Zajrzałam na mojego pierwszego bloga i zauważyłam pewną prawidłowość. Pisałam tam mnóstwo krótkich wyrwanych z kontekstu bzdur i sprawiało mi to wielką radość. Trzy, cztery, pięć zdań, taka umysłowa prasówka. Lubię sprawiać sobie radość, piszę więc dzisiaj co mi przychodzi do głowy. Albo siedzi w niej od dłuższego czasu i jeszcze nie dojrzało do zostania pełnoprawnym tekstem. Może się nim stanie, a może lepiej nie.
1. Jak intuicja krzyczy „nie zbliżaj się, nie tykaj tej osoby nawet kijem przez szmatę” to trzeba się słuchać.
2. Człowiek na kacu jest bardzo nieszczęśliwy w środku, ale bardzo skuteczny na zewnątrz.
3. Najlepiej pisze mi się teksty w Notepadzie.
4. Nigdy nie wyglądam tak dobrze jak wtedy, kiedy przestaje mnie obchodzić czy wyglądam dobrze czy nie.
5. Nigdy nie jestem odbierana przez świat tak dobrze, jak kiedy mam totalnie gdzieś jak wypadam w kontaktach międzyludzkich.
6. Podobno jeśli wsadzić dwa krety do wiadra to zostanie nam jeden najedzony kret (widzimy tu potencjał na tekst?).
7. Nie wiem o czym jest mój blog.
8. Lubię swoją pracę i trochę się tego wstydzę.
9. No i taka sprawa – schudłam u musiałam pożegnać się z ukochanymi jeansami, to bardzo smutne.
A na początek weekendu zostawiam Cię z walijską plażą.
11 thoughts on “Wyrwane z kontekstu”
Ja też nie wiem o czym jest Twój blog, ale nawet taki wyrwany z kontekstu tekst jest całkowicie w jego stylu 🙂
ale tu się pozmieniało, wracam do czytania 🙂
zapraszam: http://youbeefashion.blogspot.com/
czemu wstydzisz się tego, że lubisz swoją pracę?
Bo nie jestem mega artystką, hiper freelancerką czy inną redaktorką mody, a mi dobrze.
Podzielam! Jest mi trochę wstyd, kiedy przyznaję się, że freelancingu nie lubiłam, a regularny etat 8-16 lubię 🙂
Trochę pamiętnikowo się zrobiło, też kiedyś robiłam takie prasówki, tylko w pamiętniku papierowym 🙂
Jeżeli Ty kiedykolwiek przestaniesz prowadzić bloga, to ja już nie będę miała powodu, żeby wchodzić do internetu. Połowę Twoich tekstów mam wydrukowaną w domu, bo trafiasz w sam środek tego, co myślę, a nie umiem wyrazić dobrze w słowach. Kurczę, trochę jakbym czytała swoje myśli i samą siebie, tylko z tej drugiej strony lustra 🙂 Wiesz, każdy chyba ma kilka wersji swojego życia w głowie, a fakt, że mamy możliwość działania tylko w jednej z nich jest irytujące. Co nie zmienia faktu, że pozostałe historie się regularnie w głowie toczą. A jak wchodzę na Twojego bloga, to tak jakby jedna z tych moich historii została już spisana i to w świetny sposób. Dzięki, Rien, za układanie w mojej głowie 🙂
Jak miło!
A blogować (raczej) nie przestanę, tylko irytuje mnie mój brak kierunku.
Ale, jakby nie patrzeć, brak kierunku też jest jakimś kierunkiem 😉 Powiedzmy, że jesteś wielowątkowa. Wiesz, książka, która ma wiele wątków i wszystkie mają jakiś sens (nawet pokrętny) jest bardzo trudna do stworzenia, nie? Więc, uznajmy, że blog to forma książki. I dochodzimy do tego, że Twój blog i brak kierunku, a co za tym idzie sprawne tworzenie wielu wątków ma sens i głębię.
Ty marudzisz, że nie masz kierunku, a ja siedzę przed kompem i się modlę, żebyś przypadkiem nie postanowiła być poukładana i jednokierunkowa, bo będzie nudno. Serio, serio.
E tam, od kierunków się odchodzi ;).
fajnie tu wrócić co jakiś czas
jak ja bym chciała pożegnać się z moimi ukochanymi jeansami…