także komu coś tam spłyca, temu spłyca. Ja czuję się dobrze.
wystąpili: Venila Kostis, Panna Lemoniada, Miss Ferreira, Tattwa, Halo Ziemia, Rita Hairwood, ZombieSamurai i inni.
16 thoughts on “Kraków jak z Miyazakiego”
Wracajcie! Tęsknimy 🙁
Zazdroszę umiejętności utrzymania tych relacji. Mnie często pochłania życie i relacje namacalne i nagle mijają trzy miesiące a do mnie dociera, że z kilkoma osobami nie wymieniłam nawet słowa. Trochę żałuję, ale często naprawdę nie mam kiedy.
Dlatego z takim podziwem i uśmiechem patrzę na Ciebie i Was tam, że trzymacie się w komitywie 🙂 Trwacie, mimo kilometrów, różnic i różnych czasach funkcjonowania 🙂
🙂
If you’re looking to buy these arectlis make it way easier.
ale się wystroiłaś ładnie, a venila to niech spada na drzewo z tymi nogami i dupcią :- (
mmm,tylko pozazdrościć! i Rienn, skąd taka bajerancka sukienka z pierwszego zdjęcia? 🙂
Rien!! Piękny tekst, poruszyłaś moją wrażliwą krakowską strunę!
Tęskność i marność!
O, i Zombie Samuraj był i Konrad z Halo Ziemia 🙂 nie wiem, jak to jest, ale jeśli znam Ciebie (wszak czytuję Cię co najmniej od 5 lat!), to znam i Tych, których Ty znasz 🙂 albo obracamy się w tych samych kręgach internetowych.
Po drugie – z tymi więziami jest tak, że internet dużo daje. Podobnie jak telefon. Truizm, ale mam dowód – od 10 lat moją najlepszą i jedyną przyjaciółką jest osoba, która mieszka niemal po drugiej stronie Polski. Niby nie jest to inny kraj, ale żeby mieć mocną więź mimo odległości trzeba o to dbać. I się po prostu kontaktować. Wtedy – gdy się spotykamy, jest tak, jakbyśmy się widziały dwa dni temu. Nie ma pytania, co słychać u Ciebie – i kłopotu szukania na nie odpowiedzi.
Hej, ależ się rozwinął Twój blog! Sledziłam Cię na bierząco od Twoich początków spory czas temu i zdaje się że kiedyś też śledziłaś mojego bloga (niekiedy ze słowami uznania), którego już nie mam. Działam jednak w innym miejscu i może znajdziesz dla siebie inspiracje w moich nowych zdjeciach i postach tutaj. https://www.facebook.com/kolezankaheronika 🙂 Zaczynam od nowa i nie piszę tak do wszystkich lecz liczę czasem na szczery komentarz i partnera do rozmów czy małych dyskusji. Zapraszam do śledzenia, będzie mi bardzo miło 🙂
szaleńcy Wy!
Szlafrok z drugiego i trzeciego zdjęcia – uwielbiam! Strasznie mi się podoba ten trend 🙂
Piękne zdjęcia <3
/to-tu.blogspot.com
Za każym razem kiedy słyszę, że internet spłyca relację to mam wrażenie, że ta osoba, która to wypowiada jest mentalnym staracem. Mieszkałam za granicą kiedy jesze dostęp do sieci nie był tak powszechny i pamiętem tę tęsknotę za przyjaciółmi. Teraz kontakt z nimi jest taki prosty. W każdej chwili mogę napisać, zapytać co słychać choć w zasadzie i tak wiem, bo widzę na fb i jestem na bieżąco 🙂 To ułatwia spontaniczne „odezwanie się”. Ostatnio właśnie odkryłam jak fajnie jest wyjść poza krąg znajomych i wymienić się opiniami z zupełnie obcymi ludźmi 🙂
Właśnie wyobraziłam sobie swoją minę, gdybym zobaczyła Was wszystkich w tramwaju… 😀
O rety, czemu?
Byłoby miłe zaskoczenie 🙂